poniedziałek, 29 lipca 2013

Żonglerka faktami redaktor Joanny Solskiej


W czwartkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej opublikowany został zaskakujący artykuł redaktor Joanny Solskiej dotyczący obecnej zapaści finansów publicznych. Zaskakujący nie dla tego, że rzadko spotyka się dziś publicystykę tak jawnie i otwarcie broniącą gabinetu Donalda Tuska, bo to niestety staje się normą. Nie są również zaskakujące żonglerki faktami dokonywane przez redaktor Solską, mające na celu winą za zaistniała sytuację obarczyć wszystkich z wyjątkiem Donalda Tuska i Jana Vincenta Rostowskiego. Zaskakujący jest natomiast rozmiar tych manipulacji, sprowadzający rzeczony tekst do poziomu propagandowej gadzinówki. Pomijając kwestię komisji śledczej, której powołania według autorki domagają się jednym głosem wszystkie partie opozycyjne, gdy w rzeczywistości jedyną formacją popierającą ten projekt jest Prawo i Sprawiedliwość, które go nomen omen zgłosiło, dalej jest już tylko ciekawiej. Zresztą cały tekst przypomina scenariusz filmu Hitchcocka, tyle tylko, że u mistrza dreszczowców rosło napięcie, a u redaktor Solskiej rośnie poziom kitu. 

Skupmy się jednak na kwestiach dotyczących rzekomej odpowiedzialności Sojuszu Lewicy Demokratycznej za powstała dziurę budżetową. Otóż, według redaktor Solskiej, „niebagatelny wpływ na wzrost polskich długów” miało podpisanie przez ówczesną Prezes ZUS Annę Bańkowską umowy na informatyzację Zakładu/. Co więcej według redaktor odbyło się to w jakimś oszalałym pośpiechu a „SLD podpisał (…) z wykonawcą systemu umowę na system, którego do końca nie określił. Zobowiązał się za spore pieniądze kupić coś, ale nie wiedział dokładnie co. (..) Może komisja śledcza się dowie, dlaczego kupował z takim pośpiechem? Niestety, ale komisja śledcza na to pytanie nie odpowie. Nie dla tego, że, nie będzie można odtworzyć całego procesu zamówienia i wyłonienia realizatora systemu, ale dla tego, że żadnego pośpiechu po prostu nie było. Oczywiście można jak redaktor Solska „pośpiechem” nazwać proces trwający przez okres rządów koalicji SLD-PSL w latach 1993-1997. Proces w ramach, którego przygotowywano analizy, raporty, przeprowadzano konsultacje społeczne i podejmowano dyskusję o tym jak ma wyglądać przyszły model ubezpieczeń społecznych. Wreszcie można „pośpiechem” nazwać same, trwające ponad rok, przygotowania do sfinalizowania informatyzacji, efektem, których było opracowanie w maju 1996 roku Kompleksowego systemu informatycznego ZUS (KSI ZUS) opierającego się na wspomnianych wcześniej analizach i realizowanych od początku lat 90 projektach dotyczących koncepcji informatyzacji Zakładu, z czego ostatni tego typu projekt wykonano w ramach środków PHARE jeszcze w roku 1996. Można nie zauważać, że projekt ten zyskał wówczas akceptację nie tylko Rady Ministrów, ale też Sejmowej Komisji Polityki Społecznej. Można nie pamiętać wreszcie, że zakładał on realizację według tzw. przyrostowego modelu budowy systemów informatycznych, co umożliwiło jego realizację bez znajomości szczegółowych rozwiązań dotyczących przyszłej reformy, ale umożliwiało wdrożyć rozwiązanie pozwalające zapanować nad przyrastającą od początku transformacji ilością danych, założyć indywidualne konta wszystkim płatnikom i ubezpieczonym i przystosować Zakład do wymagań XXI wieku. Można tego wszystkiego nie pamiętać, ale trudno zapomnieć chaos, jaki zapanował, gdy rząd AWS-UW wprowadził w 1999 roku reformę systemu ubezpieczeń społecznych. Gdy miejsce Prezes Bańkowskiej fachowca zajął Stanisław Alot, polonista i zasłużony działacz solidarności, odpowiedzialny za wstrzymanie prac nad informatyzacją i wprowadzenie aneksu do umowy z wykonawcą, w wyniku, którego jak stwierdziła Naczelna Izba Kontroli doszło do „radykalnej zmiany architektury logicznej i fizycznej KSI ZUS” a „wprowadzone zmiany były niezrozumiałe w kontekście opinii niezależnych ekspertów (…) z których wynika niewykonalność systemu”. Co więcej to właśnie działania prezesa Alota „skutkowały znacznym podwyższeniem kosztów eksploatacji systemu”. Można również zapomnień o tym, że to wspomniany Stanisław Alot został odwołany z funkcji prezesa ZUS w wyniku chaosu, jaki zapanował pod jego rządami.  Jak widać na to właśnie liczy redaktor Solska, na krótką pamięć czytelników, których próbuje zmanipulować sprzedając im nową wersję historii. 

Podobnie postępuje pani redaktor, pomijając wysiłek, jaki rząd Leszka Millera kosztowało ratowanie finansów publicznych po rządach koalicji AWS-UW i jak wielką cenę zapłaciło SLD za łatanie słynnej już dziury Bauca. Zapomina celowo, w jakiej sytuacji znalazł się rząd Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Zapomina o zerowym wzroście gospodarczym, o zapaści finansów publicznych, ponad 18 procentowym bezrobociu, wysokim poziomie długu publicznego, o podjętych przez Leszka Millera działaniach wprowadzających Polskę na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego. Każda wydana wówczas złotówka miała na celu przynieść wymierne korzyści ekonomiczne. W krótkim czasie osiągnęliśmy bardzo wysoki, ponad 6 procentowy wzrost gospodarczy, przekładający się na spadek bezrobocia i poziom życia obywateli. Zreformowano liczne przepisy podatkowe, tak by usprawnić prowadzenie działalności gospodarczej. W efekcie osiągnięto ożywienie gospodarki oraz uproszczono system podatkowy. Wprowadzono „Plan działań antykryzysowych”. Pozwoliło to na oddłużenie przedsiębiorstw oraz umorzenie zaległości względem Skarbu Państwa a tym samym na przywrócenie płynności finansowej i ochronę miejsc pracy. Programem objęto ponad 60 tys. firm oraz uratowano ponad 200 tys. miejsc pracy. Zredukowano zadłużenie Polski o blisko 6 mld USD. Przeznaczono blisko 12 mld zł na poręczenia i gwarancje dla sektora przedsiębiorstw państwowych. Dzięki czemu możliwe było przeprowadzenie restrukturyzacji najważniejszych gałęzi gospodarki bez utraty miejsc pracy. Przeznaczono ponad 160 mln zł na wsparcie inwestycji w sektorze przedsiębiorstw. Absolwentów objęto programami „Pierwsza Praca” i „Praca dla Absolwenta”. Doprowadzono do wzrostu, znajdującego się w zapaści, spożycia indywidualnego o blisko 4% przy jednoczesnym spadku wskaźnika wzrostu cen towarów i usług o blisko 5%. To wszystko osiągnięto w warunkach spowolnienia gospodarczego ograniczając dług publiczny. W efekcie na koniec rządów SLD w 2005 roku wynosił on 409 mld, podczas gdy po latach koniunktury przypadającej na rządy Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej osiągnęliśmy dług publiczny zbliżający się do 900 mld złotych, spadek PKB, zanikający wzrost gospodarczy i rosnące bezrobocie. 

W jednym jednak redaktor Solska ma rację. Gdy pisze, że „winą” rządu SLD jest wyłączenie z systemu ubezpieczeń tzw. emerytur mundurowych i górniczych. To prawda, Sojusz Lewicy Demokratycznej stanowczo sprzeciwiał się likwidacji przywilejów emerytalnych dla służb mundurowych oraz pracowników wymiaru sprawiedliwości i górników. Co więcej jedną z pierwszych decyzji przyszłego rządu Sojuszu Lewicy Demokratycznej będzie zmniejszenie wieku emerytalnego. I miejmy nadzieję, że tej „winy” nam pani redaktor Solska w przyszłości nie zapomni. 

Krzysztof Klimczak

Dyrektor Centrum Medialnego SLD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz