wtorek, 30 lipca 2013

Krzysztof Gawkowski: Gwóźdź do trumny


Prywatyzacja i komercjalizacja usług publicznych w Polsce postępują w najlepsze. Od października kilkadziesiąt tysięcy studentów zapłaci za drugi kierunek studiów na uczelni publicznej. „Gazeta Wyborcza” opublikowała przejmujący tekst Judyty Watoły, opisujący dolę pacjentów w sprywatyzowanych szpitalach. Pacjenci sami przynoszą leki i sprzęt medyczny, a pod koniec miesiąca pielęgniarki muszą ratować się „pożyczkami” u pacjentów, bo limit wydatków wprowadzony przez właściciela został już wyczerpany.

Odpłatność za drugi kierunek studiów to pozostałość po platformianym neoliberalnym dogmatyzmie. Najpierw PO chciała wprowadzić odpłatność za wszystkie studia. Okazało się, że jest to niezgodne z Konstytucją. Stąd na ołtarzu neoliberalnego bożka postanowiono złożyć przynajmniej edukację studiujących drugi kierunek. To bez sensu. Zysk dla budżetu jest prawie żaden, za to więcej biurokracji. Poza tym na uczelnie wkracza niż. Robi się luźniej.

O ile powyższy przypadek to ewidentna konsekwencja klapek na oczach, to historia pacjentów szpitala powiatowego w Pszczynie jest horrorem z domieszką „bareizmu”. Szpital został wydzierżawiony prywatnej spółce. Ta minimalizuje koszty. Tnie do mięsa. Połowa pielęgniarek zwolniona. Na oddziale dyżuruje jeden lekarz i jedna pielęgniarka. Limit wydatków na leki jest tak niski, że pod koniec miesiąca brakuje wszystkiego. NFZ rozwiązuje kontrakty z kolejnymi oddziałami. Jedna położna przyjmuje trzy porody. – Czasem jest zwyczajnie brudno – podsumowują pacjenci.

To nie jest przypadek, wypadek przy pracy czy tendencyjność. Spółka dzierżawi od samorządów trzy szpitale i – wszędzie to samo. Zwolnienia, oszczędności, rozgoryczeni pacjenci.

To nie jest przypadek. To są skutki prywatyzacji i komercjalizacji usług publicznych. W edukacji czy służbie zdrowia zysk nie powinien być brany pod uwagę. Chodzi o to, aby dostarczyć wszystkim obywatelom określone usługi, na których zyskają jednostki i cała wspólnota. To powinna być działalność non-profit.

Przestaje nią być, gdy do służby zdrowia i edukacji wpuszcza się logikę zysku. Platforma czyni to od sześciu lat. Po cichu, bez wielkiego rozgłosu. Cegiełka po cegiełce demontuje w Polsce państwo opiekuńcze. W jego miejsce wchodzą rozwiązania rynkowe, na których – często na krótką metę tylko – zyskują najsilniejsi, najbogatsi.

Tylko czekać, jak obok odpłatności za drugie kierunek studiów zostanie wprowadzona odpłatność za wizytę u lekarza. Na ten krok zdecydowano się w Czechach i na Słowacji. Na Słowacji zresztą już z tego zrezygnowano. Jednak w Polsce prezes NFZ co rusz wysyła balony próbne. Wróble ćwierkają, że ministerstwo zdrowia pracuje nad odpłatnością.

W tej sytuacji pojawia się pytanie, kto pierwszy? Kto kogo? Czy najpierw Platforma wbije gwóźdź do trumny społeczeństwa? Czy społeczeństwo do trumny Platformy? Zrobię wszystko, aby zrealizowany został ten drugi scenariusz!


Źródło: Blog Krzysztofa Gawkowskiego 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz