Do tej pory Jarosław „Szajba” Gowin
słyszał krzyk mrożonych zarodków. Ostatnio usłyszał także ich głos. Nieszczęsne
blastocysty ujawniły mu, że są sprzedawane do Niemiec i tam poddawane
eksperymentom, w wyniku których giną. „Życie straciło dziesiątki albo tysiące
ludzkich istnień” – grzmiał minister sprawiedliwości, który nie odróżnia
zapłodnionych jajeczek od ludzi.
To już kolejny polityk z Krakowa, który
posądza Niemców o niecne czyny. Jan Rokita krzyczał, że „Niemcy biją”. Gowin
poszedł krok dalej i uznał, że zabijają. Czy to wreszcie wystarczy, żeby usunąć
„Szajbę” z rządu? Podobno premier Tusk chce go wysłać do Brukseli. Z
Macierewiczem będą stanowić interesującą parę. Ale czym zawinił Parlament
Europejski, że Tusk i Kaczyński szykują mu desant szajbusów.
Ponieważ w Niemczech doświadczenia na
embrionach są zabronione, niemieccy naukowcy są oburzeni posądzeniem, że łamią
prawo. Ambasada Niemiec żąda wyjaśnień. Minister Gowin plącze się w zeznaniach,
ale nie wycofuje z bzdurnych oskarżeń.
Wszystko zaczęło się od doniesienia do
prokuratury, które złożył szef poznańskiej kliniki okulistycznej Lexum. Po
znalezieniu w magazynie pustego pojemnika do mrożenia i przechowywania
zarodków, uznał, że jego zawartość mogła zostać zniszczona, co określił jako
przestępstwo „spowodowania uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju
jego zdrowia zagrażającego życiu (art. 257a kk)”. To bezpodstawne doniesienie,
gdyż w Polsce niszczenie zarodków nie jest zabronione. Głównie za sprawą
ministra Gowina, który od kilku lat blokuje uchwalenie odpowiednich przepisów.
Warta uwagi jest koncepcja, że puste opakowania dowodzą popełnienia
przestępstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz