piątek, 4 stycznia 2013

Tadeusz Iwiński: Czy polska dyplomacja przyjmuje nowy (gorszy) styl?



Na przełomie roku pozornie drobne zjawiska-w rozmaitych dziedzinach- jakby układały się w nową,odmienną od dotychczasowej całość.Czy dotyczy to również naszej dyplomacji pokaże dopiero najbliższy czas.Uwagę wielu obserwatorów zwróciły niedawno z jednej strony filmiki w internecie z cyklu (by użyć tytułu klasycznego średniowiecznego wiersza Słoty) "O zachowaniu się przy stole",z udziałem szefa polskiej placówki w Paryżu ,a z drugiej-najnowszy teledysk,w najmodniejszym stylu koreańskim Gangnam, mający promować nasz kraj w Państwie Środka ,z ambasadorem RP w Pekinie w roli głównej.Szczerze mówiąc wywołują one MIESZANE WRAŻENIE.
To bez wątpienia jakaś nowość i oryginalność,ale rodzi się jednak pytanie,czy nie przekracza się pewnych granic,zachowuje dostateczną  powagę,a wreszcie-czy może to okazać się skuteczne? W światowej polityce zagranicznej próbowano już rozmaitych metod,a nawet rodzajów lansu,by wspomnieć jedynie amerykańską dyplomację ping-pongową.Casus ambasadora Tadeusza Chomickiego jest o tyle ciekawy,iż przez kilka lat pełnił on analogiczną funkcję w Korei Południowej,stąd zapewne blisko mu było do charakterystycznego tańca w wykonaniu artysty PSY,którego clip video-jako pierwszy w dziejach-osiągnął miliard wyświetleń na You Tube.Nie jest jednak sinologiem,jak np. wybitni jego poprzednicy Witold Rodziński,czy Ksawery Burski-znający cywilizację oraz obyczaje Chin na wylot,co też wzmaga wątpliwości.Miarą efektywności poczynań  w  tym przypadku będzie to,czy za jakiś czas dramatycznie negatywny bilans handlowy w stosunkach polsko-chińskich (obecnie w proporcji 1:10) ulegnie zasadniczej poprawie czy też nie.

Minister Radosław Sikorski sam stosuje niekonwencjonalne,niekiedy kuriozalne,metody uprawiania dyplomacji.Nieco się wszakże obawiam,aby ten styl nie za bardzo się upowszechnił. I by polscy (często bardzo dobrzy) dyplomaci nie zyskali miana swoistych prestidigitatorów, których specjalnością nie są rozmaite projekty,plany lub świeże pomysły,lecz medialne zaistnienie.Odwagi obu naszym ambasadorom z pewnością nie zabrakło i pokazali ponadto dystans do siebie.Ale jak pisał Szekspir-"najważniejszą cząstką odwagi jest ROZSĄDEK".

Tego rozsądku wydaje się niekiedy brakować.Mam np. na myśli karne odwołanie kilka dni temu polskiej konsul generalnej w Kolonii (osoby bardzo doświadczonej) z powodu różnicy poglądów w kontrowersyjnej kwestii dotyczącej sprzedaży budynku byłej ambasady RP.Ten temat,wywołujący m.in. napięcia w relacjach rządu z niemiecką Polonią zasługuje na odrębne potraktowanie.Do budynków naszych placówek nie mamy przy tym szczęścia-nieszczęśliwy zakup rezydencji w Waszyngtonie,do dziś nie rozwiązany problem polskiej ambasady w Berlinie itd. Tak czy inaczej (pomijając inne sprawy o większym ciężarze gatunkowym) MSZ wkracza w   Nowy Rok w nowym,niekoniecznie lepszym stylu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz