Praca i bieda to zjawiska warte opisania
dlatego, że zestawione razem tworzą sytuację niezgodną zarówno z zasadami
logiki jak i obiegowymi opiniami. Bieda w oczach większości kojarzona jest z
całym zestawem czynników, jak: bezrobocie, uzależnienia, niezaradność życiowa,
brak kwalifikacji zawodowych, które zsumowane współtworzą zjawisko zwane
wykluczeniem społecznym, czyli nieuczestniczeniem w zasadniczych gospodarczych,
politycznych i kulturowych aspektach życia społecznego. Ludzi wykluczonych
społecznie uznaje się za nosicieli kultury ubóstwa, za ofiary „dziedziczenia
biedy” i zalicza do członków tzw. „underclass”, swoistej podklasy społecznej.
Obrazowi temu przeczy jednak fakt że spora część Polaków jest biedna i
jednocześnie funkcjonuje w ramach podstawowej instytucji społecznej, jaką jest
rynek pracy.
Z ostatnich badań Komisji Europejskiej
wynika, że w krajach wspólnoty żyje 17 milionów ubogich pracowników, z czego 2
miliony stanowią Polacy. W tym niechlubnym rankingu wyżej znalazły się jedynie
Rumunia i Grecja. Pomijając arytmetyczne wyliczenia stosunku zarobków do
średniej krajowej, biednych pracujących najlepiej określić jako tych, których
zarobki nie wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Nie można nie
zadać pytania kim są ci, którzy pomimo zatrudnienia nie są w stanie opuścić
zaklętego kręgu ubóstwa. W Polsce do tej grupy zaliczyć można zarówno ludzie z
wyższym wykształceniem, jak i pracowników z niskimi kwalifikacjami. Mniejsze
znaczenie ma to czy pracują na etatach, czy na umowach śmieciowych. Zarobki
jednych i drugich ledwo wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb
egzystencjalnych. Na rachunki, spłatę kredytów i jedzenie. Ich pensje nie
wystarczają na leczenie, czy wakacje, a wyjście do kina, teatru, czy choćby
zakup książki uznają za ekstrawagancję pozostającą poza zasięgiem ich
finansowych możliwości. Uprawnionym jest twierdzenie, że ludzie ci to ofiary
„niewidzialnej ręki rynku”.
Konkurencja na rynku pracy spycha
zatrudnionych na margines ekonomiczny, a wysoki poziom bezrobocia pozwala
pracodawcom na kształtowanie płac na minimalnym poziomie. Istniejący stan
rzeczy prowadzi do sytuacji w której płaca minimalna po odjęciu kosztów wyjścia
z domu daje taki sam dochód jak ten uzyskany z opieki społecznej.
Ciężko jest zrzucać całą winę za
istniejący stan na ZUS, związki zawodowe, Inspekcję Pracy i „czerwone macki
Unii Europejskiej”. W Polsce pracujący biedni to ok. 12% społeczeństwa, dla
porównania w sąsiednich Czechach jest to mniej niż 4%, przy czym różnica ta
wynika z jakże nielubianego przez liberałów pojęcia rozwarstwienia płac, które
to u naszych południowych sąsiadów jest o wiele mniejsze.
Warto zauważyć szerszy społeczny
kontekst w jakim funkcjonują biedni pracujący. Większość z nich to osoby
wychowujące dzieci, które stają się mimowolnymi ofiarami systemu. Warto było by
sięgnąć do oddolnych rozwiązań które gwarantowały by im wsparcie w postaci
darmowych przejazdów komunikacją zbiorową, refundacji kosztów leczenia, dostępu
do dóbr kultury czy choćby dofinansowanie posiłków. Choć nie ma gotowych,
niezawodnych metod pozwalających rozwiązać problem ubóstwa osób pracujących, to
warto przyjrzeć się tym, które z powodzeniem stosowane są w Wielkiej Brytanii –
kraju słynącego z sprawnego systemu wsparcia socjalnego. Working Tax
Credit oraz Child Tax Credit to świadczenie dla osób pracujących i
samozatrudnionych które osiągają niskie dochody. Po spełnieniu określonych
wymogów dotyczących ilości przepracowanych tygodniowo godzin, osoby pracujące
dostają od państwa wsparcie, które pełni wieloraką rolę – zwiększa dochód osób
pracujących, jest formą gloryfikacji trudu pracy oraz pomaga w aktywizacji
warstw społecznych będących na utrzymaniu opieki społecznej. Poziom frustracji
społecznej u biednych pracujących jest niejednokrotnie o wiele wyższy niż u
tych dotkniętych bezrobociem. Sytuacja w której ludzie pomimo ciężkiej i
solidnej pracy nie są w stanie utrzymać swoich rodzin może prowadzić w
niedalekiej przyszłości do sytuacji, w której ludzie solidarnie upomną się o
godne życie, a w konsekwencji kraj ogarną masowe protesty.
Przywrócenie ludziom pracy należnego im
miejsca i zapewnienie godnych warunków życia to wyzwanie jakie stoi przed
współczesna lewicą. Nie uda się tego osiągnąć bez ścisłej współpracy ze
związkami zawodowymi oraz organizacjami pozarządowymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz