Tonący brzydko się chwyta. Ta dowcipna
parafraza doskonale pasuje do Ryszarda Kalisza. Kiedy tylko dostał
zawiadomienie z Krajowego Sądu Partyjnego SLD o terminie posiedzenia w jego
sprawie, poleciał do mediów, jakby się było czym chwalić.
W programie TVN24 "Jeden na
Jeden" (2.04.2013) Ryszard Kalisz siebie wybielał, a koleżanki i kolegów z
SLD bezpodstawnie pomawiał. Skłamał, że "na oskarżyciela sama zgłosiła się
Joanna Senyszyn", choć doskonale wie, że było inaczej. Funkcję
pełnomocnika Zarządu Krajowego SLD przyjęłam z obowiązku, jako
wiceprzewodnicząca partii. Zostałam przez Zarząd wyznaczona i wybrana nie na
oskarżyciela, ale na pełnomocnika. Toteż 8 kwietnia wcale nie będę go oskarżać,
a jedynie reprezentować Zarząd, jako
wnioskodawcę, w Krajowym Sądzie
Partyjnym. Wniosek, jaki złożyłam z upoważnienia Zarządu dotyczy rozpoznania
sprawy o naruszenie przez Ryszarda Kalisza Statutu SLD i Karty Zasad
Etycznych.
Ryszard Kalisz ma prawo mówić: Żaden
sąd nie może na mnie nałożyć kary, bo nie złamałem żadnego przepisu Statutu SLD.
Taką przyjął linię obrony. Odnośnie zasad etycznych się nie wypowiada, bo
widocznie sam czuje, że je narusza. Z każdą kolejną wypowiedzią bardziej.
Obrona nie może polegać na publicznym,
bezpodstawnym oczernianiu SLD. Posiedzenie Zarządu Krajowego, podczas którego
został zawieszony, miało, jak każde, bardzo kulturalny przebieg. Żadnego ataku
na Ryszarda Kalisza nie było. Wszyscy życzliwie zwracali mu uwagę na
niewłaściwość działań na dwóch frontach i namawiali, aby pracował na rzecz
naszej partii i szerokich list SLD do Parlamentu Europejskiego.
Rysiu, nie kłam! Dobrze wiesz, jak było!
Nie broń się, publicznie oczerniając najbliższych kolegów, z którymi razem
zasiadałeś w Zarządzie. To rujnuje obraz szczerego, sympatycznego faceta, jaki
od lat z mozołem budujesz. Sprostuj kłamstwa, a od razu poczujesz się lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz