Jerzy Giedroyć mawiał, że współczesną
polityką polską rządzą trumny Dmowskiego i Piłsudskiego. I dołują ją. Dziś
polską polityką wschodnią rządzą trumny Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego.
Oni to w 1974 roku ukuli na łamach
paryskiej „Kultury” dogmat, że bez niepodległości Ukrainy, Białorusi i Litwy
nie ma mowy o niepodległości Polski. Ponieważ Jerzy Giedroyć powszechnie znanym
i szanowanym mędrcem był, ten dogmat stał się podstawą polskiej polityki
wschodniej po 1989 roku. I obowiązuje od prawie ćwierć wieku, zwalniając
krajowe elity polityczne od krytycznego myślenia, od tworzenia nowych
koncepcji.
A przecież w ciągu ostatnich lat
wszystkie cztery sąsiednie nam na wschodzie kraje zmieniły się. Białoruś jest
niepodległa, powiązana gospodarczo z Rosją i politycznie nam nieprzyjazna. Z
Litwą, choć niepodległą i unioeuropejską, mamy chłodne relacje. Ukraina,
niepodległa a jakże, nasz „strategiczny partner w regionie” to niespełniona
miłość naszych elit politycznych. Ukraińskie elity biznesowo-polityczne zapatrzone
w sukces niedalekiej Turcji pragną zapewne pełnić podobną rolę w naszym
regionie. Potencjalne stowarzyszenie z Unią Europejską traktują jak Kim Dzong
Un swą bombę atomową. Straszą nim Rosję, wymuszając biznesowe ustępstwa, zaś
wizją swego zbliżenia z Rosją wymuszają ustępstwa od Unii Europejskiej.
Paradoksalnie to z Rosją w ostatnich
latach zwiększyliśmy wymianę handlową, stworzyliśmy efektywną współpracę z
obwodem kaliningradzkim. Gdyby nie szaleństwa związane z katastrofą smoleńską
mielibyśmy z Rosją dobre relacje. Zwłaszcza, że Moskwa zagrożona gospodarczą
ekspansją Chin przestaje widzieć w NATO swego głównego wroga, a w Unii
Europejskiej gospodarczego konkurenta.
Lenistwo umysłowe polskich elit przynosi
wymierne straty finansowe. Właśnie mamy awanturę polityczną o zamiar
wybudowania odnogi gazociągu jamalskiego przez Polskę na Słowację z pominięciem
Ukrainy. Korzystnego dla budżetu Polski finansowo, ale niekorzystnego
politycznie dla rządu polskiego, bo to kooperacja z Rosją z pominięciem Ukrainy.
Dająca Moskwie dodatkowe narzędzie nacisku na Kijów. Choć Ukraińcy
zbagatelizowali ten projekt. Uznali, że dziś nie stanowi dla nich zagrożenia.
I wracamy do dogmatycznej, polskiej
polityki wschodniej. Czy warto poświęcać doraźne korzyści finansowe ze
współpracy z Rosją w imię strategicznego politycznego wspierania
„niepodległości gospodarczej” Ukrainy i jej akcesji do Unii Europejskiej?
Pamiętając, że taka akcesja może być za
dwadzieścia, pięćdziesiąt lat. Pamiętając, że nasza miłość do Ukrainy nie jest
tam odwzajemniana, zwłaszcza wobec polskich firm, które podlegają tam
szulerskim szykanom.
Czy zakładając niepodległość państw
białoruskiego. litewskiego, ukraińskiego ograniczyć polityczną tam antyrosyjską
aktywność w zamian za korzyści z gospodarczej współpracy z Rosją?
Piotr Gadzinowski
PS. Ukraina i Rosja domagają się od Unii
Europejskiej zniesienia obowiązku wizowego. Rosja ma większe szanse na to, bo
jest krajem bogatszym. Czy w przypadku pominięcia wizowego Ukrainy kosztem
Rosji zachowamy się podobnie jak przy gazociągu?
"Gazprom szykuje nową rurę przez
Polskę. Premier zaskoczony. Budzanowski: nie ma żadnej umowy na Jamał II",
Wyborcza.biz
"Jak zbudowaliśmy Nord
Stream", Wyborcza.biz
"Polskim Jamałem Gazprom bije w
Ukrainę. Wywiad ze Steinhoffem", Wyborcza.biz
"Ukraińcy o projekcie Jamał II:
Obecnie to nie jest zagrożenie", Wyborcza.biz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz