Janusz Palikot powiedział, że po wyborach
do Parlamentu Europejskiego powstanie nowa Międzynarodówkę Federalistów
Europejskich. Mają wejść do niej zieloni, liberałowie, demokraci i Ruch
Palikota. Oznajmił również, że jest już „dogadany” w tej sprawie z
Cohn-Benditem z frakcji zielonych i Verhofstadtem z frakcji liberałów. To
ostatecznie powinno kończyć sprawę Ruchu Palikota jako formacji lewicowej. W
wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie jedna lista lewicy – SLD, grupująca
socjalistów i socjaldemokratów oraz oddzielna lista liberałów z Ruchu Palikota.
Szef ugrupowania swojego imienia oświadczył również, że jak Kwaśniewski się do
niego przyłączy, to załatwi mu dobrą robotę w Parlamencie Europejskim, bo już o
tym rozmawiał z szefami frakcji Zielonych i Liberałów. Znaczy się, sprzedaje
Niderlandy. To jest obraźliwe dla byłego prezydenta, bo ma on lepsze kontakty z
Verhofstadtem i Cohn-Benditem niż Palikot.
SLD może współpracować z Kwaśniewskim,
ale nie musi. Sojusz nie musi czepiać się niczyjej spódnicy, albo spodni. SLD
jest ugrupowaniem, którego los nie zależy od poparcia takich czy innych
polityków. Nie musi niczego kupować, a zwłaszcza powagi i kompetencji. Palikot
musi. Siwiec jeszcze bardziej, bo bez pomocy Kwaśniewskiego jest nikim. Nie ma
powrotu do SLD.
Zabawne, że trwa konkurs na rzecznika
prasowego Aleksandra Kwaśniewskiego. Stara się o tę funkcję Janusz Palikot i
Marek Siwiec. A rzecznikiem prasowym Janusza Palikota, znanym z innych czasów,
został Jerzy Urban. Ale nie wiadomo co sądzi sam zainteresowany, czyli
prezydent Kwaśniewski, którego Urban nazywa „odźwiernym Kulczyka”. Jeśli
Palikot będzie trwał w umizgach do Kwaśniewskiego, to może stracić poparcie
„salonu Urbana”, tj. jego żony, psów i kotów. A bez tego wszystko może wziąć w
łeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz