http://www.sld.org.pl/blog/331-lidia_geringer_de_oedenberg_najwieksza_odkrywka_w_europie_pod_lupa_pe.html
Zmiany klimatyczne, limity emisji CO2 z jednej strony i
bezpieczeństwo energetyczne kontynentu z drugiej, praktycznie nie schodzą z
unijnej agendy. Nie tak dawne polskie samotne veto dla pakietu klimatycznego
nie znalazło zrozumienia wśród pozostałych krajów Wspólnoty, mimo że nie
jesteśmy jedynymi z energetyką opartą na węglu. Polski problem leży głównie w
podejściu do przyszłych rozwiązań, a najwięcej wygrywają ci, którzy idą z
prądem, a nie pod prąd...
W tym kontekście wiele zdziwienia w Parlamencie Europejskim
budzą plany polskiego rządu związane z budową największej w Europie kopalni
odkrywkowej węgla brunatnego w regionie Legnicy, tym bardziej, że na terenie
planowanej odkrywki znajdują się również obszary chronione w ramach programu
Natura 2000. W sprawie nie chodzi tylko o ewentualne złamanie prawa
europejskiego przez władze Rzeczpospolitej Polskiej – w tym wypadku Dyrektywy
Środowiskowej, ale o kwestię bardziej fundamentalną – mianowicie o
nieuszanowanie przez rząd wyników najbardziej podstawowego sposobu wyrażenia
woli przez mieszkańców zainteresowanych gmin, jakim było przeprowadzone 27
września 2009 r. referendum. Wzięło w nim udział ponad 17 600 uprawnionych do
głosowania mieszkańców 6 gmin jednocześnie, którzy w blisko 95% opowiedzieli
się przeciwko budowie kopalni. Mimo tak wyraźnego sygnału od obywateli władze RP
kontynuują projekt budowy odkrywki, wprowadzając ochronę złoża węgla brunatnego
na podstawie znowelizowanego prawa górniczego, które weszło w życie 1 stycznia
br.
Samorządowcy, którzy mimo wielu prób nie zostali wysłuchani
przez krajowych decydentów, postanowili poskarżyć się w Brukseli. 1 lutego 2009
r. złożyli petycję. Prawomocne referendum jest najbardziej demokratyczną formą
konsultacji społecznych, nie można woli obywateli po prostu nie zauważać.
Obecnie samorządowcy obawiają się utraty prawa do
decydowania o gminie w ogóle, zwłaszcza, że ministerstwo gospodarki
wypowiedziało się w sposób jasny: strategiczne złoża mają charakter
ponadlokalny, w związku z tym gminy nie będą miały nic do powiedzenia w kwestii
budowy kopalń. Zdaniem jednej z autorek petycji Ireny Rogowskiej - wójta gminy
Lubin, jest to „porażka ustawy o samorządzie lokalnym” znokautowanej w tym
przypadku przez nowelizację prawa górniczego, które praktycznie
ubezwłasnowolnia mieszkańców regionów, gdzie udokumentowano występowanie złóż
surowców energetycznych.
Niejakim pocieszeniem dla mieszkańców ma być na razie brak
funduszy na budowę kopalni giganta, ale przyszła odkrywka, nawet jeśli nie
powstanie w najbliższej przyszłości nie kończy problemów mieszkańców. Tereny
objęte ochroną złoża skazane są na zastój i tym samym powolną “śmierć”. W
latach 70-tych i 80-tych z tych samych powodów zaprzestano inwestycji
infrastrukturalnych pod Legnicą doprowadzając do swoistej zapaści regionu. Po co
wydawać pieniądze na budowę dróg, sieci wodociągowych, kanalizacyjnych,
energetycznych i gazowych, budować czy remontować szkoły, przedszkola, ośrodki
zdrowia, czy domy mieszkalne - skoro w przyszłości powstanie w ich miejscu
wielka dziura... ?
Poprzednie zaległości udało się nadrobić m.in. dzięki
funduszom unijnym i przedsiębiorczości samych mieszkańców. Teraz grozi im
zmarnowanie. Jeżeli ruszy odkrywka, powstała dzięki środkom europejskim i
publicznym infrastruktura zostanie zniszczona lub przestanie komukolwiek
służyć, bo mieszkańcy zostaną wysiedleni. Państwo członkowskie wydając
pieniądze unijne musi gwarantować tzw. trwałość projektu. Nie buduje się dróg,
czy szkół w założeniu, że będą potrzebne tylko na parę lat. W "Koncepcji
Przestrzennego Zagospodarowania Kraju do 2030", która weszła w życie 27
kwietnia 2012 r. odkrywkę węgla uznaje się za inwestycję celu publicznego o
znaczeniu krajowym. Taki zapis zobowiązuje regiony do uwzględniania inwestycji
w planach wojewódzkich oraz narzuca gminom obowiązek wprowadzenia kopalni do
planów miejscowych a stąd już prosta do droga do przeprowadzania wywłaszczeń.
Choć ustawa jasno przewiduje uwzględnianie i ochronę terenów objętych programem
Natura 2000 nie wydaje się mieć to większego wpływu na decyzję dotyczące
terenów przeznaczonych pod odkrywkę (Ocena oddziaływania na obszary ESE Natura
2000: relacje KPZK 2030 – sieć Natura 2000: link).
Kolejnym aspektem budowy kopalni odkrywkowej węgla
brunatnego, niepokojącym nie tylko Dolnoślązaków, lecz również mieszkańców
innych krajów Unii Europejskiej jest emisja zanieczyszczeń. Energetyka oparta
na spalaniu węgla jest wyjątkowo „brudnym” i mało efektywnym sposobem
pozyskiwania energii. Elektrownie węglowe emitują nie tylko wielkie ilości CO2,
lecz również ogromne ilości szkodliwych substancji chemicznych, m. in. siarki.
Nie wszystkie z nich są wyłapywane przez instalowane na kominach filtry, a
unoszące się do atmosfery zanieczyszczenia nie znają granic państwowych i
stanowią zagrożenie dla mieszkańców innych krajów.
Petycję przeciw megaodkrywce pilotuję jako poseł w
Parlamencie Europejskim od samego początku, czyli od 2010 r. Sądziłam, że
europejska waga skargi naszych samorządowców, a także ogólnopolska akcja wielu
zmagających się z podobnymi problemami – samorządów, organizacji pozarządowych
i osób prywatnych – doprowadzi przede wszystkim do dialogu z polskim rządem i
wypracowania wspólnego stanowiska uwzględniającego potrzeby energetyczne
Polski, nie zapominając o społecznościach lokalnych. Niestety po stronie
rządowej zapadła cisza, w Parlamencie Europejskim po trzech wysłuchaniach,
(które odbyły się kolejno 25.01.2011, 16.06.2011 oraz ostatnie 12.07.2012)
skarżących na posiedzeniach Komisji Petycji, sprawa złamania unijnego prawa
przez Polskę nie została jeszcze wyjaśniona do końca. Teraz czas na kolejny
ruch, 30 listopada br. przyjedzie parlamentarna misji śledcza na miejsce, by
posłowie podejmujący decyzję mieli okazję naocznie przekonać się o wadze
argumentów obu stron sporu i szkodach, jakie może spowodować ewentualna budowa
odkrywkowego kolosa na Dolnym Śląsku. W czasie misji przewidziano również
spotkania z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego Rafałem Jurkowlańcem oraz
Wojewodą Dolnośląskim Aleksandrem Markiem Skorupą, aby nawiązać dialog z przedstawicielami
władz, którzy mogą mieć wpływ na dalsze decyzję dotyczące zagrożonych rejonów.
Wielkie bogactwo, jakim bez wątpienia są złoża surowców
energetycznych, wymaga mądrego zarządzania z myślą o przyszłości i z
uwzględnieniem nowych technologii. Już obecnie coraz częściej słychać o tzw.
zgazowywaniu węgla w złożu i pozyskiwaniu energii ze spalania – nie węgla –
lecz gazu. Taka technologia nie wymagałaby budowy rujnującej środowisko kopalni
odkrywkowej. Warto się zastanowić, czy nie lepiej poczekać, aby wykorzystując
zdobycze nauki i techniki ocalić region i jego środowisko dla przyszłych
pokoleń.
Reforma systemu emisji CO2 w Unii zaczęła się od decyzji
politycznej szefów państw UE z 2008r., kiedy to Rada Europejska (szefowie
naszych rządów) przyjęła zobowiązanie redukcji emisji CO2 o 20% do 2020 r. My,
z energetyką opartą na węglu, kwalifikujemy się w przyszłości niestety, do
płacenia ogromnych kar, w konsekwencji – za droższą o kary energię zapłacimy,
niestety my wszyscy. Wzrosną ceny za każdy produkt, do wytworzenia, którego
potrzebny był prąd czy transport - czyli praktycznie podwyżki obejmą cały
rynek.
Jaka jest rada? Wykorzystać pomoc unijną do pozyskiwania
energii ze źródeł odnawialnych. W Europie powstaje np. coraz więcej elektrowni
wodnych, nie tylko zasilanych przez nurt wielkich rzek, ale także przez fale
morskie czy nawet małe strumienie.
Zamiast z uporem trwać przy starych, kosztownych praktykach
- lepiej iść drogą, którą wytyczyli juz inni, tym bardziej, że zaproszenie w
postaci pieniędzy na "zieloną energię" zostało już przez UE do
wszystkich krajów wspólnoty wystosowane.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,
Lidia
Geringer de Oedenberg