Torebka w plecaku, kieszenie wypchane
skarpetkami i trzy pary spodni na sobie pozwalają często „zrobić” jeden bagaż
podręczny…
Nadmierne ograniczenia i arbitralne
ustalenia niektórych linii lotniczych, zwłaszcza, jeśli chodzi o restrykcje
związane z bagażem podręcznym w tanich liniach rozsierdziły na dobre
europosłów.
Podczas debaty 17 stycznia br. padały
przeróżne pomysły nowych regulacji dyscyplinujących przewoźników. Jak duży i
ciężki może być bagaż podręczny ustala obecnie osobno każdy z low-costów.
Posłowie liberalno-lewicowi optowali za dorzuceniem do „standardu” jeszcze
laptopa i zakupów zrobionych na lotnisku. Prawicowi bronili wolności wyboru:
nie podoba ci się, to weź inną linię.
Komisarz Karel De Gucht – który zdobył
(nie)sławę jako negocjator ACTA przyznał, że ograniczenia bagażu podręcznego są
bardzo zróżnicowane, ale jest to tylko „odbicie różnorodności na bardzo
konkurencyjnym rynku”. W nadchodzącym przeglądzie regulacji związanych z
prawami pasażerów linii lotniczych, który ma nastąpić przed wakacjami tego
roku, De Gucht nie widzi zatem potrzeby wprowadzania dodatkowych regulacji
„podręczno-bagażowych”.
W przeciwieństwie do Komisarza posłowie
aż się palą do zasypania jego propozycji setkami poprawek…
Z pozdrowieniami z Parlamentu
Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz