Dwa razy upadało imperium rosyjskie przez
nietrzeźwe decyzje rządzących. Czas na upadek trzeci.
W styczniu zdrożały w Rosji napoje
alkoholowe. Po prawosławnych świętach Bożego Narodzenia za najtańsze pół litra
wódki trzeba zapłacić 170 rubli, czyli 17 naszych złotych. Życie codzienne w
Rosji stało się nie tylko droższe, ale i trudniejsze, bo autorytarna władza
dodatkowo radykalnie ograniczyła punkty sprzedaży alkoholu. Aby jeszcze
bardziej upodlić obywateli, Kreml zmienił urzędową klasyfikację piwa. Do tej
pory administracja traktowała je zgodnie z naturą tego trunku jako – „produkt
żywnościowy”. Teraz przechrzczono je na wraży „napój alkoholowy”.
To oznacza, że piwa, i wszystkich innych
napojów alkoholowych, nie można już sprzedawać w godzinach 23 – 8 rano. Nie
można go kupować w kioskach, stacjach benzynowych i sklepikach. Jedynie w
sklepach o powierzchni ponad 50 metrów kwadratowych.
Wódkę – fundament cywilizacji rosyjskiej
nasi wschodni bracia Słowianie otrzymali od Mongołów. Razem z instytucją
„kabaka”, czyli karczmy. Ich metafizyczną moc odnajdziemy w poemacie Jesienina
„Moskwa karczemna”.
W 1652 roku, za panowania cara Aleksieja
Najspokojniejszego, nad problemem kabaków pochylił się sobór, czyli ówczesny
parlament. Wszystkie upaństwowiono, a ich arendarze musieli wpłacać do budżetu
państwa nałożony podatek. Aby nie było wątpliwości w każdym kabaku, obok
obowiązkowego, niczym w obecnym Sejmie RP, krzyża, wisiało też rozporządzenie
Najspokojniejszego cara.
„Pijących z szynku nie odciągać, żona
nie może stąd zabrać męża, ojciec syna, ani brat, ani siostra, ani nikt z
rodziny, dopóki nie przepije on do krzyża.”
I tak z tego przepijania do krzyża,
czyli wspólnych toastów ze Zbawicielem, wysiłkiem ludu prawosławnego, narodził
się największy budżet wojskowy w Euroazji. A potem wielkie imperium.
Ale przyszedł rok 1914 i car Mikołaj II
wciągnął Rosję do wojny światowej. Jakby mało mu było nieszczęść wojennych
ściągniętych na Rosję, wprowadził wtedy państwową prohibicję. Tak gnębione
narody imperium wytrzymały do początku 1917 roku. Wybuchła rewolucja, upadła
dynastia i imperium rosyjskie. Proprohibicyjnego cara rozstrzelano. Nie było
dla takiego miejsca w rosyjskiej cywilizacji.
Prohibicję początkowo próbowali utrzymać
bolszewicy, zwłaszcza umiarkowani w piciu Lenin i Trocki. Ale nie byli tak
despotyczni jak obalony car i poddali się woli ludu. W 1922 roku, kiedy powstał
Związek Radziecki, zezwolono na sprzedaż wina i koniaków. Rok później na
produkcję niskoprocentowych nalewek, wreszcie w 1925 roku rozpoczęła się
produkcja 30 procentowej wódki, zwanej „Rykowską”. Od ówczesnego premiera
Rykowa, też Aleksieja.
Wtedy abstynencki Lenin już nie żył, a
wpływy Trockiego skutecznie ograniczał proalkoholowy Stalin. Za jego rządów
nieabstynencka Armia Czerwona pokonała III Rzeszę abstynenta Hitlera. Od tamtej
pory ZSRR konkurowało o globalny prymat z USA. Też potęgą od kiedy Stany wyszły
z czasów swojej prohibicyjnej smuty.
Przed potęgą ZSRR drżeli niejedni. Ale w
1985 roku nowo wybrany gensek KPZR Michaił Gorbaczow ogłosił „pieriestrojkę”.
Chciał, żeby obywatele ZSRR byli przymusowo trzeźwi, choć nadal wolni jedynie w
zakreślonych przez partię granicach.
Stało się jak za cara Mikołaja II.
Imperium radzieckie w 1991 roku upadło, czego nadal miliony jego byłych
obywateli żałuje. Gorbaczowowi się upiekło. Nie rozstrzelano go.
Teraz, po raz trzeci, na drogę cara
Mikołaja II i genseka Gorbaczowa wkroczyli premier Miedwiediew i prezydent
Putin. Drogę płytkich, pozornych reform. Ograniczania podstawowych wolności na
rzecz moralizatorstwa. Walki ze skutkami, ale nie przyczynami patologicznego
państwa.
Nietrudno też zauważyć, że na tych
„reformach” zyskają właściciele sklepów wielkopowierzchniowych, czyli rosyjska
biznesowa oligarchia i zblatowana z nimi biurokracja. Fundament rosyjskich
patologii.
Straci reszta narodu, zwłaszcza
kioskarze i drobni sklepikarze. Im na pociechę na tej „nieludzkiej ziemi”
pozostają niesprzedane zapasy.
Piotr Gadzinowski
Źródło: Blog Piotra Gadzinowski -
Lewica24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz