wtorek, 9 lipca 2013

Egipt: Islamiści nawołują do powstania


W poniedziałek, 8 lipca, egipscy Bracia Muzułmanie wezwali do "powstania" - niedzielne starcia zwolenników Bractwa z armią pozostawiły na ulicach 35 ofiar śmiertelnych po stronie islamistów.

Partia Sprawiedliwości i Wolności (PLJ), polityczny reprezentant Braci Muzułmanów, "naciska na wspólnotę miedzynarodową, grupy międzynarodowe i wszystkich wolnych ludzi tego świata, by zaangażowali się w zapobieżenie kolejnym masakrom [i] pojawieniu się w świecie arabskim nowej Syrii". Właśnie dlatego PLJ w pisemnej deklaracji nawołuje do "powstania wielkiego ludu Egiptu przeciwko tym, którzy próbują przejąć jego rewolucję za pomocą czołgów".

Salaficki koalicjant niedawnych opozycjonistów walczących przeciwko Morsiemu, partia Al-Nour, wycofała się z rozmów na temat osoby premiera. Ugrupowanie to już wcześniej zablokowało wybór noblisty Mohameda ElBaradei na premiera. Ma też poważne wątpliwości co do prawdopodobnego przyszłego premiera Egiptu, centrolewicowego ekonomisty Ziada Bahaa Eldina.

Wspólnota międzynarodowa jest sceptyczna co do możliwości rozwiązania egipskiego konfliktu. Trwają naciski, m. in. ze strony Parlamentu Europejskiego, o jak najszybsze przeprowadzenie demokratycznych wyborów, które dadzą realną legitymację nowym rządzącym.

Jednocześnie trwa konsternacja co do oceny wydarzeń w Egipcie. Mimo zaangażowania armii w obalenie niepopularnego, ale wybranego w demokratycznych wyborach prezydenta Morsiego, nikt nie chce nazywać wydarzeń w Kairze "zamachem stanu" - gdyż taka kwalifikacja oznacza automatyczne odcięcie napływu pomocy rozwojowej, a to grozi całkowitą utratą kontroli nad społeczeństwem o równie silnych, choć może nieco tylko mniej skomplikowanych podziałach, co syryjskie.


Źródło: Lewica24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz