środa, 9 stycznia 2013

Joanna Senyszyn: Cicho niech siedzi Bp Pieronek



Bp Pieronek, jak wszyscy kościelni hierarchowie, od lat jest nieodmiennie bezczelny i arogancki. No, może troszkę mniej niż inni. Ostatnio było o nim ciszej, a że jest próżny, postanowił o sobie przypomnieć. W najgorszym stylu, czyli wracając do ulubionej przez katolicki kler mowy nienawiści.
Kilka lat temu wściekły atak bp. Pieronka wywołała rozsądna i niezwykle delikatnie wyrażona propozycja młodzieżówki SLD, aby dla ratowania systemu opieki zdrowotnej „opodatkować wszystkie związki wyznaniowe i Kościoły oraz pracujących na ich rzecz kapłanów”. Dziś – rzekome ataki na Kościół.

Wtedy, 28 czerwca 2007 roku, umieściłam na blogu wpis Na Pieronku piuska gore, a w nim znamienne, wciąż aktualne słowa: W polskim Kościele bp. Pieronek gra drugie skrzypce. Chciałby pierwsze. Ponieważ nie może ich wymodlić, próbuje wyszczekać. Ma szansę przejść do historii IV RP jako bulterier Episkopatu. Smak raczej nieherbertowski, ale było o Pieronku głośno. I przewodniczący Episkopatu pewnie chwalił.

Krakowski biskup postanowił znowu zabłysnąć. W najłatwiejszy sposób, czyli rozmijając się z prawdą i obrażając innych. Oświadczył, że „w ostatnim roku na świecie zginęło więcej chrześcijan niż za czasów Nerona”. To twierdzenie typowo demagogiczne. Prawdziwe jedynie w liczbach bezwzględnych. Za Nerona wyznawców Chrystusa było niewielu, a pogromy ich dziesiątkowały. Obecnie, wg „International Bullettin of Missionary Research”, chrześcijan jest na świecie 2,3 mld i liczba ta powiększa się dziennie o 80 tys. W 2012 roku z powodu prześladowań religijnych zginęło podobno 105 tys. chrześcijan. To bezsporna tragedia i ogromna liczba, ale stanowi zaledwie 0,0045 proc. populacji oznaczającej swój teren krzyżem.

Bp Pieronek, zabraniając ateistom krytyki Kościoła i wytwornie nakazując im, by „siedzieli cicho”, usiłuje zakrzyczeć przykry dla Kościoła fakt, że coraz więcej krytyków rekrutuje się spośród wierzących. Katolicy mają dosyć niegodnego, a nierzadko przestępczego zachowania swoich pasterzy. Mają dość ich zachłanności, bezczelności, bezideowości, czczenia mamony, lekceważenia obowiązków, mieszania się do polityki i ciągłego zaglądania wiernym pod kołdrę.

W Polsce nie ma obecnie politycznej siły, która zerwałaby konkordat czy choćby ukróciła rozbuchane przywileje Kościoła i kleru. PO, PiS, PSL i katoprawicowa drobnica leżą krzyżem przed biskupami. Są biskupobojni i biskupomdajni. Minister Boni niesie im w zębach nasze pieniądze. Toteż nawoływanie do zerwania konkordatu to mrzonki. Bardziej zaszkodzimy Episkopatowi i pomożemy naszej, zniewolonej przez kler ojczyźnie, wzywając do literalnego przestrzegania konkordatu. Obecnie bowiem umowa z Watykanem jest poddańczo nadinterpretowana na korzyść Kościoła. Ścisłe przestrzeganie konkordatowych zapisów przyniesie Polsce i Polakom miliardowe korzyści. A Episkopatowi trudno będzie walczyć z konkordatem. Nawet ustami bp. Pieronka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz