poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Szewko: O bezpieczeństwie energetycznym Polski i Jamał2



Bycie krajem tranzytu gazu nie oznacza, że musimy ten gaz konsumować i uzależniać się od jednego dostawcy. Nasze bezpieczeństwo energetyczne zależy od zdolności do dywersyfikacji źródeł oraz liczby interkonektorow ( połączeń) z sieciami gazowymi i elektrycznymi UE. Inna sprawa, ze interes ekonomiczny każdego państwa i jego polityka bezpieczeństwa energetycznego powinien składać się przynajmniej  z dwóch elementów - pewności dostaw i najkorzystniejszej ( dla danego systemu gospodarczego) ceny. 
Powstaje zatem pytanie, czy pewniejszym i bezpieczniejszym źródłem dostaw gazu jest Rosja czy bezpieczniejszy i pewniejszy jest  import statkami przez cieśninę Ormuz i skraj wód  terytorialnych Iranu ? Czy większe niż Rosja bezpieczeństwo i pewność dostaw zapewnia gazociąg przeprowadzony gdzieś przez terytorium Kaukazu np.  Gruzji, Abchazji, Osetii itp.

Jest niezaprzeczalnym faktem, że Europa jest częściowo uzależniona energetycznie od Rosji. Częściowo, ponieważ im dalej na zachód tym więcej zróżnicowanych źródeł węglowodorów.  Hiszpania to 9 terminali  LPG, Włochy – 10, Francja i Wielka Brytania korzystają z złóż na Morzu Polnocnym, Wlochy i Francja importują gaz, gazociągiem prowadzącym  z Algierii. Jest natomiast w tej chwili pewne , że Rosja wciąż w pełni uzależniona jest  od Europy,  ponieważ jej zdolności do eksportu gazu innymi sposobami niż gazociągami  są minimalne. Blisko 30% PKB powstaje bezpośrednio  i pośrednio dzięki produkcji i eksportowi surowców energetycznych. 80 % produkowanej ropy naftowej trafia na rynek europejski ( Rosja prześcignęła Arabię Saudyjską w produkcji ropy) i niemal cała produkcja gazu. Dla Europy, głównie dla Niemiec (największego odbiorcy rosyjskiego gazu)  potencjalne przerwanie dostaw z Rosji to poważny problem, choć dzięki rozbudowanej sieci interkonektorów – już nie katastrofa, dla Rosji przerwanie sprzedaży energii do Europy to gospodarczy kataklizm. 

Polska zarabia i zarabiała na tranzycie gazu. Gdyby nie polityka i retoryka polskiej prawicy i brak zgody na tzw. „pieriemyczkę” czyli połączenie gazociągów rosyjskich na Słowację z pominięciem Ukrainy – Polska zarabiała by blisko 1 miliard dolarów rocznie.  Zapewne nie byłoby dla Rosjan ekonomicznego sensu budowy Nordstreamu, lub jeśli powstałby to z udziałem Polski.

Za wojenną retorykę braci  Kaczyńskich płacimy wszyscy,  ponieważ cena energii jest wliczona do ceny każdego towaru który w Polsce konsumujemy. A to znaczny odsetek. Nawet w publikowanych  wskaźnikach wzrostu inflacji - w ubiegłym roku zaczęto już standardowo podawać dane " z surowcami energetycznymi" i " bez" ponieważ wzrosty cen tych surowców całkowicie zakłócają obraz zmian cen innych towarów.

Jest absolutnie nieodpowiedzialnym stwierdzenie, że jeśli Jamal 2 przejdzie przez Polske omijając Ukraine, to Ukraina wpadnie w objęcia Rosji. Ukraina prowadzi z Rosjanami wieloletnią grę polityczną i gospodarczą, a jej ofiarą już raz była Polska w 2009 r., kiedy to doszło do Ukraińsko – Rosyjskiego kryzysu gazowego i odcięcia dostaw gazu do Polski.  Polska jak do tej pory na tym sporze tylko traci, a nie zyskuje nic – nawet celu politycznego który rzekomo ma nam w tej dziedzinie przyświecać . Jeśli bowiem ktoś uważa, że odmawiając Rosjanom budowy Jamału 2 czy „pieriemyczki” utrwalamy demokrację na Ukrainie – to dowodzi swojej wielkiej naiwności oraz nieznajomości ani historii najnowszej ani obecnego status quo polityki międzynarodowej. Ponadto może warto podpowiedzieć rządowi, że to polska a nie ukraińska racja stanu powinna być przedmiotem naszej polityki energetycznej?  

Polityka zagraniczna w wykonaniu polskiej prawicy polegająca między innymi na angażowaniu nas w przepychanki gazowe po stronie ukraińskich oligarchów przeciwko oligarchom rosyjskim oraz inne wspaniałe pomysły ( takie jak próba wplątania nas w wojnę w Gruzji) kosztowały nas dotychczas miliard dolarów rocznie strat z tytułu braku pieriemyczki, kilka miliardów euro w związku z embargiem  na eksport polskiej żywności do Rosji oraz  miliardy dolarów rocznie ze względu na najwyższe ceny zakupu rosyjskiego gazu w Europie. 

Polska importując ok 10 mld m3 rocznie płaci za gaz od 2009 roku ponad 500 dolarów za 1000 m3 (525 w 2012 r.) podczas gdy średnia dla krajów europejskich to 413 dolarów, a Niemcy płaciły nawet 379 dolarów. To znaczy że na jednym 1000 m3 polityka polskiej prawicy kosztuje nas ok 140 USD.   Każdy może w ten sposób sobie obliczyć ile kosztowały nas „geostrategiczne decyzje” i „bezpieczeństwo energetyczne” zafundowane nam przez rządy prawicy..

Obecna sytuacja – sporu o budowanie lub niebudowanie Jamału 2 w Polsce pokazuje, że rząd nie posiada żadnej wizji budowy bezpieczeństwa energetycznego, a jeśli realizuje jakąś politykę to chaotyczną, nieprzemyślaną i absolutnie rozbieżną z interesem ekonomicznym i społecznym Polski. 

dr Wojciech Szewko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz