"Europass czy euro pas" - za
nami debata o przyjęciu euro w Polsce. Podczas spotkania szukano odpowiedzi
między innymi na pytania dotyczące tego kiedy Polska powinna wejść do strefy. W
debacie uczestniczył między innymi Leszek Miller, szef SLD.
Wejście Polski do strefy euro jest
przejawem patriotyzmu i naszym prawnym obowiązkiem, wynikającym z podpisanych
traktatów akcesyjnych. Pytanie nie brzmi czy wejdziemy do strefy euro, ale
kiedy. Wszystko jednak zależy od rządu - tłumaczył szef SLD podczas
wczorajszej debaty.
Leszek Miller wyjaśnił dlaczego wejście
do euro jest nakazem patriotycznym. - Dokończymy proces integracji europejskiej,
zbudujemy konkurencyjną gospodarkę, która podniesie i jakość życia i będziemy w
Europie klasy pierwszej, a nie klasy drugiej, borykającej się po peryferiach
jednoczącej się Europy.
Na pytanie co będzie najtrudniejszym
krokiem prowadzącym do wejścia do strefy euro Leszek Miller odpowiedział: Łatwiej
będzie osiągnąć kryteria konwergencji i dostosować Polskę do surowych kryteriów
niż przekonać obywateli i uzyskać większość parlamentarną, która będzie zdolna
do zmiany konstytucji. Dziś takiej większości nie ma i w 2015 roku okaże się
czy ona będzie. Jeśli tak się nie stanie, cztery kolejne lata będą stracone -
mówił Leszek Miller. - Sprawę trzeba postawić jasno. W 2015 ludzie
pójdą do urn i zdecydują czy w parlamencie będzie większość, która doprowadzi
do wejścia Polski do strefy euro. Za 2 lata zdecydujemy czy kolejne lata to
blokada czy zostanie ona zdjęta. Moje ugrupowanie tak postawi sprawę w kampanii
wyborczej.
Do 2019 roku euro w Polsce nie będzie - tak
zinterpretował słowa Rostowskiego Leszek Miller – Jeżeli obóz rządzący
zakłada bierność w tej sprawie, to czekają nas cztery zmarnowane lata. Jestem
przekonany, że nie uda się zmobilizować połowy uprawnionych Polaków do
głosowania w referendum w sprawie wejścia do strefy euro. Po 1989 roku żadne
referendum nie miało 50-procentowej frekwencji. Nawet to dotyczące przyjęcia
konstytucji z 1997 roku. Każdy kto mówi o referendum, niech weźmie pod uwagę,
że wystarczy bojkot referendum przez jakąś partię, by było ono nieważne.
Zdaniem szefa SLD, Polską polityką
rządzą sondaże - Rząd widzi, że 25-30 proc. popiera euro i dlatego nic
z tym nie robi. Po co wyskakiwać z tym w kampanii? Może jakoś to będzie,
spróbujemy za cztery lata. Strefa euro kojarzy się z Grecją, Cyprem. A dlaczego
nie z Niemcami? Tam też jest euro i pewnie jak najszybciej chcielibyśmy
osiągnąć taki sam poziom życia.Bez wejścia do strefy euro za chwilę będziemy w
naszym regionie wyizolowaną wyspą. I to wcale nie zieloną. Nie jestem przeciwko
referendum z powodu problemów z frekwencją. Jestem przeciwko, bo w Polsce to
referendum się już odbyło przy okazji referendum akcesyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz