Zalecenie
cicho, w domu, po kryjomu dotyczy także, a może przede wszystkim domu bożego.
Księże ekscesy, romanse, przestępstwa, także pedofilii, są tolerowane, byle
tylko nie przedostały się do publicznej wiadomości. Zresztą nawet wtedy, póki
się da, duchowni są chronieni. Zwierzchnik przenosi takiego delikwenta do
klasztoru, na zapadłą wieś, zagranicę. Jak sprawa przyschnie, może wrócić i
broić dalej.
Nieco inaczej jest, kiedy media nie dają za wygraną i drążą, a ksiądz jest
na tyle głupi i pewny bezkarności, że zamiast siedzieć cicho, plecie androny.
Wtedy Matka-Kościół nie ma wyjścia i musi zareagować. Oczywiście nie robi tego
uczciwie i z otwartą przyłbicą, tylko kręci, jak w przypadku księdza Mariusza
G. z Poznania, którego kochanka rodziła na plebanii jego dziecko, a on nie
wezwał pogotowia i dziecko zmarło. Początkowo został jedynie przeniesiony do
klasztoru pod Ostrów Wielkopolski, a potem na Ukrainę, gdzie dwa lata wiódł
słodkie życie, póki nie dopadli go dziennikarze TVP1. Dał się chłopina
podpuścić, powiedział, że „to nie była żadna wielka miłość”, nie okazał skruchy
i pochwalił się, że zostanie proboszczem.
W oczach poznańskiego metropolity, abp. Stanisława Gądeckiego, tego było
już za wiele. Wywiad okazał się gorszy od romansu, nieudzielenia konkubinie
pomocy podczas porodu i doprowadzenia do śmierci dziecka. W konsekwencji
dopiero po dwóch latach ksiądz G. „wobec zaistniałych nowych okoliczności
został zawieszony w czynnościach kapłańskich, a arcybiskup przedstawi prośbę do
Stolicy Apostolskiej o przeniesienie do stanu świeckiego”.
Te nowe okoliczności to zainteresowanie mediów i nagrany z księdzem wywiad.
Kanclerz poznańskiej kurii, ks. Ireneusz Dosz, mówi teraz: „Ocena moralna jest
jasna /…/ Widać, że ten człowiek nie może być duszpasterzem”. Przez dwa lata od
tragicznych wydarzeń, które ks. G. spowodował – mógł i był duszpasterzem. Z
błogosławieństwem przełożonych. Wreszcie przyszła kryska na Mariusza.
Stanowisko poznańskiej kurii to kwintesencja kościelnej obłudy, a zarazem
biskupie wytyczne i przestroga dla innych księży: Róbta, co chceta, ale nie
dajta się złapać, a jak już, to przynajmniej udawajta skruchę. Na pewno nauka
nie pójdzie w las tylko do każdej plebanii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz