wtorek, 30 lipca 2013

Wiesław Szczepański: Kolej przyszłości i teraźniejszości


W dniu 26 lipca br. na nowo zmodernizowanej trasie kolejowej Poznań – Gniezno Wielkopolski Urząd Marszałkowski zaprezentował nowy pociąg Elf rozwijający prędkość do 160km/h. Z udziałem zaproszonych gości w tym wiceministra ds. kolejnictwa Pana Andrzeja Massela pociąg wyjechał w swoją podróż punktualnie o godzinie 12.15.

W komfortowych warunkach przy kawie, kanapkach i  ciastkach ze sprawną klimatyzacją 50 kilometrową trasę Poznań – Gniezno pociąg pokonał w 25 minut i 48 sekund nie zatrzymując się na żadnej ze stacji.
Po krótkiej wizycie u włodarzy Gniezna pociąg punktualnie o godzinie 14.10 rozpoczął swoją powrotną podróż do Poznania. Tym razem zatrzymywał się na każdej stacji pośredniej zabierając w dalszą podróż nieodpłatnie pasażerów, którzy chcieli się nim przejechać, w świetle telewizyjnych kamer i w towarzystwie dziennikarzy.

To ma być przyszłość polskiej kolei..
A jaka jest rzeczywistość. Ponieważ miałem być w Lesznie około godziny 16 postanowiłem wcześniej wyjechać z Gniezna. Kupiłem bilet na pociąg TLK odjeżdżający z Gniezna do Poznania  o godzinie 13.56, który miał  być planowo w Poznaniu o godzinie 14.30.
( o godzinie 14.45 miałem dalej pociąg do Leszna)

Niestety stojąc na peronie usłyszałem głos spikera „ pociąg TLK z Gdyni do Zielonej Góry planowy przyjazd pociągu  godzina 13.55 jest opóźniony o około 20 minut. Wielkość opóźnienia może ulec zmianie”

Nie pozostało mi nic innego  jak wsiąść ponownie  do Elfa i w komfortowych warunkach wrócić do Poznania.
W Poznaniu byłem o godzinie 14.55 – pospieszny jeszcze nie dojechał.
Szczęśliwy usłyszałem – „ opóźniony pociąg osobowy do Leszna – planowy odjazd 14.45 stoi na peronie 6”. Zdyszany wpadłem do pociągu. Uff - na dworze gorąco 32 stopnie ciepła.

„klimatyzacja włączona” wszystkie okna otwarte.  Ruszyliśmy z 25 minutowym opóźnieniem. Po przejechaniu kilku stacji na kolejne 25 minut utknęliśmy w słońcu  przed stacją Mosina. Kiedy pociąg wtoczył  się na stację, większość ledwo żyjących pasażerów, z rozgrzanych wagonów wypadła na peron. Tu pociąg stał kolejne 15 minut bez jakiejkolwiek informacji. W końcu gwizdek i odjazd. Przez całą drogę z Poznania do Leszna pasażerom nie pokazał się konduktor.

Być może nie  chciał usłyszeć tych słów, które przez całą drogę „rzucali” podróżni. Myślę, że taką podróż powinien odbyć minister Andrzej Massel. Usłyszał by cierpkie i niecenzuralne wypowiedzi pod adresem kolei i rządu.

O 17.20 mokry i „szczęśliwy że żywy ” z godzinnym opóźnieniem  dotarłem na miejsce, bez słowa „przepraszamy i zapraszamy ponownie do skorzystania z naszych usług”. Ta podróż to był powrót do teraźniejszości polskich kolei. Podróży jaką codziennie odbywają setki tysięcy naszych rodaków, chcący dojechać na miejsce w normalnych warunkach.

Ps.  Dwa dni później pasażerowie na stacjach od Leszna do Poznania oczekiwali w upale na pociągi kilkadziesiąt minut. Powód podobno zerwana linia kolejowa. 


Wiesław Szczepański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz