piątek, 28 grudnia 2012

Joanna Senyszyn: Spowiedź Abp. Michalika



Czyżby abp. Michalikowi ciążyły własne kłamstwa i życie niezgodne z systemem wyznawanych wartości, że z okazji Świąt Bożego Narodzenia dokonał publicznej spowiedzi? Wprawdzie nieco zakamuflowanej, ale dobre i to.
Metropolita przemyski stwierdził, że „nie mamy odwagi, już się przyzwyczailiśmy i nie umiemy mówić prawdy. Kłamiemy nawet wtedy, kiedy usiłujemy mówić prawdę”. Słowa te pasują do abp. Michalika, jak ulał. Wszak to z powodu jego kłamliwych oskarżeń stracił pracę w policji i był szykanowany policjant drogówki w Ustrzykach Dolnych, który miał nieszczęście zatrzymać samochód wiozący hierarchę. Kierował nim watykański ksiądz Cianciarello. Jechał bez świateł i przekroczył prędkość o przeszło 30 km/h. Sierżant pouczył, że na bieszczadzkich serpentynach trzeba jechać ostrożnie i dał mandat (200 zł). Wtedy do akcji wkroczył abp Michalik. Krzyczał na policjanta i – jak to mają w zwyczaju rozbestwieni dygnitarze – ryczał: „Nie wiesz kim ja jestem”. Faktycznie policjant dowiedział się dopiero, gdy tracił pracę w wyniku interwencji śmiertelnie obrażonego klechy, który uważa się za więcej niż Boga.

Następnie abp Michalik poinformował, że „ludzie, którzy chcą mówić prawdę są dyskwalifikowani”. Z jego błyskotliwej kariery w Kościele wynika, że sam mówieniem prawdy się nie hańbił, skoro zaszedł tak wysoko. Chyba zaczyna mu to powoli doskwierać. Jak zostanie kardynałem, może wreszcie uzna, ze dłużej już nie ma po co tkwić w kłamstwie i nawróci się na prawdę. Gdyby rzeczywiście miało nastąpić cudowne nawrócenie, należy życzyć metropolicie szybkiego awansu.

Kolejna cenna myśl także płynie z osobistych doświadczeń abp. Michalika. Stwierdził mianowicie, że „można uzyskać wszystko, jeśli się ma duże pieniądze”. Tym samym wyjaśnił pazerność własną, kolegów po fachu i kościelnej instytucji.

Zauważył też, że „bohaterem staje się błazen. Błazen zajmuje miejsce mędrca, nauczyciela, kapłana. Błazen, wszystko mu wolno”. Gdyby przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski powiedział wyraźnie, że ma na myśli siebie, zbliżyłby się do prawdy. A tak spowiedź hierarchy jest niepełna… 

Wojciech Olejniczak: Lektura na nowy rok



Nowy rok zbliża się wielkimi krokami. To czas nowych idei, nowych myśli i nowych lektur. Tym wszystkim, którzy są otwarci na nowe idee i mają trochę wolnego czasu między świętami a Nowym Rokiem chciałbym polecić inspirującą noworoczną lekturę.
„Socjaldemokratyczna polityka społeczna” pod redakcją Michała Syski to doskonałe kompendium wiedzy na temat lewicowych propozycji z zakresu szeroko rozumianej polityki społecznej. Wśród autorów znajdują się osoby o ugruntowanym dorobku – jak dr Marek Balicki – jak również młodzi badacze, o których będzie jeszcze głośno. 

Gdy media spekulują na temat różnych konfiguracji personalnych na szeroko rozumianej lewicy, ja proponuję, ażeby rozmawiać o programie. Książka po redakcją Michała Syski stanowi dobry punkt wyjścia do takich dyskusji.

„Socjaldemokratyczna polityka społeczna” została wydana przez Ośrodek Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a przy wsparciu Fundacji im. Friedricha Eberta. Książka w całości dostępna jest tutaj http://lassalle.org.pl/wp2/wp-content/uploads/2011/06/OMSL-SocjaldemokratycznaPolitykaSpo%C5%82eczna.pdf. Warto sięgnąć również po inne publikacje Ośrodka im. Lassalle’a.

SLD chce prześwietlić modlińskie lotnisko




To co dzieje się na nowopowstałym lotnisku, to skandal. Brak systemu ILS, problemy z lądowaniami i startami. Jesteśmy również przerażeni, że budowę trasy kolejowej będzie nadzorowała spółka Praha, która jak dotąd zajmowała się wynajmem powierzchni biurowych – powiedział Grzegorz Pietruczuk komentując stan modlińskiego lotniska oraz dalsze plany z nim związane.
Pas startowy portu lotniczego jest wyłączony z ruchu, a wszystkie loty docelowo obsługiwane przez Modlin przekierowano na inne lotniska. Radni SLD złożyli już wniosek do przewodniczącego sejmiku Mazowsza o rozszerzenie obrad sesji zaplanowanej na 31 grudnia. Klub domaga się od zarządu województwa informacji  na temat kosztów budowy lotniska, trybu w jakim został wyłoniony główny wykonawca, projektu budowlanego i wysokości środków unijnych jakie zostały wykorzystane.

Miller: Przetopić wrak na pomnik



Jak mamy się porozumieć z ludźmi Janusza Palikota, którzy głosują za podwyższeniem wieku emerytalnego i przeciwko wyższej płacy minimalnej? – pyta lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej w rozmowie z Elizą Olczyk z Rzeczpospolitej. 
Minął rok, odkąd kieruje pan SLD. Jaki to był rok?

Leszek Miller: Stawania na nogi po nokaucie, który nas spotkał w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Leżeliśmy na deskach i nie było pewności, czy się podniesiemy. Ale wstaliśmy, wracamy do sił i jesteśmy gotowi do kolejnej rundy. W przyszłym roku skonsolidowani i silniejsi wewnętrznie będziemy mogli prowadzić bardziej ofensywną politykę wobec rządu i problemów, które nurtują społeczeństwo.

Rzeczpospolita: Stawanie na nogi średnio wam wychodzi. Ostatnio odszedł od was Marek Siwiec. A pan oznajmił, że pożałuje swojej decyzji, bo nie wystarczy mieć znane nazwisko, trzeba być jeszcze na odpowiedniej liście.

Oczywiście, sam to przerabiałem i mój przykład powinien być przestrogą dla Siwca i dla innych, którzy chcieliby pójść w jego ślady. Marek też się o tym przekona.

Rz: A może w wyborach do Parlamentu Europejskiego to lista SLD okaże się tą niewłaściwą, bo poza wami powstanie szerokie porozumienie lewicy pod patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego?

To się zetrzemy. Będziemy rywalizować i zobaczymy, która lista jest lepsza.

Rz:Nie wierzy pan w powodzenie inicjatywy, którą dzierga Janusz Palikot?

Niech sobie dzierga. Żyjemy w wolnym kraju i każdy może robić co chce. Nas pozalewicowe listy nie interesują.

Rz:Jeżeli wszyscy zechcą się zebrać pod sztandarem Kwaśniewskiego, to będziecie osamotnieni, wyautowani.

My? Raczej ci, którzy się na taką inicjatywę zdecydują. Żeby była jedna lista, musi być porozumienie programowe. Jak SLD ma się porozumieć z ludźmi Janusza Palikota, którzy głosują za podwyższeniem wieku emerytalnego i przeciwko podwyższeniu płacy minimalnej?
Trzeba też wiedzieć, do której frakcji europejskiej chce się aspirować. Nasi deputowani zasilą Frakcję Europejskich Socjalistów. A jak ktoś się nie może zdecydować, czy chce być liberałem, czy zielonym, czy socjaldemokratą, to nie ma porozumienia. Europejscy socjaliści spotykają się tylko z nami i będą nam pomagać w eurowyborach. Pozostali nie są dla nich żadnymi partnerami.

Rz:Ostatnio notowania całej lewicy zanurkowały. SLD 7 proc. poparcia w TNS, Ruch Palikota 6 proc. Klęska.

Różne pracownie podają różne wyniki badań. Pani przywołuje TNS, a ja wolę powołać się na inną pracownię – Homo Homini, w której mamy 13 proc. poparcia. To charakterystyczne, że media, gdy informują o poparciu dla SLD, chętnie przypominają dolne wartości, a o tych lepszych milczą. Dużo jeżdżę po Polsce, spotykam się z ludźmi na ulicy, a nie tylko z aktywem partyjnym i po reakcjach poznaję, że poparcie dla nas jest bliższe 15 procent.

Rz:To dlaczego wasza ostatnia inicjatywa, czyli demonstracja przed warszawską Zachętą w rocznicę śmierci Gabriela Narutowicza, spotkała się z takim słabym odzewem?

Może dlatego, że nikt nikogo na tę pikietę nie przywoził, nikt nikomu nie płacił. Organizatorzy skrzyknęli się na portalach społecznościowych i okazało się, że akurat problematyką śmierci Gabriela Narutowicza jest zainteresowanych kilkaset osób. Ale jeżeli ktoś mówi, że demonstracje Radia Maryja przyciągają tysiące osób, to ja odpowiadam: popatrzcie, ile autokarów przywozi ludzi na tę demonstrację.

Rz:Wasza demonstracja nie dotyczyła tylko Narutowicza, ale przede wszystkim walki z faszyzmem. Może nikt nie wierzy, że ten problem jest prawdziwy?

Część obywateli jest tym bardzo przejęta, i to są ci, którzy przyszli na wiec. Inni woleli pozostać w domach, przed telewizorami, w bamboszach, uznając, że niebezpieczeństwo faszyzmu nie jest aż tak wielkie, iż trzeba reagować. Trudno, przyjmujemy to do wiadomości. Tak to jest, że na początku zbywa się sprawę lekceważącym machnięciem ręki. W latach 30. w Niemczech też wielu ludzi nie widziało tego zagrożenia.

Rz:Uważa pan, że można wejść dwa razy do tej samej wody? Że ruch, który się narodził w latach 30., doprowadził do wojny światowej, teraz znowu nam zagraża?

Nigdy nie ma tej samej wody. Ale przypomnę, że niedawno, bo w 2000 roku, Unia Europejska bardzo nerwowo reagowała na wyborcze zwycięstwo partii nieżyjącego już Jörga Heidera w Austrii i nawet nałożyła na ten kraj sankcje.

Rz:Heider wygrał, a Austria nie stała się państwem faszystowskim.

Oczywiście, bo dzisiejsza Europa to nie jest Europa lat 20. i 30. Ale lepiej dmuchać na zimne.

Rz: Skoro jesteśmy przy Europie, to sporym dysonansem była wasza impreza 13 grudnia z okazji zakończenia negocjacji dotyczących warunków przystąpienia Polski od UE. 13 grudnia pozostaje przede wszystkim rocznicą stanu wojennego, a wy piliście tego dnia szampana.

To nie my wybraliśmy tę datę, tylko Bruksela. I sądzę, że zrobiła to całkiem świadomie, żeby Polacy tego dnia mogli odnosić się do bardziej radosnej rocznicy niż wprowadzenie stanu wojennego. Bo zakończenie negocjacji z Unią to dobry powód, żeby napić się szampana nie tylko w Sejmie, ale w każdym polskim domu. Mam nadzieję, że na 15-lecie tego wydarzenia wszyscy wypiją szampana.

Rz:Dla większości Polaków jest to data smutna, a nie wesoła. A ponieważ część działaczy SLD należała kiedyś do PZPR, czyli partii rządzącej, która wprowadziła stan wojenny, to ten zgrzyt jest.

Nie ma żadnego zgrzytu. Ja akurat należę do tej części społeczeństwa, które uważa, że stan wojenny był uzasadniony.

Rz:Czy śmierć ludzi, np. górników zastrzelonych podczas pacyfikacji kopalni Wujek, też była uzasadniona?

Bardzo żałuję każdej śmierci. Ale gdyby nie stan wojenny, to tych śmierci mogłoby być znacznie więcej. CIA kilka lat temu opublikowała raport swoich analityków, którzy oszacowali, że gdyby nie było stanu wojennego wykonanego siłami polskimi, to doszłoby do interwencji radzieckiej, Układ Warszawski uderzyłby na Polskę i zginęłoby 200 tys. ludzi. Jest pewna różnica liczebna.

Rz:Nie można tego porównywać, bo to jest zwykłe gdybanie. Poza tym wielu polskich historyków uważa, że do tej interwencji w ogóle by nie doszło.

To są stronniczy historycy, dla których teza o wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego jest nie do zniesienia. Ale jeżeli się tym historykom wydaje, że w 1981 roku Leonid Breżniew i jego ekipa to były miłujące pokój baranki, które tolerowałyby powstanie rządu solidarnościowego i przerwanie połączenia między Związkiem Radzieckim a Armią Radziecką stacjonującą w NRD, to mogę się tylko zadumać na ogromem ich naiwności i niekompetencji.

Rz:Lubi pan kontrowersyjne wypowiedzi. Ostatnio stwierdził pan, że odpowiedzialni za katastrofę smoleńską nie żyją. Czy to oznacza, że nie ma już kogo rozliczyć?

Byłoby to trudne. Bo ci, którzy byli na pokładzie TU- 154 i mogli podjąć każdą decyzję, zginęli. Mam na myśli nie tylko załogę, ale i politycznych decydentów, którzy byli na pokładzie. Załoga samolotu podjęła się zadania niewykonalnego i postanowiła lądować w warunkach, w których absolutnie nie powinna była lądować. I to jest wszystko, co można na ten temat powiedzieć.

Rz: Skoro to jest takie proste, to dlaczego podczas badania tej katastrofy pojawiały się różne przekłamania, że np. generał Andrzej Błasik był w kabinie pilotów, że był pod wpływem alkoholu. Później okazało się, że głos, który rzekomo miał należeć do generała Błasika, należał do innej osoby, a kwestii alkoholu we krwi dotychczas nie potwierdzono.

Przecież to komisja Jerzego Millera stwierdziła, że Błasik był w kabinie pilotów, a prokurator Seremet mówił, że w jego organizmie były ślady alkoholu.

Rz: Czyli wszystko jest w porządku, choć nic się nie zgadza?

Komisja Millera odpowiedziała na wszystkie pytania związane z tą katastrofą i postawiła właściwą diagnozę: samolot leciał za szybko, zszedł zbyt nisko i za późno podjęto decyzję o odejściu na drugi krąg. Ten splot okoliczności plus niewłaściwa praca kontrolerów rosyjskich na lotnisku w Smoleńsku doprowadziły do katastrofy. To był po prostu wypadek. I wszelkie dywagacje o bombie, mgle, helu czy o tym, że Donald Tusk z Władimirem Putinem zabili najlepszego prezydenta, jakiego mieliśmy, są po prostu niepoważne. Niestety sądzę, że przez następne lata my Polacy będziemy żyli w straszliwym dylemacie, jak było naprawdę. Jedni będą uważali, że był to spisek Tuska i Putina, a inni, że zwykły wypadek.

Rz:Nie ma szans na niebudzące wątpliwości wyjaśnienie sprawy?

Nie ma. Do dzisiaj trwają dyskusje dotyczące śmierci generała Władysława Sikorskiego i trzeba się przyzwyczaić, że tak samo będzie z katastrofą smoleńską. A gdy do Polski wróci wrak rozbitego tupolewa, pojawią się kolejne problemy. Wtedy rozgorzeje dyskusja, co z nim zrobić, czy to jest relikwia, którą trzeba otoczyć szczególną czcią, czy lepiej przetopić go i wybudować z niego pomnik. To wszystko jest dopiero przed nami.

Rz:Lepiej, żeby wrak został w Rosji, bo dzięki temu unikniemy kłopotów?

Nie. Uważam, że najlepiej byłoby go przetopić na pomnik.

Rz: To będzie trudne, bo na razie Rosjanie nie kwapią się do zwrotu samolotu.

Ale przecież wrak nie pozostanie tam do końca świata. Przyjdzie dzień, gdy Rosjanie zakończą śledztwo i nam go oddadzą. Zresztą przypominam, że Polska zgodziła się na pozostawienie wraku w Rosji do końca rosyjskiego śledztwa.

Rz:Czy dlatego krytykuje pan inicjatywę Radosława Sikorskiego, który wezwał na pomoc Unię Europejską, żeby skłoniła Rosję do oddania wraku?

Nie tylko ja wypowiadałem się krytycznie na ten temat. Koledzy ministra Sikorskiego z PO również, a premier się od tego dystansował.

Rz:To była prywatna akcja  Sikorskiego z nikim w PO niekonsultowana?

Tak uważam. Minister Sikorski wykonał ją na użytek wewnętrzny. Zagrał na siebie. Wysłał sygnał, że jest mocnym gościem, który będzie zabiegał o interes naszego kraju. I pewnie części wyborców się to podobało. A że było to bezproduktywne i ośmieszające nas na arenie międzynarodowej – to inna sprawa. Oczywiście można zabiegać, żeby strona rosyjska przyspieszyła śledztwo, ale w sposób tajny. Po to wymyślono tajną dyplomację.

Rz: Może były tajne zabiegi, tylko nic nie dały?

Odnoszę wrażenie, że ich nie było. Można przecież uświadomić Rosjanom, że skorzystają na przyspieszeniu śledztwa i oddaniu wraku, bo to otworzy nowy etap w naszych stosunkach dwustronnych. Ale jeżeli Rosjanie słyszą bez przerwy, że część polityków polskich i część opinii publicznej uważa ich za morderców polskiego prezydenta, to jak się mają zachowywać.

Rz: Czyli Rosjanie zachowują się w porządku, a my nie?

Nie stawiam sprawy w ten sposób. Uważam, że gdyby kontrolerzy lotów w Smoleńsku byli bardziej zdecydowani i odmówili zgody na lądowanie, co powinni byli zrobić, a załoga samolotu mimo to chciała wylądować, a przypuszczam, że by chciała, to sprawa byłaby jasna.

Źródło: Rzeczpospolita

Czym zajmują się europosłowie lewicy?



Na to pytanie odpowiada były Minister Rolnictwa, a obecnie eurodeputowany Wojciech Olejniczak. 
Polityka energetyczna, ACTA, inwestycje – to tylko niektóre z naszych zainteresowań. Nie ma wątpliwości, że spośród spraw, którymi w ostatnich latach zajmował się Parlament Europejski, najwięcej emocji budziła sprawa ACTA. W ostatnim kwartale 2012 roku europosłowie SLD i Unii Pracy, należący do grupy Socjalistów i Demokratów (S&D), zajmowali się tematyką regulowaną częściowo przez ACTA.

Od czerwca 2012 roku współtworzyliśmy raport w sprawie strategii na rzecz wolności internetowej w polityce zagranicznej UE. W ostatecznej wersji sprawozdania, przegłosowanej przez członków Komisji Spraw Zagranicznych (AFET) 6 listopada, zostały zawarte niemal wszystkie zgłaszane przez nas postulaty. Najważniejsze z nich dotyczyły konkluzji wyniesionych z debaty na temat umowy ACTA. Wzywają one między innymi do zapewnienia maksymalnej otwartości każdej debaty na temat regulacji w Internecie i zaangażowania w nią wszystkich zainteresowanych stron, w tym także codziennych użytkowników Internetu. Postulują też ograniczenie przepisów i regulacji dotyczących sieci oraz utrzymanie ich na odpowiednim i uzasadnionym poziomie. Wreszcie, wprowadzają zalecenie, by współpraca między rządami i podmiotami prywatnymi nie opierała się na obciążaniu dostawców Internetu obowiązkiem egzekwowania prawa (takie zagrożenie niosła umowa ACTA odrzucona przez Parlament Europejski w lipcu).

Posłanka Lidia Geringer de Oedenberg podjęła pracę nad propozycją dyrektywy regulującej działalność organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Zakończenie prac przewidywane jest na koniec 2013 roku. Posłanka Geringer de Oedenberg zajmowała się również prawną regulacją kwestii dzieł osieroconych.

W ostatnich tygodniach, na skutek obecności w polskich mediach tematu negocjacji Wieloletnich Ram Finansowych na lata 2014–2020, stosunkowo dużo miejsca poświęcano tematyce polityki spójności i Wspólnej Polityki Rolnej. Poseł Wojciech Olejniczak pracuje obecnie nad sprawozdaniem na temat finansowania, zarządzania i monitorowania WPR. Poseł Olejniczak jest również sprawozdawcą raportu „Rola polityki spójności i jej aktorów we wdrażaniu nowej unijnej polityki energetycznej”. 

Polityka energetyczna, a konkretnie efektywność energetyczna, to niezmiennie obszar zainteresowań posła Adama Gierka. W ostatnich miesiącach poseł Gierek poświęcił także dużo uwagi kwestii stosunków handlowych Unia Europejska–Rosja po przystąpieniu Rosji do WTO (Światowa Organizacja Handlu). Jednocześnie poseł pracuje nad pakietem w sprawie programu ramowego w zakresie badań naukowych i innowacji na lata 2014–2020 „Horyzont 2020”. Cały czas zajmuje się również problemem patentu europejskiego.

Poseł Bogusław Liberadzki skupia się na kwestiach związanych z transportem. W ostatnich miesiącach złożył poprawkę do tzw. Instrumentu „Łącząc Europę” (CEF) włączającą oś Wrocław–Szczecin do Korytarza Sieci Bazowej „Bałtyk–Adriatyk”. Włączenie oznaczałoby zagwarantowanie wystarczających środków finansowych dla koniecznej rozbudowy połączeń kolejowych, drogowych i lotniczych na tej linii. Poseł ponadto złożył poprawkę włączającą połączenie drogowe i kolejowe między Szczecinem i Berlinem do Sieci Bazowej.

Poseł Janusz Zemke korzystając z przysługujących mu uprawnień, stara się na bieżąco monitorować najważniejsze inwestycje infrastrukturalne w województwie kujawsko-pomorskim, to jest budowę autostrady A1 czy modernizację linii kolejowych. Z odpowiedzi uzyskanych na pytania od komisarzy UE wynika, że inwestycje te mają zabezpieczone środki z budżetu Unii, także w czasie poza przewidywanym pierwotnie harmonogramem tych inwestycji. W połowie października poseł Janusz Zemke wystąpił do Komisji Europejskiej w sprawie budowy trasy S5, a w połowie listopada w sprawie budowy stopnia wodnego na Wiśle koło Nieszawy. W kwestiach dotyczących regionu kujawsko-pomorskiego występował do Komisji Europejskiej 17 razy. Ma to istotne znaczenie w kontaktach między Komisją Europejską a poszczególnymi ministrami w Polsce, ponieważ wpływa na zainteresowanie Komisji Europejskiej najważniejszymi inwestycjami i jest formą nacisku na polski rząd.

Posłanka Joanna Senyszyn w ramach działalności na rzecz unijnej polityki świeckiej wystosowała dwa pytania do Komisji Europejskiej w sprawie przepisów dotyczących bluźnierstwa w Unii Europejskiej oraz w sprawie domniemanego nielegalnego przyznania przez Włochy pomocy organizacjom religijnym i non profit. Współorganizowała także w Parlamencie Europejskim dwa seminaria – w sprawie lobbingu organizacji świeckich i kościelnych w Unii Europejskiej oraz w sprawie eutanazji. Ponadto posłanka Senyszyn przygotowała opinię dla Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) w sprawie integracji migrantów, jej wpływu na rynek pracy oraz na zewnętrzny wymiar koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego.

źródło: www.socjaldemokraci.org.pl

PES Women a sprawa kobiet



W tym roku PES Women uznała za priorytetową, ze względu na wysoki odsetek młodych bezrobotnych w całej Europie, kampanię „Moja przyszłość to twoja przyszłość ­– Europejska Gwarancja dla Młodych”.
Na stronie poświęconej Kobietom Partii Europejskich Socjalistów1 czytamy, że PES Women (Party of European Socialists Women) to organizacja, która promuje takie wartości, jak równouprawnienie płci oraz reprezentację kobiet na różnych szczeblach zarówno w ramach Partii Europejskich Socjalistów, jak i poza nią. To wyjątkowa i wyspecjalizowana organizacja, zrzeszająca kobiety z lewicowych bratnich lub siostrzanych partii europejskich. Skupiona na sprawach ważnych z perspektywy kobiet, ale i ukazująca Europie kobiecą perspektywę.

W ramach swoich działań PES Women, aby rozpowszechniać wartości równouprawnienia, bliskie zarówno kobietom, jak i mężczyznom lewicy, prowadzi liczne kampanie. W poprzednich latach były to przykładowo: „Kobiety i emerytury” (2011), „Moje ciało, moje prawa” (2010) czy „Europejska Karta Praw Kobiet” (2009). 

W tym roku PES Women uznała za priorytetową, ze względu na wysoki odsetek młodych bezrobotnych w całej Europie, kampanię „Moja przyszłość to twoja przyszłość ­– Europejska Gwarancja dla Młodych”2.

W związku z tegoroczną kampanią oraz wyborami nowych władz PES Women Kobiety Partii Europejskich Socjalistów spotkały się, w przeddzień Kongresu PES (27 września), w Brukseli. Tematem przewodnim spotkania było „Zwalczanie bezrobocia wśród młodych kobiet”.

Miałam przyjemność uczestniczyć w tym niezwykle ważnym wydarzeniu z życia europejskich socjalistów i socjalistek jako Wiceprzewodnicząca SLD oraz delegatka na Kongres PES, wraz z Anną Grzywacz – członkinią Krajowego Komitetu Wykonawczego. Spotkanie rozpoczęło się od wyboru nowych władz, ponownie Przewodniczącą PES Women została wybrana, pochodząca z Węgier, deputowana do Parlamentu Europejskiego Zita Gurmai. Wybrano również cztery Wiceprzewodniczące, wśród nich Rovanę Plumb, pełniącą w Rumunii funkcję minister ds. środowiska i lasów. W trakcie spotkania powołano również 14 członkiń Biura PES Women. 

Istotnym elementem programu konferencji było przyjęcie rezolucji dotyczącej równouprawnienia oraz praw reprodukcyjnych kobiet. Dokument ten został przyjęty z okazji odbywającego się 28 sierpnia Światowego Dnia Akcji dla Dostępu do Bezpiecznej i Legalnej Aborcji. W tej poruszającej, niezwykle ważnej, rezolucji o znamiennym tytule „Moje ciało, moje prawa. Równe seksualne i reprodukcyjne prawa dla kobiet w Europie” zawarte zostały bardzo istotne dla jakości życia i zdrowia kobiet kwestie. Na początku PES Women przypomina, że kobiety i mężczyźni powinni „dzielić pracę, dzielić władzę, dzielić czas i role, zarówno w publicznej, jak i prywatnej rzeczywistości”. Przypomina również o tragediach kobiet z krajów zdominowanych przez prawicę, gdzie prawa człowieka stały się kwestią ideologiczną. Z istoty rezolucji wynika, iż jedną z konsekwencji tego marzenia o równouprawnionym społeczeństwie powinno być doprowadzenie do momentu, kiedy prawo kobiety do wyboru, prawo do bezpiecznej i legalnej aborcji, powinno stać się udziałem kobiet w całej Europie.

W trakcie spotkania odbyły się dwa panele diagnozujące obecną sytuację młodych kobiet oraz przedstawiające konkretne rozwiązania, poruszające kwestie takie, jak: koncepcja budżetu płciowego, równy dostęp do tzw. zielonych miejsc pracy oraz problemy godzenia przez kobiety różnych ról życiowych w sferze publicznej i prywatnej. Z polskiej perspektywy zaskakujące mogło być to, że również w zamożnych krajach Zachodu kwestia polityki prorodzinnej, w tym instytucjonalnej opieki nad małymi dziećmi, jest kwestią priorytetową, ale w dalszym ciągu z perspektywy kobiet niewystarczająco rozwiązaną. Jako jedną z przyczyn niedecydowania się młodych kobiet na urodzenie dziecka wskazano pracę wielu z nich na umowach śmieciowych i związaną z tym oczywistą niepewność bytu i jutra.

Najciekawszym elementem dyskusji były dla mnie wnioski jednej z panelistek dotyczące dyskryminacji w świecie nauki. Wskazała ona na fakt, że już na początku drogi edukacyjnej dziewczynki są zniechęcane do nauki przedmiotów ścisłych, w związku z tym dużo rzadziej wybierają karierę naukową w tym kierunku. Cheryl D. Miller3 powiedziała rzecz wydawałoby się banalną, a mianowicie, że nauki ścisłe oznaczają postęp, a w konsekwencji pieniądze i władzę. Zwróciła przy tym szczególną uwagę na kwestie gospodarczego i politycznego znaczenia źródeł energii odnawialnej, ergo jeżeli w wyścigu tym biorą udział praktycznie sami mężczyźni, kobiety już na początkowym etapie znajdują się na przegranej pozycji. Dlatego tak ważne jest osiągnięcie stanu równouprawnienia już na wstępnym etapie kształcenia. Mam nadzieję, że pani profesor przyjmie zaproszenie i przyjedzie do Polski, aby opowiedzieć nam o sukcesach, jakie osiągnęła w pracy 
z dziewczynkami na gruncie nauk ścisłych.

Konkluzją tego wydarzenia niech będzie to, że my Polki nie jesteśmy same w Europie. Kobiety w różnych krajach muszą codziennie mierzyć się z tymi samymi problemami, tylko, w zależności od kraju, w różnej skali. Wiele jeszcze wody upłynie, zanim Polska będzie mogła pochwalić się rzeczywistymi osiągnięciami w dziedzinie równouprawnienia płci. Jest na to tylko jeden sposób: odpowiedzialne i otwarte rządy prawdziwej lewicy. To właśnie Sojusz Lewicy Demokratycznej musi stać się prekursorem w tych kwestiach, pamiętajmy – najbardziej liczy się lewicowa wrażliwość i wiarygodność.

źródło: www.socjaldemokraci.org.pl

Państwo optimum według ministra Boniego



Grzegorz Napieralski: Sejmowe wystąpienie Donalda Tuska, które nie wiadomo dlaczego określone zostało mianem exposé, wybudziło z letargu zderzaki szefa rządu, jak pieszczotliwe premier nazywa swoich ministrów. Dzień po dniu oglądaliśmy ministrów rządu PO i PSL, którzy na tle prezentacji z PowerPoint obiecywali fundamentalne zmiany i zasypywali opinię publiczną strategiami oraz projektami na kolejne lata.
Niestety, paliwa starczyło na półtora tygodnia. W dodatku tempo przeskakiwania od górnictwa do rolnictwa, od służby zdrowia do kultury skutecznie zabiło jakąkolwiek merytoryczną dyskusję nad poszczególnymi propozycjami. Szkoda, bo niektóre z nich aż proszą się o polemikę.

Wśród tej twórczej lawiny pomysłów pojawiła się propozycja „Państwo optimum”, którą przedstawił Michał Boni. 

Szef resortu administracji i cyfryzacji to jeden z niewielu polityków związanych z Platformą, który stara się wychodzić poza sztuczki PR tej ekipy i bieżącą polityczną młóckę.

To człowiek, z którym można się nie zgadzać, ale na pewno warto rozmawiać. Dlatego chciałbym dokładnie prześledzić propozycję ministra Boniego. Po pierwsze obejmuje zakres mojej aktywności parlamentarnej, a po drugie jak w soczewce skupia w sobie fundamentalną miałkość propozycji programowych PO. „Państwo optimum” to według Michała Boniego: „tylko tyle regulacji, ile jest niezbędne”, „tylko tyle interwencji, ile trzeba” i „tylko tyle restrykcji, ile potrzebne”. Zastanawiając się nad takim opisem wizji państwa, doszedłem do wniosku, że muszę się z nią zgodzić. Co bardziej zaskakujące, wśród tych, którzy musieliby się z nią zgodzić, są zarówno zatwardziali członkowie Tea Party, jak i Kim Dzong Un.

Problem w tym, że każdy rozumiałby takie państwo inaczej.

W sprawie roli państwa, podobnie jak w kwestii in vitro, aborcji czy obecności religii w sferze publicznej, Platforma Obywatelska zajmuje stanowisko nieokreślone. To znaczy, jest „za, a nawet przeciw”. Jakakolwiek próba jego dookreślenia kończy się wewnętrzną wojną w klubie i partii. I ryzykiem rozpadu tej politycznej hybrydy. Powinniśmy prowokować takie sytuacje zarówno na poziomie krajowym, jak też samorządowym. Udało nam się to zrobić w sprawie in vitro najpierw w Częstochowie, a teraz w Szczecinie. Musimy jednak także na lewicy prowadzić dyskusję o roli państwa, bo w dzisiejszym świecie nie ma już kwestii rozstrzygniętych raz na zawsze. Nie ma wiecznie słusznych recept.



Przyglądając się stanowiskom partii lewicowych w Europie, nie znajdziemy jednego wzorca opisującego rolę państwa. Skandynawski model państwa hiperaktywnego połączony z bardzo sprawną administracją kontrastuje ze stosunkowo pasywnym państwem budowanym przez brytyjskich labourzystów. Inaczej wyglądają budowane przez socjalistów i socjaldemokratów państwa dawnego bloku socjalistycznego, takie jak Litwa czy Słowacja, a inaczej cierpiąca na chroniczną niewydolność administracji Grecja. Jak na tym tle wygląda Polska i, co ważniejsze, jak chcielibyśmy, aby wyglądała?

Wbrew twierdzeniom premiera Donalda Tuska państwo powinno mówić ludziom, w co inwestować (a przede wszystkim, w co nie inwestować). Powinno także mówić ludziom, czego nie kupować, bo sprzedawanie emerytom poduszek za 5000 zł, sztabek złota albo kredytów oprocentowanych na 8000 procent rocznie nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem czy przedsiębiorczością. To zwyczajne oszustwo. Warto przy tym pamiętać, że poza dość prostymi narzędziami w postaci nakazów i zakazów państwo może także działać poprzez informowanie, rekomendacje i edukację.

Ochrona obywateli to jednak niejedyna przestrzeń, w której państwo powinno być obecne. Dla mnie, i jestem przekonany, że także dla bardzo wielu ludzi lewicy, zadaniem państwa, także państwa optimum, jest edukacja, służba zdrowia czy wspieranie kultury. Niestety, państwo rządzone przez Platformę Obywatelską pełzająco wycofuje się z każdego ze wspomnianych obszarów. Przykłady? Przeniesienie edukacji na poziom samorządów gminnych przyniesie w konsekwencji postępującą polaryzację jakości kształcenia i warunków, w jakich się ono odbywa. Nowoczesne pomoce dydaktyczne i wyremontowane budynki, dodatkowe zajęcia pozalekcyjne i dostęp do bibliotek staną się przywilejem mieszkańców bogatszych regionów Polski.

Tymczasem poziom edukacji i jej dostępność nie mogą być związane z poziomem zamożności danego regionu. Przeciwnie, edukacja powinna szanse i poziom zamożności wyrównywać. Jeszcze gorzej wygląda sprawa z edukacją przedszkolną, która została całkowicie porzucona przez państwo zdające się w tym wypadku na aktywność samorządów i podmiotów prywatnych. Warto jednak podkreślić, że problemem nie jest nawet to, że decyzje podejmowane są na szczeblu lokalnym, tylko że finansowanie zostało przeniesione na ten poziom.

Poważne zagrożenie niesie też wycofywanie się państwa z zapewnienia opieki medycznej, co niestety nieodłącznie kojarzy się z trzecim światem. Pierwszym krokiem ograniczającym rolę państwa było oddanie szpitali w zarządzanie powiatom, które są zbyt słabe finansowo, aby to zadanie udźwignąć. Kolejnym krokiem jest ich komercjalizacja.

Państwo dopuszczając możliwość bankructwa szpitali, de facto mówi: „świadczenie usług medycznych to nie moje zadanie”. Ta liberalna idea, w której państwo jest tylko podmiotem płacącym za usługi kupowane od prywatnych przedsiębiorców, sprawdza się w przypadku spinaczy do papieru, ale nie leczenia nowotworów. Swoją drogą ten rząd, przekonany o wyższości usług świadczonych przez podmioty prywatne, jakoś nie chce porzucić limuzyn z kierowcami z BOR-u na rzecz taksówek. Środowisko Platformy Obywatelskiej testuje zresztą możliwość zrobienia kolejnego kroku i wprowadzenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. To scenariusz, w którym państwo zdejmie z siebie nie tylko obowiązek świadczenia usług medycznych, ale także płacenia za nie.

Na tle widowiskowego odwrotu państwa w tak fundamentalnych, dotykających bezpośrednio milionów ludzi sprawach, jak służba zdrowia czy edukacja, powolna rezygnacja z obecności państwa w przestrzeni medialnej i kulturalnej wydaje się już mniej istotna.

Rozmontowanie mechanizmów finansowania mediów publicznych odbyło się de facto poza mechanizmami demokratycznego państwa prawa. Zamiast, zgodnie z konstytucją, uchwalić nawet najgłupszą ustawę, Donald Tusk zaapelował do ludzi, by nie przestrzegali istniejącego prawa i nie płacili abonamentu. Telewizja publiczna to nie tylko okienko dla polityków opozycji, ale przede wszystkim narzędzie tworzenia standardów, propagowania kultury i masowej edukacji.

Platforma Obywatelska realizuje swoją wizję państwa wycofanego (w propagandowych SMS-ach rozsyłanych do posłów zwanego państwem optimum) ślamazarnie, ale niestety na nasze nieszczęście konsekwentnie. Wielu z tych zmian albo nie da się w ogóle odwrócić, albo takie decyzje będą pociągały za sobą ogromne koszty. Dlatego wszelkimi demokratycznymi metodami musimy starać się spowolnić ten proces.

Wprowadzając swój model państwa w życie PO funduje nam jednocześnie festiwal niekompetencji. Administracja, czy szerzej państwo – staje się w swoich codziennych aktywnościach nieporadne, czasami śmieszne, a często także tragiczne. Dobrym przykładem kompletnej porażki państwa jest informatyzacja administracji publicznej.

Centrum Projektów Informatycznych Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (CPI MAC) stało się źródłem największego skandalu korupcyjnego przy wydawaniu pieniędzy unijnych. W kwietniu tego roku Unia Europejska zawiesiła prawie pół miliarda euro w związku z zatrzymaniem pod zarzutem korupcji urzędników odpowiadających za ich wydawanie. Jesienią, po intensywnych staraniach rządu, pieniądze udało się odwiesić, a kilka tygodni później CBA zatrzymało kolejnych kierowników w CPI MAC także pod zarzutem korupcji. Problem MAC-u jest jednak poważniejszy nawet niż zarzuty korupcyjne – projektowanych systemów nie udaje się zbudować i uruchomić.

Termin ukończenia projektu pl.ID (tzw. dowodu z chipem) jest już po raz trzeci przesuwany przez rządową większość. Tym razem na bliżej nieokreśloną przyszłość. Numer alarmowy 112 wciąż nie może doczekać się uruchomienia.

Informatyzacja usług medycznych nie wyszła jeszcze poza fazę koncepcyjną (Ministerstwo Zdrowia niedawno zwolniło całe kierownictwo departamentu odpowiedzialnego za informatyzację). Niejako w zamian otrzymaliśmy protezę systemu, w którym każdy lekarz w kraju będzie mógł sprawdzić, czy dowolny obywatel jest ubezpieczony – niezależnie od tego, czy będzie on potrzebował pomocy medycznej, czy też nie. Sukcesem zakończyły się właściwie tylko te projekty, w których procedury były ściśle formalnie zdefiniowane jeszcze przed rozpoczęciem informatyzacji (np. księgi wieczyste i cło). Porażki ponoszą także te projekty zmian w administracji, które mogą się obejść bez rozbudowanych systemów informatycznych – na przykład „jedno okienko”.

Nawet sztandarowy projekt tak zwanej „milczącej zgody” jest przykładem na faktyczny brak umiejętności reformowania administracji państwowej.

Porażka w uczynieniu procedury przejrzystą i realizowalną w przewidywalnym czasie jest maskowana rozwiązaniem, w którym dokument po odleżeniu swojego czasu na biurku nabiera mocy wiążącej. Sprawne państwo wydaje decyzje, które są w interesie jego obywateli, a nie ceduje ten obowiązek na kalendarz.

„Państwo optimum” nie istnieje. Spór o zakres aktywności państwa w gospodarce i życiu społecznym jest natury politycznej i dlatego jest nierozstrzygalny. Niezależnie od realizowanego modelu państwa mamy jednak prawo wymagać od niego, aby było sprawne. Aby dobrze realizowało powierzone funkcje. I tylko w tym zakresie możemy mówić o modelu optimum.

źródło: www.socjaldemokraci.org.pl

Łódzki SLD dla potrzebujących



Jak rokrocznie członkowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Łodzi organizują  dla najbardziej potrzebujących łodzian poczęstunek wigilijny  na jednym z  łódzkich targowisk. Dziś poseł Dariusz Joński wraz z wiceprzewodniczącym RW SLD Piotrem Borsem  i członkami SLD rozdawali  na Zielonym Rynku wigilijne dania.
W tym szczególnym dniu nie można nikogo zostawić samym ale niestety corocznie grupa osób potrzebujących powiększa się. W dzisiejszym menu była zupa grzybowa, kapusta z grochem, karp i makiełki. Dzięki dzisiejszej Ogólnopolskiej Świątecznej Akcji SLD kilkaset osób mogło poczuć  klimat Świąt.

Gadzinowski: Jak zabłysnąć w mediach?



Młodzież lewicowa płci obojga często mnie pyta: „Co zrobić, by odtworzyć w naszym kraju lewicowe dziennikarstwo?”. Zwykle pytanie to pada w czasie powracających, pełnych gorzkich żali, debat pod hasłem „Dlaczego lewica nie może przebić się w mediach?”.Moim zdaniem odpowiedzi na te pytania może być wiele.
Lewica jest leniwa, zadufana w sobie i obłudna – to jedna z odpowiedzi na zadane we wstępie pytania. Kiedy lewica była u władzy, posłusznie przyjęła werdykt publicystów „Gazety Wyborczej”, że SLD mniej wolno, i radowała się z każdej drobnej pochwały zamieszczonej na łamach GW. Jeszcze bardziej zadowalała się ówczesnym lizusostwem mediów komercyjnych, zwłaszcza telewizji TVN i Polsat. Nie wykorzystała czasu, kiedy miała wpływ na media publiczne, czyli TVP i Polskie Radio. Kierowała tam przede wszystkim menedżerów, specjalistów od zarządzania mediami.

Nie stworzyła silnego lewicowego środowiska dziennikarskiego, które może produkować lewicowe programy. Nie wykreowała gwiazd lewicowej publicystyki, przysłowiowego „lewicowego Pospieszalskiego”. Tak jak to uczynił PiS. W efekcie w czasie koalicyjnego zarządzania mediami publicznymi menedżerowie oddelegowani przez lewicę pracowicie dbali o dobrą kondycję finansową mediów publicznych, aby prawicowi publicyści mogli propagować swoje poglądy za bardzo przyzwoite honoraria. Kiedy lewica straciła władzę, media komercyjne przestały ją kochać.

A zdominowane przez prawicowców media publiczne nadal opluskwiały wszystko, co lewicowe, dzięki warunkom, jakie im stworzyli nadani przez lewicę spece od marketingu i zarządzania.

Być może lewica nie może się przebić w mediach, bo w Polsce parlamentarna lewica nie mówiła lewicowym, lecz przede wszystkim pragmatycznym językiem. Jak słusznie zauważył Michał Syska, postkomunistyczna SdRP, a potem SLD na przełomie wieków akcentowały przede wszystkim swoją propaństwowość, pro-NATO-wskość, pro-Unio-Europejskość, a dopiero potem lewicowość. Zwłaszcza, że ówczesną polityczną poprawnością był Balcerowiczowski neoliberalizm, skompromitowany obecnie przez kryzys finansowy.

Wtedy każdą lewicowość w gospodarce ogłupiałe media traktowały jak wezwanie do recydywy bolszewizmu. A lewica wejść w debatę nie chciała. Skoro parlamentarna lewica nie mówiła lewicowym językiem, tylko podobnie jak wszyscy inni, to po co taką lewicę zapraszać do mediów? Media preferują tych, którzy mają określone, wręcz wyraziste poglądy. No i coś do powiedzenia. Chórzyści nie są preferowani. Dodatkowo lewica zaakceptowała stopniową marginalizację i likwidację swojej lewicowej gazety „Trybuna”. Rolę dziennikarskiego głosu lewicy zaczęli pełnić publicyści „Gazety Wyborczej”.

To nieprawda, że politycy lewicy nie mogą się przebić w mediach. Codziennie możemy usłyszeć: Millera, Kalisza, Czarzastego, Gawkowskiego, Jońskiego. W weekendy Olejniczaka, Iwińskiego, czasem Senyszyn, Balta. Warunek jest jeden. Trzeba mieć coś interesującego do powiedzenia i mówić wyrazistym, lewicowym językiem. Problem nie w tym, że się lewica nie przebija, tylko w tym, że jest za mała jej reprezentacja.

A kobiet jak na lekarstwo.

Aby mieć coś do powiedzenia, trzeba, jak pisał Lenin – ulubiony autor ministra Gowina – „czytać, czytać, czytać”. Najlepiej autorów lewicowych. Najlepiej w mediach lewicowych. Aby coś sensownego zgrabnie powiedzieć, warto „pisać, pisać, pisać”. Bo pisanie porządkuje myśli. Aby pisać sensownie i użytecznie, trzeba media lewicowe wspierać. Nie tylko dobrym słowem, co często słyszę na lewicy, ale też finansowo. Co rzadko dostrzegam.

Paradoksalnie ludzie lewicy podkreślają swój materialistyczny światopogląd, a w praktyce życiowej uważają, że media w Polsce żywią się tradycyjnym „Bóg zapłać”.

Nie trafia do nich, że kupowanie lewicowych książek, pism, wspieranie finansowe stron internetowych to pożyteczna, pozytywistyczna praca na rzecz wzbogacania zbiorowej mądrości lewicy. Bez wsparcia finansowego myśl lewicowa będzie uboższa.

I jeśli dziś nie odpowiemy na postawione na wstępie pytania, to niebawem znów będziemy mogli usłyszeć: „Dlaczego lewica nie przebija się w mediach, co uczynić, by odtworzyć w naszym kraju lewicowe dziennikarstwo?”.

Piotr Gadzinowski

źródło: www.socjaldemokraci.org.pl

SLD ma pomysł na kolej w Polsce



Dziś w Sejmie europoseł Bogusław Liberadzki i sekretarz generalny Krzysztof Gawkowski zaprezentowali program dla kolei. Sytuacja na kolei staje się coraz poważniejsza przykładem jest choćby sytuacja na Śląsku. Polska nie wykorzystuje środków z Unii Europejskiej na modernizację kolei w wyniku czego mamy 44% linii kilometrów z prędkością poniżej 80 km /h, tylko 36% linii w użytku jest w dobrych warunkach technicznych a prędkość handlowa pociągów towarowych 20 km/h i zaledwie 4 km/h na Śląsku -  stwierdził Bogusław Liberadzki.Sitwa, która rozrosła się w ciągu ostatnich lat udowodniła, że ważniejsze są sprawy zarobków w zadłużonych spółkach dotyczące menedżerów i kadry kierowniczej niż to jak będzie wyglądała polska kolej.  „Dzisiaj na kolei dominuje pogląd tak czy owak zawsze Sławek Nowak” – my się z tym nie zgadzamy aby pustymi frazesami ministra infrastruktury okłamywano Polaków powiedział Krzysztof Gawkowski dlatego przedstawiamy plan naprawy polskich kolei.
Program SLD zakłada:
1. Kolej potrzebną obywatelom i gospodarce Polski i UE.
2. Konsolidację i stworzenie na wzór niemiecki lub francuski sprawnego, konkurencyjnego w Europie operatora na rynku pasażerskim i towarowym.
3. STOP likwidacji linii kolejowych.
4.STOP zwolnieniom na kolei. Natychmiast likwidować lukę pokoleniową i zatrudniać młodą kadrę. 
5. W pełni wykorzystać możliwości finansowe stworzone przez UE. Uratować środki z obecnej perspektywy i przygotować wykorzystanie nowej, od 1 stycznia 2014 r.

piątek, 21 grudnia 2012

Krzysztof Gawkowski: Putin zaprasza Obelixa



http://www.sld.org.pl/blog/766-krzysztof_gawkowski_putin_zaprasza_obelixa.html
Pisząc, że Depardieu może przyjąć rosyjskie obywatelstwo żartowałem. Władimir Putin oczywiście nie żartuje, gdy filmowemu Obelixowi proponuje zostanie obywatelem Rosji.
Argument? Podatek liniowy na poziomie 13 proc. Zdaniem wielu nadwiślańskich korwinistów Depardieu powinien brać paszport z pocałowaniem ręki.

W realnym świecie ludzie decydując o miejscu zamieszkania (czy obywatelstwie) kierują się także innymi okolicznościami niż podatki. Liczy się jakość usług publicznych, bezpieczeństwo, infrastruktura – generalnie komfort życia. Ten w państwach z podatkiem liniowym – dziwnym trafem – nie jest najwyższy…

Lidia Geringer de Oedenberg: Fani Erasmusa mogą spać spokojnie




Program wymiany studentów, który był zagrożony z uwagi na 9. miliardową dziurę w unijnym budżecie na 2012 r. – został uratowany.
Na ostatniej sesji plenarnej 12. grudnia br. przegłosowaliśmy „program pomocowy” pozwalający polatać zaległe płatności, w tym i program Erasmus. Kraje członkowskie zgodziły się dołożyć 6 mld euro dodatkowych środków teraz i 3 mld w następnym roku. Uff…

Z Erasmusa, programu stworzonego w latach 80-tych skorzystało już prawie 3 miliony studentów i nauczycieli, którzy dzięki unijnym grantom mogli studiować i pracować za granicą. Szansa dla następnych nie została zaprzepaszczona.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

więcej:

http://www.europarl.europa.eu/news/pl/headlines/content/20121213STO04619/html/Niech-%C5%BCyje-Erasmus!

Informacja z działalności Klubu Poselskiego SLD



Przedstawiamy zbiorczą informację o działalności Klubu Poselskiego SLD za okres od sierpnia do listopada 2012. 
Pierwsze posiedzenie Klubu Poselskiego SLD odbyło się 19 października 2011 roku. Przewodniczącym Klubu został wybrany Leszek Miller. Wybrano również władze Klubu. Wiceprzewodniczącymi zostali: posłanka Krystyna Łybacka oraz posłowie Leszek Aleksandrzak i Ryszard Kalisz. Sekretarzem Klubu został poseł Ryszard Zbrzyzny, a Rzecznikiem Prasowym – poseł Dariusz Joński.

W poprzedniej informacji (opublikowanej na łamach poprzedniego wydania czasopisma „Socjaldemokraci”) przedstawiłem działania Klubu Poselskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej podejmowane w okresie od początku obecnej VII kadencji Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej do 20 sierpnia 2012 roku.

W niniejszej omówię inicjatywy podejmowane przez 25 posłów Klubu Poselskiego SLD w okresie od 21 sierpnia do 14 listopada 2012 roku.

Opracowanie podzielono na cztery części. W pierwszej omówię projekty ustaw zgłoszone przez posłów naszego Klubu do dalszego procedowania na ręce pani Marszałek Sejmu. W drugiej części przedstawię aktualnie przygotowywane projekty ustaw. W trzeciej – projekty uchwał zgłoszonych zgodnie z art. 33 Regulaminu Sejmu RP. W czwartej przybliżę statystycznie szeroko rozumianą działalność posłów SLD. 

I. Projekty ustaw przygotowane i złożone do dalszego procedowania:

Od początku obecnej kadencji posłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej złożyli ogółem 34 projekty ustaw. Pierwszych 28 projektów ustaw zgłoszonych od listopada 2011 roku do 20 sierpnia 2012 roku przedstawiłem w poprzedniej informacji, dziś omówię sześć kolejnych. 

Kolejność omawianych projektów ustaw nie jest przypadkowa. Przedstawię je wszystkie w kolejności, w jakiej zostały złożone na ręce pani Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.

WRZESIEŃ 2012 r.

29. Projekt ustawy o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Celem nowelizacji jest usunięcie ewidentnej sprzeczności w ustawie oraz wyeliminowanie nieuzasadnionej bariery, uniemożliwiającej zlecenie spółkom z udziałem gminy w drodze bezprzetargowej realizacji zadania własnego gminy, jakim jest odbieranie odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości.



Do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Zbyszka Zaborowskiego.

PAŹDZIERNIK 2012 r.30. Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.Celem projektu jest wprowadzenie dwóch istotnych zmian w opodatkowaniu osób fizycznych podatkiem dochodowym. Pierwsza z nich zakłada wprowadzenie trzyszczeblowej skali podatkowej odpowiadającej silnemu rozwarstwieniu dochodowemu społeczeństwa polskiego (nowa stawka 40 procent dla osób zarabiających ponad 120 tysięcy zł rocznie). Druga zmiana obejmuje wprowadzenie ulgi polegającej na odliczeniu od podstawy opodatkowania wydatków na zakup lokalu na wynajem lub budowę w tym celu budynku wielorodzinnego z lokalami na wynajem.Do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Dariusza Jońskiego.

31. Projekt ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.

Celem nowelizacji jest wprowadzenie dwóch bardzo istotnych zmian w obowiązującej ustawie. Pierwsza z nich zakłada uzupełnienie katalogu instrumentów rynku pracy o nowy instrument, jakim ma być „refundowanie kosztów poniesionych z tytułu opłaconych składek na ubezpieczenia społeczne, w związku z zatrudnieniem pierwszego lub drugiego pracownika przez osobę fizyczną prowadzącą pozarolniczą działalność gospodarczą”.

Celem drugiej zmiany jest wyeliminowanie sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie, gdy minister finansów de facto blokuje możliwość wykorzystania środków zgromadzonych w Funduszu Pracy.Do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Tadeusza Tomaszewskiego.

32. Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie.

Zgłoszony projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie został opracowany w oparciu o zgłaszane od wielu lat postulaty organizacji pozarządowych działających na rzecz praw kobiet. Ma on na celu zapewnienie zgodności ustawodawstwa zwykłego z Konstytucją RP.



Uregulowano w nim m.in. sprawy związane z prawem do informacji, edukacji, poradnictwa i środków umożliwiających podejmowanie decyzji w zakresie świadomego rodzicielstwa poprzez:
zapewnienie dzieciom i młodzieży dostępu do wiedzy o świadomym rodzicielstwie, zdrowiu i seksualności człowieka;
zapewnienie dostępności nowoczesnych metod i środków zapobiegania ciąży;
stworzenie możliwości legalnego
i bezpiecznego przerywania ciąży;
zapewnienie kobiecie w ciąży pełnej opieki, zdrowotnej (m.in. poprzez dostęp do badań prenatalnych
i zajęcia w szkole rodzenia) i materialnej;
zagwarantowanie, że świadczeniodawca, który ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, będzie się wywiązywał z zakontraktowanych świadczeń.

Do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Marka Balta.

33. Projekt ustawy o zmianie ustawy o drogach publicznych.Trwający od lat proces modernizacji dróg krajowych sprawia, że powstają nowe odcinki dróg (obwodnic miast itd.), które z chwilą oddania ich do użytkowania zyskują status dróg krajowych. Natomiast „stary” odcinek drogi (zastąpiony nowo wybudowanym odcinkiem) w tym samym momencie otrzymuje status drogi gminnej. Gminy, na których obszarze  znajdują się te „stare odcinki dróg”, protestują przeciwko ich przejęciu. Wskazują że znaczne koszty związane z ich bieżącym utrzymaniem powodują zbyt duże obciążenie dla ich budżetów. Celem proponowanej zmiany jest przekazanie tych „starych odcinków dróg krajowych” samorządom wojewódzkim i nadanie im kategorii dróg wojewódzkich.Do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posłankę Krystynę Łybacką.



LISTOPAD 2012 r.

34. Projekt ustawy o zmianie ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania oraz niektórych innych ustaw.Celem projektu jest ujednolicenie zakresu przysługującej ochrony przed dyskryminacją, usunięcie nieuzasadnionych wyłączeń spod tej ochrony oraz określenie katalogu przesłanek zakazujących różnicującego traktowania.Wnioskodawcami wspólnego projektu są posłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Ruchu Palikota. 

II. Projekty ustaw w przygotowaniu:

Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na trzy projekty ustaw obecnie przygotowywane przez Klub Poselski SLD.

1. Projekt ustawy o zmianie ustawy o Kodeksie pracy.Celem tego projektu jest zróżnicowanie liczby dni wolnych przysługujących pracownikowi z tytułu wychowywania dziecka do lat 14. Wśród proponowanych zmian jest uzależnienie liczby wolnych dni m.in. od liczby wychowywanych dzieci, od tego, czy pracownik jest osobą samotnie wychowującą dziecko, czy jego małżonek pracuje, czy też jest osobą bez pracy i może sprawować opiekę.

2. Projekt ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw.

Celem projektu uwzględniającego sytuację finansów publicznych jest wprowadzenie zasady, że w przypadku zbiegu prawa do renty rodzinnej z jednej strony i prawa do emerytury z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, emerytury rolniczej, emerytury wojskowej, emerytury policyjnej, renty z tytułu niezdolności do pracy z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, renty rolniczej z tytułu niezdolności do pracy, wojskowej renty inwalidzkiej albo do policyjnej renty inwalidzkiej – wypłacać się będzie jedno świadczenie w całości, a drugie w wysokości 25 procent tego świadczenia.

3. Projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach przedemerytalnych.Obecnie obowiązująca ustawa o świadczeniach przedemerytalnych stanowi, że osoby, które utraciły pracę nie z własnej winy, a przede wszystkim z powodu likwidacji, upadłości lub niewypłacalności pracodawcy, winny być objęte programem aktywizacji zawodowej, tak aby w ciągu sześciu miesięcy od dnia rejestracji w urzędzie pracy pozyskały nową pracę. To sprawia, że świadczenia przedemerytalnego nie otrzymują więc od razu po utracie pracy, ale dopiero po upływie sześciu miesięcy pobierania zasiłku dla bezrobotnych.

Celem proponowanej przez nas zmiany jest przyznanie świadczenia bez potrzeby przebywania pracownika który utracił pracę nie z własnej winy, na zasiłku dla bezrobotnych.

Obecnie wysokość świadczenia przedemerytalnego wynosi 938 zł.Koordynatorem dwóch pierwszych projektów jest posłanka Anna Bańkowska, natomiast opiekę nad trzecim projektem sprawuje poseł Ryszard Zbrzyzny. 

III. Projekty uchwał Sejmu RP przygotowane i złożone do dalszego procedowania:Od początku obecnej kadencji posłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej złożyli ogółem siedem projektów uchwał. Pierwszych sześć omówiłem w poprzednim materiale. Dziś zaprezentuję Państwu kolejny, a mianowicie projekt uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej zgłoszonej 8 listopada 2012 roku w sprawie uczczenia pamięci Ignacego Daszyńskiego.

LISTOPAD 2012 r.

7. Projekt uchwały Sejmu RP w sprawie uczczenia pamięci Ignacego Daszyńskiego.W roku 2013 będziemy obchodzić 95. rocznicę utworzenia rządu Ignacego Daszyńskiego – pierwszego rządu odrodzonego po 123 latach państwa polskiego.

Mając na względzie godne upamiętnienie Ignacego Daszyńskiego, pierwszego premiera, Marszałka Sejmu w latach 1928–1930, współtwórcy oraz obrońcy polskiego parlamentaryzmu, apelujemy o postawienie pomnika upamiętniającego tego znamienitego Polaka przy Trakcie Królewskim w Warszawie.Do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Tadeusza Iwińskiego.

Aktywność posłów SLD w ujęciu statystycznymOd początku kadencji do 14 listopada 2012 roku odnotowałem ogółem 2535 różnego rodzaju działań posłów Sojuszu.Posłowie Klubu Poselskiego Sojuszu Lewicy

Demokratycznej ogółem:
wystąpili 1465 razy podczas posiedzeń Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej;
zgłosili 730 interpelacji poselskich;
zgłosili 276 zapytań poselskich;
zadali 41 pytań w sprawach bieżących;
przygotowali 23 oświadczenia poselskie.

źródło: www.socjaldemokraci.org.pl