piątek, 28 września 2012

Marek Siwiec: Teraz Ukraina!




Można śmiało powiedzieć, że ten tydzień mija pod znakiem Ukrainy. Do Parlamentu Europejskiego na zaproszenie posłów zaczynają przyjeżdżać przedstawiciele NGO i organizują publiczne wysłuchania oraz dyskusje. Obraz, który można dostrzec, jest jednak dość niejednoznaczny.

http://sld.org.pl/blog/351-marek_siwiec_teraz_ukraina.html

Ukraińcy mówią o kampanii bardzo źle, zwłaszcza jeśli chodzi o zaangażowanie administracji państwowej (oczywiście po stronie Partii Regionów). Z drugiej strony oficjalne raporty ODIHR-u nie opisują sytuacji w tak dramatycznych barwach.

Dziś rano ukonstytuowała się delegacja obserwatorów. Na jej czele będzie stał Paweł Kowal, choć chadecja miała wielką ochotę do tego nie dopuścić. Kandydatem EPP był Elmar Brok, który jednak po oszacowaniu swoich szans, wycofał się przed głosowaniem. Wszyscy zgodzili się, że najwięcej pracy jest przed wyborami, a pozostał do nich miesiąc.

Sam postanowiłem obserwować głosowanie w Dniepropietrowsku. Tam też udają się w przyszłym tygodniu moi współpracownicy, tak aby na miejscu ocenić prawdziwość wszystkich raportów, które docierają do Brukseli.

Krzysztof Gawkowski: Współpłacenie – zakaz wchodzenia na wstępie!



http://sld.org.pl/blog/350-krzysztof_gawkowski_wspolplacenie__zakaz_wchodzenia_na_wstepie.html
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz radzi sobie na miarę swoich możliwości. Czyli jak pracowity, uczynny lekarz, który nigdy nie zarządzał nawet osiedlową przychodnią. Teraz tymczasem musi ogarnąć cały system. Braki w kompetencjach nadrabia zapałem i przypiętą do kitla gwiazdą szeryfa, który – zupełnie jak Jarosław Gowin – walczy z sitwami. Gowin z prawniczymi, Arłukowicz z lekarskimi...
Za kulisami tego przedstawienia dzieją się znacznie ciekawsze i zarazem smutniejsze rzeczy – w szczególności należałoby zwrócić uwagę na działania prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, Agnieszki Pachciarz, zresztą – protegowanej Arłukowicza. Prezes Pachciarz w wywiadzie dla portalu Money.pl podzieliła się przemyśleniami na temat współpłacenia przez pacjentów za wizytę u lekarza lub pobyt w szpitalu. Narysowała tym samym myśl przewodnią Polski Platformy, którą doskonale obrazują poniższe słowa:

„To trudny temat i wymaga zapewne debaty publicznej. Niemniej doświadczenia Czechów są interesujące. Tam od kilku lat pacjenci uiszczają, poza składkami zdrowotnymi, opłaty przy każdym pobycie w szpitalu. W przyszłości zapewne nie unikniemy rozmowy na ten temat. Warto przy tym dyskutować o odpowiedzialności lekarzy i samych pacjentów” – tak oto rozpoczęła dyskusję prezes Pachciarz.

Nic dodać, nic ująć... To tylko jawna zapowiedź, że niedługo Polacy nie dość, że będą musieli pracować do 67. roku życia, to jeszcze wizyta u lekarza stanie się da nich niedostępna. W Czechach za dzień pobytu w szpitalu pacjent płaci 100 koron (ok. 17 zł). Za wypisanie przez lekarza recepty system kasuje od pacjenta 30 koron (ok. 5,5 zł). Początkowo opłaty te były niższe, ale w 2011 roku zafundowano pacjentom podwyżkę. Nikt z nas nie ma chyba wątpliwości, że rząd Donalda Tuska znów spróbuje sięgnąć do kieszeni obywatela. Szkoda, że znów do kieszeni najbiedniejszych…

Od dłuższego czasu mam nieodparte wrażenie, że Donald Tusk błądzi. Jak błędny rycerz z powieści Cervantesa próbuje odnaleźć swoją misję i cel dla swoich rządów. Obawiam się, że coraz bardziej ten cel obliczony jest jednak na zubożenie społeczeństwa. Neoliberalna polityka Platformy Obywatelskiej podąża w kierunku zdecydowanej społecznej porażki, a kolejne przekładanie długów państwa na obywatela to tylko kwestia czasu...

Partie, które kierowały się interesem społecznym, otrzymały od społeczeństwa wyborczą nagrodę. Z kolei tym, którzy nad opinię społeczeństwa stawiali podszepty mediów i rekomendacje neoliberalnych ekspertów, społeczeństwo podziękowało. To ważna lekcja dla Polski. Nadszedł czas aby PO zakończyło swoją misję bez nadzwyczajnego wstydu.

Lewica w Polsce nigdy nie zgodzi się na prywatyzację, komercjalizację czy współpłacenie pacjenta za usługi lekarskie. Państwo jest dla ludzi; nigdy na odwrót!
 
Krzysztof Gawkowski

źródło: Blog Krzysztof Gawkowskie na www.lewica24.pl

FMS i SLD przeciwko zakazowi meczu reprezentacji Polski w Bydgoszczy




http://sld.org.pl/aktualnosci/1622-fms_i_sld_przeciwko_zakazowi_meczu_reprezentacji_polski_w_bydgoszczy.html
Federacja Młodych Socjaldemokratów w Bydgoszczy reprezentowana przez Tomasza Mokosa, Michała Wołoszyna i Katarzynę Sulżycką, wraz z wiceprzewodniczącym SLD w Bydgoszczy Tomaszem Puławskim i sekretarzem wojewódzkim SLD Ireneuszem Nitkiewiczem, wyrazili niezadowolenie oraz głęboko idące rozczarowanie wobec działań Pani wojewody Ewy Mes.



26 września br. działacze Federacji Młodych Socjaldemokratów w Bydgoszczy razem z bydgoskimi politykami SLD zorganizowali przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy happening pod hasłem „Pani Wojewodo Odwagi!”, aby wyrazić swoje niezadowolenie wobec negatywnej decyzji wojewody Ewy Mes na temat organizacji towarzyskiego meczu piłki nożnej Polska – RPA.

Federacja Młodych Socjaldemokratów w Bydgoszczy reprezentowana przez Tomasza Mokosa, Michała Wołoszyna i Katarzynę Sulżycką, wraz z wiceprzewodniczącym SLD w Bydgoszczy Tomaszem Puławskim i sekretarzem wojewódzkim SLD Ireneuszem Nitkiewiczem, wyrazili niezadowolenie oraz głęboko idące rozczarowanie wobec działań Pani wojewody Ewy Mes.

Negatywna opinia w sprawie organizacji meczu towarzyskiego Polska – RPA rujnuje pieczołowicie budowaną kampanię promocyjną Bydgoszczy, pod hasłem „Bydgoszcz miastem sportu”.

Pani wojewoda powołała się na negatywną opinię policji na temat bezpieczeństwa na stadionie Zawiszy, jednak warte przypomnienia jest, iż mecz reprezentacji kraju rządzi się innymi prawami niż mecz ligowy. Nie można mówić w tym przypadku o spotkaniu dwóch grup, często antagonizujących się drużyn. Mecz towarzyski to swoiste święto piłki nożnej, na które przychodzą całe rodziny. Organizacja tego meczu w Bydgoszczy byłaby szansą na zatarcie złej opinii o meczach organizowanych na stadionie Zawiszy.

Nie dał rady Zbigniew Boniek, Telewizja Polska, jak i Dariusz Szpakowski, dała radę Pani Ewa Mes nie dopuszczając na organizację meczu w Bydgoszczy. Bardzo przykre jest, iż ta jedyna decyzja podważyła potencjał całego miasta i działania organizacyjne poczynione już w tej kwestii takie jak np. rozpoczęcie wyboru dzieci, które weszłyby na murawę stadionu razem z piłkarzami. Szkoda też kibiców z Bydgoszczy i całego regionu, którzy szykowali się na to wydarzenie.

Szukając wyjaśnienia tej sytuacji nie można ulec wrażeniu, że Pani wojewoda uległa naciskom płynącym z Warszawy, które znowu doprowadziły marginalizacji Bydgoszczy. W tym celu młodzieżówka SLD sprezentowała Pani wojewodzie „eliksir odwagi”, aby miała odwagę samodzielnie podejmować ważne decyzje oraz piłkę, jako symbol naszej nadziei, że Bydgoszcz cały czas jest w grze o wielki futbol!

SLD mówi 'NIE" zmianom w ulgach podatkowych.



 http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1628-sld_mowi_nie_zmianom_w_ulgach_podatkowych.html

Likwidacja ulgi internetowej, zmiana ulgi dla dzieci oraz ograniczenia przywilejów dla twórców – oto zmiany jakie zaproponował rząd w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. W Sejmie odbyło się już drugie czytanie tego projektu. Nie popiera go jednak Sojusz Lewicy Demokratycznej.  

Rząd proponuje, by twórcy osiągający rocznie dochody powyżej 85 tysięcy złotych mieli ograniczone możliwości korzystania z ryczałtowych - 50 % kosztów uzyskania przychodu. Ponadto ograniczenia obejmą również ulgę prorodzinną na pierwsze dziecko. Mają one jednak dotyczyć rodzin bogatych uzyskujących ponad 9,3 tysiąca złotych miesięcznie. Zlikwidowana ma zostać także ulga na internet. Zaproponowanym zmianom sprzeciwia się SLD.
 
-Trzy razy nie – mówi Dariusz Joński, rzecznik SLD i dodaje, że z ulgi internetowej korzysta około 4 milionów osób. Uważa zatem, że odliczenie to nie straciło swojej istoty. Dodał również, że propozycja rządu wygląda dobrze tylko na papierze.

Leszek Miller: To ludzie ludziom zgotowali ten los...



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1627-leszek_miller_to_ludzie_ludziom_zgotowali_ten_los.html

- Pomyłka dotycząca zamiany zwłok nigdy nie powinna się zdarzyć, ale skoro się zdarzyła, to chcemy wiedzieć, jak to się stało i kto za nią odpowiada, choć nie doszukujemy się żadnej złej woli, ani tym bardziej umyślnego działania - powiedział Przewodniczący SLD, Leszek Miller podczas czwartkowej debaty w Sejmie w sprawie działań po katastrofie w Smoleńsku.

Jego zdaniem debata na ten temat nie powinna się odbyć, ponieważ nie powinno dochodzić do tak dramatycznych pomyłek. Szef SLD przyznał również, że identyfikacja ciał w warunkach, które tam panowały była trudna, ale podkreślił, że funkcjonariusze państwa powinni stanąć na wysokości zadania i prawidłowo rozpoznać ofiary katastrofy nawet jeżeli warunki tam panujące były ekstremalne.
 
Powodem wystąpienia Leszka Millera podczas sejmowej debaty była także pamięć o koleżankach i kolegach, którzy zginęli w katastrofie – Nasi przyjaciele – Jolanta Szymanek-Deresz, Izabela Jaruga-Nowacka i Jerzy Szmajdziński na zawsze będą w naszych sercach – powiedział Miller. Zaznaczył również, że nie polecieli oni do Katynia, aby złożyć ofiarę z własnego życia. Jego zdaniem chcieli cieszyć się życiem i widokiem własnych rodzin oraz przyjaciół. Przyznał, że ich marzenia zostały zburzone przez ludzką arogancję i ignorancję. To jedni ludzie zgotowali innym ludziom ten tragiczny los  - powiedział szef SLD.

Dodał, że wszyscy czekają cierpliwie na wskazanie winnych, którzy przyczynili się do tej tragedii. Podczas wystąpienia zaznaczył również, że czas zakończyć w Polsce wojnę dotyczącą tragedii smoleńskiej - Nie można dopuszczać do oburzających pomówień i insynuacji, by nie poniżać w ten sposób pamięci zmarłych. Nie wolno czynić z katastrofy smoleńskiej politycznej religii, upatrując w niej mitu założycielskiego IV lub V RP. Nie można budować przyszłości na tych trumnach. W polskiej tradycji zmarłym nie zakłócamy spokoju. Polityczny bazar nie ma wstępu na cmentarz. Jest granica, której się nie przekracza - mówił Miller

czwartek, 27 września 2012

Aborcja kością niezgody



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1615-aborcja_koscia_niezgody_.html
Prawo do przerywania ciąży  bez ograniczeń do 12 tygodnia – to jedno z założeń projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie. W środę w Sejmie odbyło się głosowanie w tej sprawie. Projekt ten poparł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przeciwne były PO oraz PiS.
Podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu, posłowie debatowali nad projektem ustawy o świadomym rodzicielstwie. Projekt autorstwa klubu Ruch Palikota zakłada możliwość przerywania ciąż bez ograniczeń do 12 tygodnia, wprowadzenie edukacji seksualnej od pierwszej klasy szkoły podstawowej oraz refundację środków antykoncepcyjnych. Zdaniem posła Marka Balta z SLD tak zwana  ustawa antyaborcyjna jest przyczyną nieszczęść rodzin, kobiet oraz dzieci.
- Nieszczęść, o których nie chcemy słyszeć, dowiadujemy się o nich dopiero wtedy, gdy stanie się tragedia - gdy umiera kobieta, która zrobiła nielegalną aborcję, gdy ginie dziecko, którego matka nie była gotowa na macierzyństwo, albo mąż zabija ciężarną żonę, bo nie chce kolejnego dziecka – mówi
Poseł uważa także, że kobiety pozbawione są swoich praw -  człowiek, który nie ma prawa do decydowania o własnym ciele, nie jest pełnoprawnym obywatelem. To przyzwolenie na dyskryminację – powiedział Balt.
Projektu Ruchu Palikota nie poparły PO oraz PiS.

Antykoncepcja. "Twoje życie, Twoje prawo".



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1613-antykoncepcja_twoje_zycie_twoje_prawo.html
Program Międzynarodowej Konferencji Kairskiej zakłada że, Każdy powinien mieć dostęp do środków i informacji umożliwiających kontrolowanie swojej płodności. Czy w Polsce dostęp do antykoncepcji jest możliwy bez żadnych przeszkód?
Wczoraj obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Antykoncepcji. „Twoje życie, Twoje prawo”, to hasło tegorocznych obchodów tego światowego dnia. Ma ono przypominać młodym ludziom między innymi o tym, że mają pełne prawo do tego, by zdybywać informacje dotyczące życia seksualnego, chorób przenoszonych droga płciową czy właściwego stosowania antykoncepcji. I choć nasz kraj podpisał dokument końcowy kairskiej konferencji, a tekst ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży gwarantuje wszystkim dostęp do antykoncepcji, to niestety dostępność do nowoczesnego sposobu zapobiegania ciąży, nie spełnia oczekiwań. Ponadto badania wykazały, że młodzi ludzie na temat antykoncepcji często zasięgają informacji z innych, niż specjalistycznych źródeł. Zamiast kontaktować się z lekarzem, bazują na wiedzy, którą zdobyli w Internecie. Niestety często muszą ponosić tego konsekwencje.

Sposobów na antykoncepcje jest mnóstwo. Jedne są mniej zawodne inne bardziej. Prezerwatywy oraz tabletki antykoncepcyjne są tego najlepszym przykładem. Choć prezerwatywy, to sposób, który towarzyszy nam od bardzo dawna, to jednak nie zawsze potrafi uratować przed niechcianą ciążą. Plusem jest jednak to, że chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Pigułka antykoncepcyjna znalazła się na liście najważniejszych wynalazków XX wieku, ale nie zawsze jest do niej taki dostęp, jak do tego starego już jak świat środka. Zdarza się, że lekarze i farmaceuci utrudniają dostęp do antykoncepcji hormonalnej. To jednak nie jedyny problem. Nowoczesna antykoncepcja jest często poza zasięgiem wielu kobiet ze względu na wysoką cenę. Ponadto Państwo nie dofinansowuje ani takich środków jak plastry antykoncepcyjne, których cena też nie jest mała, ani krążków dopochwowych. A te które są dofinansowywane niestety należą do starszej generacji leków antykoncepcyjnych.  Widać zatem, że prawne ustalenia w kwestii dostępności do antykoncepcji mają się nijak do życia codziennego. Dlatego ważne jest to, by oprócz rozmów na ten temat powziąć odpowiednie działania. A wtedy z pewnością młodzi ludzie będą ze spokojem planować swoją przyszłość i życie rodzinne.

Wybiórcza europejskość Bieleckiego



http://www.sld.org.pl/blog/343-wojciech_olejniczak_wybiorcza_europejskosc_bieleckiego.html

Jan Krzysztof Bieleckim, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze udzielił wywiadu „Polityce”. Ogólne przesłanie – jest dobrze i będzie jeszcze lepiej.

Wzrost bezrobocia?

„Jaki będzie naprawdę, nie wiemy, zresztą my bezrobocie liczymy w sposób specyficzny. Według Eurostatu w Polsce sięga ono obecnie 10 proc. i jest poniżej średniej europejskiej. Różnica wynika między innymi z tego, że liczymy tych, którzy się rejestrują, a nie tych, którzy realnie szukają pracy” – replikuje Bielecki.

Szkoda tylko, że główny doradca ekonomiczny premiera metodologią Eurostatu szafuje tylko, gdy jest mu to wygodne. Dowód? Dług publiczny to według krajowej metodologii 814 300 00 mln zł. Według Eurostatu już 866 200 00 mln zł. To daje 53,17 proc. PKN. Czyli zbliżamy się do ustawowego progu ostrożnościowego wynoszącego 55 proc. Na głowę pracującego mieszkańca to prawie 3000 zł różnicy.

Jeśli rząd chcę być taki europejski, to niech będzie w tym konsekwentny.

Krzysztof Gawkowski: POborcja



http://www.sld.org.pl/blog/338-krzysztof_gawkowski_poborcja.html

Dryf i kunktatorstwo polityków zakończy się na pewno podczas głosowania. Oby zwyciężył rozsądek, a nie strach przed biskupami!

Podczas obecnego posiedzenia Sejmu rozstrzygana będzie jedna z kluczowych spraw światopoglądowych w Polsce – przerywanie ciąży. Chcąc nie chcąc, nareszcie oficjalnie głos w dyskusji zabrać będzie musiała rządząca Platforma i odpowiedzieć na kluczowe dla wyborców pytanie. Czy jest w niej choć trochę społecznego liberalizmu, czy już całkiem podryfowała w stronę konserwatyzmu Gowina.

Niektórzy zapytają, dlaczego w ogóle burzyć „społeczny kompromis” w sprawie aborcji z roku 1993. Odpowiedź jest prosta. Zmienia się świat, zmieniła się Polska, a kilkanaście lat to doskonały czas na rzetelną, pogłębioną i przede wszystkim szczera rozmowę w tej sprawie.

Dlaczego szczerą?

Bo mam wrażenie, że duża część partii politycznych w Polsce nie mówi w tej debacie prawdy! Przypomnę tylko, jak bardzo ewoluował (bądź po prostu ściemniał) premier Donald Tusk. Wszak sam jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych był za liberalnym prawem aborcyjnym.

Dryf i kunktatorstwo polityków zakończy się na pewno podczas głosowania. Oby zwyciężył rozsądek, a nie strach przed biskupami!

Krzysztof Gawkowski

PE: Niekontrolowany przesył danych obywateli Unii budzi zaniepokojenie



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1612-pe_niekontrolowany_przesyl_danych_obywateli_unii_budzi_zaniepokojenie.html
Europejscy Socjaliści i Demokraci wyrazili silne zaniepokojenie opublikowanymi niedawno informacjami na temat ilości przekazywanych do Waszyngtonu danych osobowych obywateli Unii Europejskiej niepodróżujących ani nielądujących na terenie Stanów Zjednoczonych - donosi Lewica24.pl

Juan Fernando López Aguilar, przewodniczący komitetu do spraw swobód obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych opublikował dzisiaj list do Komisarz Cecylii  Malmström, w którym wzywa ją do wystąpienia przed Parlamentem Europejskim 11 października. López Aguilar przypomina w liście, że Parlament dał zielone światło kontrowersyjnej Umowie ze Stanami Zjednoczonymi o wykorzystywaniu danych dotyczących przelotu pasażerów tylko pod warunkiem ograniczenia przekazywanych danych do pasażerów lotów między Unią a Stanami.

„Walka z terroryzmem pozostaje jednym z naszych najważniejszych zadań, ale władze Stanów Zjednoczonych muszą zrozumieć, że oczekujemy przestrzegania reguł” – mówiła wiceprzewodnicząca Socjalistów i Demokratów, Sylvie Guillaume. „Transfer danych pasażerów przelatujących nad terytorium Stanów Zjednoczonych nie jest objęty Umową przegłosowaną przez Parlament Europejski. To oznacza, że w świetle obecnego ustawodawstwa w Unii linie lotnicze nie mają prawa przekazywać danych pasażerów Stanom Zjednoczonym bez nowego i szczegółowego rozwiązania tej kwestii, które wymaga akceptacji ze strony Parlamentu Europejskiego”.

„Raporty mediów pokazują, że Stany Zjednoczone prawdopodobnie żądają danych wykraczających poza to, co uzgodniono w Umowie. Podpisaliśmy umowę pod konkretnymi warunkami i żądamy teraz jasnych odpowiedzi, czy dane obywateli Unii Europejskiej są zbierane na zasadach sprzecznych z Umową” – komentował rzecznik Socjalistów i Demokratów do spraw swobód obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, Claude Moraes.

„Jeśli dane naszych obywateli są zbierane nawet w przypadku lotów odbywających się w przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych, może się to odbywać tylko wbrew prawom o ochronie danych osobowych obowiązujących w Unii Europejskiej. Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie i dlatego Socjaliści i Demokraci żądają od Komisarz Malmström przybycia przed komitet swobód obywatelskich i przedstawienia europosłom pełnego obrazu sytuacji dotyczącej zbierania danych europejskich obywateli przez Stany Zjednoczone” – dodał rzecznik.

(mf)

źródło: www.lewica24.pl

środa, 26 września 2012

Lidia Geringer de Oedenberg: Największa odkrywka w Europie pod lupą PE



http://www.sld.org.pl/blog/331-lidia_geringer_de_oedenberg_najwieksza_odkrywka_w_europie_pod_lupa_pe.html
Zmiany klimatyczne, limity emisji CO2 z jednej strony i bezpieczeństwo energetyczne kontynentu z drugiej, praktycznie nie schodzą z unijnej agendy. Nie tak dawne polskie samotne veto dla pakietu klimatycznego nie znalazło zrozumienia wśród pozostałych krajów Wspólnoty, mimo że nie jesteśmy jedynymi z energetyką opartą na węglu. Polski problem leży głównie w podejściu do przyszłych rozwiązań, a najwięcej wygrywają ci, którzy idą z prądem, a nie pod prąd...

W tym kontekście wiele zdziwienia w Parlamencie Europejskim budzą plany polskiego rządu związane z budową największej w Europie kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w regionie Legnicy, tym bardziej, że na terenie planowanej odkrywki znajdują się również obszary chronione w ramach programu Natura 2000. W sprawie nie chodzi tylko o ewentualne złamanie prawa europejskiego przez władze Rzeczpospolitej Polskiej – w tym wypadku Dyrektywy Środowiskowej, ale o kwestię bardziej fundamentalną – mianowicie o nieuszanowanie przez rząd wyników najbardziej podstawowego sposobu wyrażenia woli przez mieszkańców zainteresowanych gmin, jakim było przeprowadzone 27 września 2009 r. referendum. Wzięło w nim udział ponad 17 600 uprawnionych do głosowania mieszkańców 6 gmin jednocześnie, którzy w blisko 95% opowiedzieli się przeciwko budowie kopalni. Mimo tak wyraźnego sygnału od obywateli władze RP kontynuują projekt budowy odkrywki, wprowadzając ochronę złoża węgla brunatnego na podstawie znowelizowanego prawa górniczego, które weszło w życie 1 stycznia br.



Samorządowcy, którzy mimo wielu prób nie zostali wysłuchani przez krajowych decydentów, postanowili poskarżyć się w Brukseli. 1 lutego 2009 r. złożyli petycję. Prawomocne referendum jest najbardziej demokratyczną formą konsultacji społecznych, nie można woli obywateli po prostu nie zauważać.



Obecnie samorządowcy obawiają się utraty prawa do decydowania o gminie w ogóle, zwłaszcza, że ministerstwo gospodarki wypowiedziało się w sposób jasny: strategiczne złoża mają charakter ponadlokalny, w związku z tym gminy nie będą miały nic do powiedzenia w kwestii budowy kopalń. Zdaniem jednej z autorek petycji Ireny Rogowskiej - wójta gminy Lubin, jest to „porażka ustawy o samorządzie lokalnym” znokautowanej w tym przypadku przez nowelizację prawa górniczego, które praktycznie ubezwłasnowolnia mieszkańców regionów, gdzie udokumentowano występowanie złóż surowców energetycznych.

Niejakim pocieszeniem dla mieszkańców ma być na razie brak funduszy na budowę kopalni giganta, ale przyszła odkrywka, nawet jeśli nie powstanie w najbliższej przyszłości nie kończy problemów mieszkańców. Tereny objęte ochroną złoża skazane są na zastój i tym samym powolną “śmierć”. W latach 70-tych i 80-tych z tych samych powodów zaprzestano inwestycji infrastrukturalnych pod Legnicą doprowadzając do swoistej zapaści regionu. Po co wydawać pieniądze na budowę dróg, sieci wodociągowych, kanalizacyjnych, energetycznych i gazowych, budować czy remontować szkoły, przedszkola, ośrodki zdrowia, czy domy mieszkalne - skoro w przyszłości powstanie w ich miejscu wielka dziura... ?



Poprzednie zaległości udało się nadrobić m.in. dzięki funduszom unijnym i przedsiębiorczości samych mieszkańców. Teraz grozi im zmarnowanie. Jeżeli ruszy odkrywka, powstała dzięki środkom europejskim i publicznym infrastruktura zostanie zniszczona lub przestanie komukolwiek służyć, bo mieszkańcy zostaną wysiedleni. Państwo członkowskie wydając pieniądze unijne musi gwarantować tzw. trwałość projektu. Nie buduje się dróg, czy szkół w założeniu, że będą potrzebne tylko na parę lat. W "Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju do 2030", która weszła w życie 27 kwietnia 2012 r. odkrywkę węgla uznaje się za inwestycję celu publicznego o znaczeniu krajowym. Taki zapis zobowiązuje regiony do uwzględniania inwestycji w planach wojewódzkich oraz narzuca gminom obowiązek wprowadzenia kopalni do planów miejscowych a stąd już prosta do droga do przeprowadzania wywłaszczeń. Choć ustawa jasno przewiduje uwzględnianie i ochronę terenów objętych programem Natura 2000 nie wydaje się mieć to większego wpływu na decyzję dotyczące terenów przeznaczonych pod odkrywkę (Ocena oddziaływania na obszary ESE Natura 2000: relacje KPZK 2030 – sieć Natura 2000: link).



Kolejnym aspektem budowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego, niepokojącym nie tylko Dolnoślązaków, lecz również mieszkańców innych krajów Unii Europejskiej jest emisja zanieczyszczeń. Energetyka oparta na spalaniu węgla jest wyjątkowo „brudnym” i mało efektywnym sposobem pozyskiwania energii. Elektrownie węglowe emitują nie tylko wielkie ilości CO2, lecz również ogromne ilości szkodliwych substancji chemicznych, m. in. siarki. Nie wszystkie z nich są wyłapywane przez instalowane na kominach filtry, a unoszące się do atmosfery zanieczyszczenia nie znają granic państwowych i stanowią zagrożenie dla mieszkańców innych krajów.



Petycję przeciw megaodkrywce pilotuję jako poseł w Parlamencie Europejskim od samego początku, czyli od 2010 r. Sądziłam, że europejska waga skargi naszych samorządowców, a także ogólnopolska akcja wielu zmagających się z podobnymi problemami – samorządów, organizacji pozarządowych i osób prywatnych – doprowadzi przede wszystkim do dialogu z polskim rządem i wypracowania wspólnego stanowiska uwzględniającego potrzeby energetyczne Polski, nie zapominając o społecznościach lokalnych. Niestety po stronie rządowej zapadła cisza, w Parlamencie Europejskim po trzech wysłuchaniach, (które odbyły się kolejno 25.01.2011, 16.06.2011 oraz ostatnie 12.07.2012) skarżących na posiedzeniach Komisji Petycji, sprawa złamania unijnego prawa przez Polskę nie została jeszcze wyjaśniona do końca. Teraz czas na kolejny ruch, 30 listopada br. przyjedzie parlamentarna misji śledcza na miejsce, by posłowie podejmujący decyzję mieli okazję naocznie przekonać się o wadze argumentów obu stron sporu i szkodach, jakie może spowodować ewentualna budowa odkrywkowego kolosa na Dolnym Śląsku. W czasie misji przewidziano również spotkania z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego Rafałem Jurkowlańcem oraz Wojewodą Dolnośląskim Aleksandrem Markiem Skorupą, aby nawiązać dialog z przedstawicielami władz, którzy mogą mieć wpływ na dalsze decyzję dotyczące zagrożonych rejonów.



Wielkie bogactwo, jakim bez wątpienia są złoża surowców energetycznych, wymaga mądrego zarządzania z myślą o przyszłości i z uwzględnieniem nowych technologii. Już obecnie coraz częściej słychać o tzw. zgazowywaniu węgla w złożu i pozyskiwaniu energii ze spalania – nie węgla – lecz gazu. Taka technologia nie wymagałaby budowy rujnującej środowisko kopalni odkrywkowej. Warto się zastanowić, czy nie lepiej poczekać, aby wykorzystując zdobycze nauki i techniki ocalić region i jego środowisko dla przyszłych pokoleń.



Reforma systemu emisji CO2 w Unii zaczęła się od decyzji politycznej szefów państw UE z 2008r., kiedy to Rada Europejska (szefowie naszych rządów) przyjęła zobowiązanie redukcji emisji CO2 o 20% do 2020 r. My, z energetyką opartą na węglu, kwalifikujemy się w przyszłości niestety, do płacenia ogromnych kar, w konsekwencji – za droższą o kary energię zapłacimy, niestety my wszyscy. Wzrosną ceny za każdy produkt, do wytworzenia, którego potrzebny był prąd czy transport - czyli praktycznie podwyżki obejmą cały rynek.



Jaka jest rada? Wykorzystać pomoc unijną do pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. W Europie powstaje np. coraz więcej elektrowni wodnych, nie tylko zasilanych przez nurt wielkich rzek, ale także przez fale morskie czy nawet małe strumienie.



Zamiast z uporem trwać przy starych, kosztownych praktykach - lepiej iść drogą, którą wytyczyli juz inni, tym bardziej, że zaproszenie w postaci pieniędzy na "zieloną energię" zostało już przez UE do wszystkich krajów wspólnoty wystosowane.



Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,

Lidia Geringer de Oedenberg

Joanna Senyszyn: Zerwijmy łańcuchy



http://www.sld.org.pl/blog/335-joanna_senyszyn_zerwijmy_lancuchy.html
Pomóżmy naszym czworonożnym przyjaciołom! Walczmy ze znieczulicą i przemocą! Zgłaszajmy do organów ścigania wszelkie objawy barbarzyństwa wobec zwierząt. Ludzie, którzy znęcają się nad zwierzętami, znęcają się również nad swoimi rodzinami.

Pomóżmy naszym czworonożnym przyjaciołom! Walczmy ze znieczulicą i przemocą! Zgłaszajmy do organów ścigania wszelkie objawy barbarzyństwa wobec zwierząt. Ludzie, którzy znęcają się nad zwierzętami, znęcają się również nad swoimi rodzinami.

W proteście przeciwko trzymaniu psów w budach, na zbyt krótkiej uwięzi, po raz kolejny w całej Polsce zrywaliśmy łańcuchy. Chociaż to akcja społeczna, niezwiązana z żadną opcją polityczną, ani PO, ani PiS, ani żadnej innej prawicy, przy Skwerze Kościuszki w Gdyni, nie widziałam. Byłi za to gdynianie i turyści, którzy aktywnie wspierali naszą akcję, przykuwając się do budy. Nikt, kto nie był uwiązany na łańcuchu nie jest w stanie pojąć, co czuje pies. Człowiek może się uwolnić, pies nie.



ZERWIJMY ŁAŃCUCHY!

Bund: wystawa i konferencja - podwójne zaproszenie.



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1570-bund_wystawa_i_konferencja__podwojne_zaproszenie.html
Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Warszawa w Europie wespół z Fundacją im. Róży Luksemburg zapraszają 2 i 3 października na dwa wydarzenia dotyczące Bundu - Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego na Litwie, w Polsce i Rosji.

- w dniu 2 października 2012 r. (wtorek) o g. 12.00. na otwarcie wystawy plenerowej przy ul. Chłodnej 2 w Warszawie poświęconej 115 rocznicy powstania Bundu – Powszechnego Żydowskiego Związku Robotników na Litwie, w Polsce i Rosji (wersja elektroniczna wystawy www.wystawa-bund.pl)



- w dniu 3 października 2012 r. (środa) o g. 17 w Bibliotece m. st. Warszawy przy ul. Koszykowej 26/28 na konferencję zatytułowaną „Bund, czyli socjalizm polskich Żydów” z udziałem prof. FELIKSA TYCHA. Na konferencji zaprezentujemy film w reż. Erana Torbinera „Bunda'im”.



Opowieść o Bundzie – Powszechnym Żydowskim Związku Robotniczym na Litwie, w Polsce i Rosji, powstałym w 1897 r. w Wilnie, to narracja dynamiczna, ukazująca złączone aspiracje społeczne i narodowe, budzące szacunek dążenie do osiągnięcia stanu, w którym socjalizm zagwarantuje godność wszystkim ludziom. To tęsknota, wyrażana w literaturze tworzonej we własnym języku – jidysz, że Żydzi żyjący nad Wisłą, Bugiem i Niemnem staną się pełnoprawnym uczestnikiem życia społecznego i gospodarczego w wielokulturowej II Rzeczypospolitej. To piękna karta rewolucyjna, gdy bundyjscy bojowcy atakowali urzędników carskich, a strajki i manifestacje organizowane przez polską lewicę wspierały szeregi członków Bundu. Dzisiaj, gdy polityka znajduje się na dalekim marginesie jakiejkolwiek kultury, bundyjski przykład pokazuje siłę niekoniunkturalnych wartości. Bund taki system wartości stworzył – i dlatego wspominamy go pomimo dystansu, jaki nieuchronnie wyznaczył upływający czas.

SLD chce podatku transakcyjnego.



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1569-sld_chce_podatku_transakcyjnego.html
Minister finansów uparcie omija źródła zasilania budżetu państwa, które dotyczą głównie sektora finansowego - mówił we wtorek na konferencji szef SLD Leszek Miller. W tym kontekście powiedział m.in. o podatku od spekulacyjnych transakcji walutowych, którego wprowadzenia chce Sojusz.

- Kiedy pada pytanie: skąd wziąć środki, odzywa się minister finansów, który proponuje rzecz następującą - na przykład, aby od 1 stycznia przyszłego roku wzrósł podatek VAT na kawę czy herbatę - przypomniał Miller. - Proponujemy państwu, abyście państwo częściej pili kawę i herbatę, bo niedużo czasu już zostało, być może wielu obywateli nie będzie stać (na to) po naniesieniu podatku Rostowskiego - ironizował.



Politycy SLD mówią wprost: Jacek Rostowski uparcie omija źródła zasilania budżetu, które mogłyby być uruchomione i które dotyczą głównie sektora finansowego. Miller zaznaczył, że Rostowski wprowadza opinię publiczną w błąd, mówiąc, że wyliczenia SLD dotyczące tzw. podatku Tobina są błędne, ponieważ zysk z tych operacji nie przekracza 20 mld zł. - Tyle tylko, że my nie mówimy o zysku, ale o obrocie, bo taka jest istota podatku Tobina - podkreślił były premier. Tzw. podatek Tobina jest jedną z form opodatkowania transakcji finansowych, na czym debatuje obecnie Unia Europejska. Podatek od transakcji finansowych może być jednym ze źródeł finansowania przyszłego unijnego budżetu na lata 2014-2020.



Z kolei dr Wojciech Szewko z zarządu SLD wyjaśnił, że minister finansów od czasów dyskusji nad paktem fiskalnym "konsekwentnie w imieniu RP popiera propozycję Komisji Europejskiej wprowadzenia podatku Tobina".  - Polska popiera propozycję dyrektywy Unii wprowadzenia w całej Unii podatku od transakcji finansowych - podkreślił Szewko.



Dodał, że w Polsce średnia dzienna wartość transakcji walutowych oraz transakcji spekulacyjnych na pochodne stopy procentowej wynosi 9 mld dolarów. - Przy cenie jednego dolara wynoszącej 3 zł to jest 27 mld zł dziennie! - podkreślił Szewko. - Dla nas jest rzeczą zadziwiającą, że w takiej sytuacji, w której można uzyskać nawet 34 mld zł, bo tak wychodzi nam z bardzo prostych i łatwych do sprawdzenia obliczeń dotyczących opodatkowania nie giełdy, tylko i wyłącznie spekulacji walutowych, pan minister Rostowski woli sięgać do kieszeni biedniejszych, na przykład tych, którzy piją kawę i herbatę - kontynuował Szewko.



Miller zaznaczył, że wśród propozycji SLD jest także zmniejszenie składki na OFE do 2 proc., co da kolejne 9 mld zł. - Oprócz dotychczasowych OFE można by utworzyć OFE publiczne, gdyby tylko część uczestników, powiedzmy 10 proc., przeniosło się do tego publicznego, to mamy kolejne 20 mld zł" - wyliczał szef Sojuszu.



SLD proponuje też "zwolnienie" 7 mld zł zamrożonych na kontach Funduszu Pracy i przeznaczyć na walkę z bezrobociem. Można też pomyśleć o likwidacji tych ulg, które są nieefektywne i straciły rację bytu. - Może jest już taki czas, że likwidujemy wszystkie ulgi i przechodzimy na dotacje, dlatego że dotacje na te cele, które wymagają dofinansowania, dają tę przewagą, że to są pieniądze, które można skontrolować, można podążyć ich śladem i racjonalizować wydatki - przekonywał Miller.

Pomagamy pomagać. Nie bądźmy obojętni! Zerwijmy łańcuchy.






http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1578-pomagamy_pomagac_nie_badzmy_obojetni_zerwijmy_lancuchy.html
 „Pies powinien być przywiązany do człowieka, a nie do budy“. Zerwij łańcuchy – bądź bratem, a nie katem“ – oto apel Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals, które już po raz kolejny zorganizowało happening na rzecz czworonogów trzymanych na łańcuchach.

Akcja OTOZ Animals  została zorganizowana na terenie całej Polski. Dzieląc się losem z psami można było na chwilę przypiąć się do łańcucha. W wydarzeniu wzięła udział między innymi eurodeputowana SLD, Joanna Senyszyn.



Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt zabrania się trzymania zwierząt domowych na uwięzi w sposób stały dłużej niż 12 godzin w ciągu doby lub powodujący u nich uszkodzenie ciała lub cierpienie oraz niezapewniający możliwości niezbędnego ruchu. Długość uwięzi nie może być krótsza niż 3 m. (Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997).



Jeśli chcesz pomóc wejdź na www.otoz.pl – włącz się do działań!!!



Oto relacja z akcji, w której wzięła udział europosłanka SLD:

IPLA.TV – Polsat Wydarzenia oraz TVP: Panorama

wtorek, 25 września 2012

Już jest! "Nowa strategia dla Polski - Rozwój zamiast stagnacji". Program SLD.




Dziś prezentujemy pełną wersję programu gospodarczego SLD. Dokument w pełnej wersji do pobrania tylko u nas!

http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1551-juz_jest_nowa_strategia_dla_polski__rozwoj_zamiast_stagnacji_program_sld.html


Jaki jest stan polskiej gospodarki jesienią 2012 roku? Widzimy i odczuwamy to wszyscy – pracownicy najemni martwią się o swoje miejsca pracy, właściciele – o swoje firmy. W kraju rosną obawy przed tym, co może przynieść jutro. Rząd zaś przekonuje, że to wszystko wina światowego kryzysu - pisze we wstępie dokumentu "Nowa Strategia dla Polski - Rozwój zamiast stagnacji|" Przewodniczący SLD, Leszek Miller.

Uważam, że rolą państwa jest pomaganie polskim firmom i polskim obywatelom. Wiem, że to przynosi efekty – bo takie działania już raz, w latach 2001-2004, kiedy kie- rowałem rządem, postawiły Polskę na ścieżce szybkiego rozwoju. Wtedy to, po czasach „schładzania gospodarki” zanotowaliśmy wzrost PKB w rocznej sekwencji 1-3-5, z rychłą perspektywą wzrostu 7% PKB, i ze stale zmniejszającym się deficytem budżetu. Dziś, za rządów PO, przychodzi nam obserwować sekwencję dokładnie odwrotną – 7-5-3-1, i z rosnącym zagrożeniem przekroczenia konstytucyjnej bariery zadłużenia, 55% PKB...

Recepty liberałów na wzrost gospodarczy nie sprawdziły się. Na to nakłada się wyraźne już zmęczenie rządu rządzeniem. Widać że tej ekipie już niewiele się chce. Dlatego potrzebą chwili jest zaprezentowanie alternatywy dla obecnej polityki gospodar- czej, dla państwa bezruchu Donalda Tuska - pisze szef SLD.

Alternatywa nasza jest dobrze policzona.

Nasz dokument nie jest zbiorem pobożnych życzeń czy festiwa- lem pomysłów, ale poważną propozycją, tworzoną przez dobrze dobrany zespół ludzi. W skład tej grupy wchodzą najzdolniejsi ekonomiści młodego pokolenia razem z eko- nomistami, którzy już rządzili państwem, kierowali polską gospodarką, odnosząc w tym dziele sukcesy - argumentuje wybór takiej właśnie drogi Leszek Miller.

Wojciech Szewko, koordynator prac Zespołu Gospodarczego SLD mówi, że praca nad zrębami programu gospodarczego Sojusz prowadzi do dwóch refleksji:

Po pierwsze większość z zaprezentowanych tu rozwiązań, to pewne i sprawdzone me- chanizmy, znane z Niemiec, Szwecji, Francji i Wielkiej Brytanii. Wiele z nich było już stoso- wanych w Polsce w czasach rządów SLD. Wiele spośród tych rozwiązań pojawiało się na różnych etapach dyskusji politycznej także w programach i projektach rządzącej koalicji. Powstaje więc pytanie zasadnicze - dlaczego rząd po nie nie sięga?

Prawicowa polityka gospodarcza ma pewną zadziwiającą logikę. Jedyną reformą podat- kową prawicy ostatnich kadencji było obniżenie podatku PIT, na której skorzystali wyłącz- nie najbogatsi. W jej konsekwencji pojawiła się konieczność załatania deficytu i podnie- sienia VAT, czego skutkiem jest sięgnięcie do kieszeni głównie ludzi biednych. Rząd PO toleruje powszechne unikanie płacenia ZUS dzięki "śmieciowemu" rynkowi pra- cy, a jednocześnie podwyższa wiek emerytalny tłumacząc to zmniejszonymi wpływami do ZUS. Lista takich patologii, powodujących erozję systemu gospodarczego i społecznego zdaje się nie mieć końca.

Po drugie można odnieść wrażenie, że program gospodarczy rządu Donalda Tuska jest w tak wielkim stopniu podporządkowany magii sondaży, że całkowicie zatracił swój eko- nomiczny charakter. Jest to tym bardziej smutne, że nigdy w historii żaden rząd nie miał tak komfortowych warunków rządzenia. Bezwzględna większość w parlamencie, życzliwy prezydent, miliardy euro stałego zasilania inwestycji z budżetu UE. Eksperyment PO, który można określić jako "państwo - kibic" - siedzący na trybunach i nie ingerujący w sferę gospodarczą bez względu na rozmiar i nieuchronność skutków, jest raczej ideologicznym uzasadnieniem dla słabości intelektualnej, chaosu decyzyjnego i braku pomysłów na rządzenie.

My uważamy, że może być inaczej. Uważamy, że państwo może odgrywać aktywną rolę w procesach gospodarczych, ponie- waż dysponuje do tego niezbędnymi instrumentami. Dzięki roli prawotwórczej może ułatwiać rozwój konkretnych branż, regionów, grup za- wodowych i społecznych. Państwo może też aktywnie uczestniczyć w rynku - jako inwestor, konsument, bankier; może stymulować popyt, rozgrzewać lub schładzać gospodarkę, stymulować rynek pracy - mówi W. Szewko.

Nasza alternatywa jest prosta.

Mamy jeden podstawowy priorytet polityki gospodarczej - wzrost zamożności i dobro- bytu wszystkich obywateli, tak aby osiągnęli poziom życia dzisiejszych obywateli Niemiec i Francji. Stąd też idea wzrostu gospodarczego jako podstawowego celu polityki gospo- darczej państwa nadchodzących pięciu lat. Sposobem redystrybucji owoców wzrostu gospodarczego jest praca - pewna, stabilna, dająca możliwość wzięcia kredytu, wykształcenia dzieci, godnego życia i pewnej emery- tury. Tak było w czasach rządów SLD - bezrobocie malało, rosła zamożność społeczeństwa, malał deficyt budżetowy, rósł PKB. Rosła też pozycja Polski na gospodarczej mapie świata. Tak może i powinno być ponownie - podsumowuje dokument Wojciech Szewko.

Piotr Gadzinowski: Państwo dziad.




http://www.sld.org.pl/blog/322-piotr_gadzinowski_panstwo_dziad.html
Czemu prezydent Komorowski lansił się tanim zegarkiem podczas oficjalnych wizyty na Ukrainie? Możliwe są dwie odpowiedzi. Komorowskiprezydenci dopiero drugi rok i jeszcze nie zdążył uskładać sobie na lepszy czasomierz. W Polsce, co łatwo zauważyć, najdroższe zegarki noszą byli prezydenci i premierzy.
Druga odpowiedź jest bardziej prawdopodobna. Skorzystał z doświadczeń amerykańskiego kolegi Georga W. Busha, któremu w czerwcu 2007 roku ukradli zegarek podczas wizyty w bratniej Albanii. Bush wiele nie stracił, bo przezornie założył zegarek z połyskiem, ale wart jedynie 50 USD. Adekwatny do ówczesnej polityki USA na Bałkanach.

Niedawna wizyta prezydenta Komorowskiego na Ukrainie była ważniejsza niż Busha w Albanii. Komorowski musiał tam pilnować interesów UE, państwa polskiego, rodzin polskich kombatantów, skłóconej ukraińskiej opozycji i uwięzionej byłej ukraińskiej premier Juli Tymoszenko, której na pociechę wysłał Tadeusza Mazowieckiego. Już sam widok nadal nie uwięzionego polskiego ex-premiera mógł podziałać na piękną Julię lepiej niż niemieccy lekarze.

Mając na głowie tyle obowiązków, nasz prezydent nie mógł jeszcze pilnować drogiego zegarka. Zwłaszcza, że państwa polskiego nadal nie stać na samolot dla najwyższych władz państwowych.

Dlatego prezydent RP musi w delegacje latać samolotami wynajmowanymi lub rejsowymi. I wtedy jest na łasce personelu lotniskowego. Nie ma problemu, kiedy leci do Brukseli czy Moskwy. Lot bez przesiadki, już znają go tam.

Gorzej może być poza Europą. Zwłaszcza tam, gdzie minister Sikorski dla pozornych oszczędności zlikwidował polskie placówki dyplomatyczne i nie ma miejscowej asysty. Trafi nasz prezydent na służbistów, którzy dodatkowo Polski i prezydenta nie znają. Każą przez bramkę przechodzić. Zdejmować buty, pasek, zegarek, portfel pokazać. I potem portfel jest, ale zegarek wsiąkł. Albo został w toalecie, bo Pierwsza Dama kazała umyć ręce.

Nie ma w zasobach państwa polskiego rządowych samolotów, bo:

* Z dwóch ostatnich jeden pozostał w Smoleńsku, a drugi też może być pomnikiem albo ozdobą cmentarza.

* Nie udaje się rządzącym kupić nowych, bo każdy ogłaszany przetarg jest podszyty podejrzeniami o korupcję i niedozwolony lobbing.

* Rządzący boją się kupić nowe samoloty, bo boją się oskarżeń tabloidów o marnotrawienie publicznych pieniędzy.

* Rządzący wolą latać rejsowymi, bo wtedy kreują się na oszczędzających państwowy budżet, a przy okazji mogą sobie nabić „mile” i potem nabyć tanie bilety dla rodziny.

* Rządzący mogą nie mieć zaufania do sztuki pilotażu polskich wojskowych pilotów obsługujących rządowe samoloty. Bo choć polski pilot wyląduje nawet na drzwiach od stodoły, jak mawiał prezydent Komorowski, kiedy był ministrem obrony narodowej, to bardziej wyrafinowanej techniki lepiej im nie dawać do dyspozycji.

* Latając rejsowymi, unikają, czego się nie dało w rządowych, niemiłego towarzystwa parlamentarzystów z opozycji i grupy akredytowanych dziennikarzy. Podczas wielu wizyt rządzących RP w ogóle nie ma na miejscu polskich dziennikarzy, bo ich pracodawców nie stać na drogie bilety samolotami rejsowymi. Rządzący mogą oszczędzać w ten sposób na kontaktach z opinią publiczną.

Raz po raz słyszę deklaracje rządzących obecnie RP i przygotowującej się do rządzenia opozycji, że stale rosnąca ranga międzynarodowa Polski powinna być doceniona zaproszeniem do grupy G-20, tych najbogatszych w skali globu. Że Polska musi być obecna na rynkach Azji i Ameryki Południowej.

Ale tam państwo bez odpowiedniej infrastruktury nie jest traktowane jak równorzędny partner. Tam często brak takiej infrastruktury, na przykład rządowego samolotu, to dowód niesprawności państwa.

A przy okazji. Jak by się wszyscy polscy patrioci poczuli, gdyby prezydent albo premier spóźnił się na niezwykle ważny dla honoru Narodu mecz narodowej reprezentacji, rozgrywany na wybudowanym za gigantyczne narodowe pieniądze Stadionie Narodowym?

Bo wracał i mu się rejsowy opóźnił.

Piotr Gadzinowski

źródło: Blog Piotra Gadzinowskiego na www.lewica24.pl

Marek Siwiec: Wiatr z Półwyspu Iberyjskiego



http://www.sld.org.pl/blog/323-marek_siwiec_wiatr_z_polwyspu_iberyjskiego.html
To są trudne czasy dla polityków w Hiszpanii. Nowy rząd ma kłopot, bo wprowadza trudne reformy i już na starcie osiągnął poziom popularności poniżej ostatnich notowań socjalistów.

Samego premiera Mariana Rajoya popiera 3% obywateli. Smaczku tym badaniom dodaje fakt, że na czele listy popularności stoi... Angela Merkel. 50% Hiszpanów ufa niemieckiej pani kanclerz, mimo że to z jej osobą związane są żądania oszczędności i wyrzeczeń. Aż 64% pytanych domaga się głębszej integracji europejskiej, jako drogi wyjścia z kryzysu, a aż 70% chce, by Hiszpania pozostała w strefie euro.

Liczby te pokazują, że ludzie, choć cierpią, nie tracą rozumu i dalecy są od oczekiwania na cud, a respekt budzą twardziele, a nie mięczaki takie jak Tusk.


Leszek Miller bierze udział w dyskusji w kole SLD RAMPA




http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1538-leszek_miller_bierze_udzial_w_dyskusji__w_kole_sld_rampa.html

W dniu 20 września br. z inicjatywy Koła SLD RAMPA, w siedzibie OPZZ, odbyło się otwarte spotkanie z przewodniczącym SLD Leszkiem Millerem. Uczestniczyli w nim przedstawiciele organizacji SLD z Warszawy ( w tym z organizacji mokotowskiej), ekonomiści, pracobiorcy i przedsiębiorcy.

Przewodniczący zaprezentował program gospodarczy SLD > > http://www.sldmokotow.pl/dokumenty_programowe_sld/Rozwojzamiaststagnacji.pdf nad którym odbyła sie rzeczowa dyskusja. Pełne sprawozdanie ukaże sie niedługo na Facebooku SLD RAMPA. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy:

1) Program gospodarczy nie jest zamkniętą całością. Nadal można do niego zgłaszać konkretne i precyzyjne uwagi.

2) Przedstawiony program gospodarczy powinien być wykorzystany przez władze terenowe SLD, po dostosowaniu go rzecz jasna do specyfiki danego terenu i przy uwzględnieniu skali, do działań na rzecz lokalnej społeczności. A w dalszej perspektywie do przygotowania lokalnego programu samorządowego SLD w przyszłych wyborach.

Odpowiedz na interpelację w sprawie Komitetu Stabilności Finansowej.



Prof. Tadeusz Iwiński otrzymał z Ministerstwa Finansów odpowiedź na interpelację poselską w sprawie funkcjonowania Komitetu Stabilności Finansowej.

http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1527-odpowiedz_na_interpelacje_w_sprawie_komitetu_stabilnosci_finansowej.html

Z Warszawy do Amsterdamu. Czy wykorzystamy dofinansowanie na szybką kolej?



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1542-z_warszawy_do_amsterdamu_czy_wykorzystamy_dofinansowanie_na_szybka_kolej.html
619 milionów euro – tyle Unia Europejska zamierza przeznaczyć na uruchomienie szybkiej kolei na trasie Bałtyk – Adriatyk. Pociągi będą kursowały z prędkością 160 km/h.  Dofinansowanie z unijnych funduszy ma przypaść na lata 2014 -2020.

Projekt „Łącząc Europę“, to nowy fundusz, z którego finansowana będzie najważniejsza europejska infrastruktura energetyczna, telekomunikacyjna i transportowa. Ma on pomóc stworzyć w całej Europie wysoko wydajne, przyjazne środowisku, trwałe i połączone ze sobą sieci. Z nowo powstałych korytarzy dwa mają przebiegać przez nasz kraj. Mają one połączyć Warszawę z Amsterdamem oraz Bałtyk z Adriatykiem.

Do dokumentu zostały dołączone szczegółowe mapy, na których wytyczono miejscowości, przez które kursować będą pociągi z docelową szybkością 160 km/h. W naszym województwie (kujawsko-pomorskie - przyp. red.) obejmie Inowrocław, Bydgoszcz i Laskowice Pomorskie - mówi Janusz Zemke, poseł SLD do Parlamentu Europejskiego. 

Projekt ten zakłada między innymi budowę dworców czy zakup nowych środków transportu. Z  50 mld euro na rozwój sieci kolejowej. W Polsce ma przypaść 619 mln euro. Czy uda nam się wykorzystać tak duże środki?

Nie mamy doświadczenia przy realizowaniu tak dużych projektów i wciąż nie wykorzystujemy pieniędzy, które są przeznaczane na poprawę infrastruktury kolejowej w Polsce – mówi Zemke. Dodaje także, że nie radzimy sobie także z budową autostrady A1.

Więcej informacji na ten temat tutaj: http://www.consilium.europa.eu


poniedziałek, 24 września 2012

Czy szkolna bomba zegarowa już tyka?



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1515-czy_szkolna_bomba_zegarowa_juz_tyka.html
Niż demograficzny oraz brak pieniędzy w samorządach – oto przyczyny zamykania polskich szkół. Przez dwa nabliższe lata może zostać zlikwidowanych nawet  5 tysięcy placówek. Eksperci biją na alarm. Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna od 2006 roku liczba uczniów zmniejszyła się o prawie milion! Z zebranych przez gazetę danych wynika także, że w 14 wojwództwach od września uczniowie nie rozpoczęli nauki w 1,5 tys. placówek, a łącznie w ciągu ostanich lat samorzady zamknęły ponad 4,7 tys. szkół.

Przedstawiciele Federacji Inicjatyw Oświatowych przyznają, że z danych samorządów wynika, iż w ciągu dwóch najbliższych lat likwidacją zagrożonych jest 5 tys. szkół, w tym 4 tys. to podstawówki i gimnazja w małych miejscowościach.
Ostrzegają również eksperci, którzy przypominają o masowych zamknięciach przedszkoli w latach 90. Zdaniem Krystyny Łybackiej z SLD, byłej minister  edukacji narodowej – w przedszkolach nie ma miejsc. Podobnie będzie w szkołach i tylko patrzeć, jak dzieci będą się uczyć na dwie zmiany – mówi posłanka Sojuszu.

Ministerstwo Edukacji Narodowej twierdzi jednak inaczej. Ze wstępnych analiz wynika, że zlikwidowanych zostanie około 700 szkół – mówią przedstawiciele MEN. Bronią się jednocześnie i twierdzą, że w kalkulacji gazety nie uwzględniono szkół zamykanych na skutek reformy szkolnictwa zawodowego  lub tych, które nie prowadziły już naboru. Ich zdaniem takich właśnie placówek jest razem 4,7 tys.

SLD weźmie pod lupę samorządy.



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1514-sld_wezmie_pod_lupe_samorzady.html
 
Sojusz Lewicy Demokratycznej zamierza przyjrzeć się działalności samorządowej w Polsce i  pod koniec roku przedstawić raport w tej sprawie. W ten sposób SLD chce rozpocząć swoją kampanię przed wyborami samorządowymi w 2014 roku.
Politycy Sojuszu mają w planach  odwiedzać polskie miasta i rozmawiać z ich mieszkańcami. Do końcu roku chcą wybrać się do 49 dawnych miast wojewódzkich. Zebrane informacje pozwolą im stworzyć raport będący podsumowaniem dwóch lat obecnej kadencji samorządów w Polsce.

Raport który ogłosimy, będzie początkiem przygotowywania się do wyborów 2014 roku, ogłoszenia naszego programu, a także przedstawienia tego wszystkiego, co dotyczy lokalnej społeczności – mówi Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD.

Obietnice wyborcze z 2010 roku, to jeden z wielu tematów, który działacze SLD zamierzają poruszyć, zbierając dane do swojego raportu. Krzysztof Gawkowski w wywiadzie dla tygodnika Wprost ocenił, że dwa lata działalności to dobry czas na podsumowanie, ale i rozliczenie władz, czy rzetelnie realizują swoje obietnice. Brakuje w Polsce dyskusji na temat stanu samorządu terytorialnego w Polsce. SLD zamierza również do końca roku zebrać pół miliona ankiet dotyczących pomysłu wyborów bezpośrednich marszałków województw i starostów. 

Joanna Senyszyn: Gowinny bezprawia



http://www.sld.org.pl/blog/315-joanna_senyszyn_gowinny_bezprawia.html
Minister Gowin, zakochany w PiS, sprawuje urząd na wzór swoich mentalnych poprzedników: Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Chce - jak kiedyś oni - zasłużyć na miano kolejnego szeryfa, który wprawdzie łamie prawo, ale pod pozorem dbałości o obywateli. Dlatego bronią go i PiS, i SP. Niewykluczone, że oto rodzi się ich wspolny kandydat na premiera. W odróżnieniu od dotychczasowych, bardzo chętny, bo ambicje ma niewyobrażalne. Umocniłby pozycję Polski, jako ostatniego w Europie bastionu obrony zarodków i przemocy domowej.

I bez tego jesteśmy ewenementem. Nie ma w świecie drugiego kraju, w którym minister sprawiedliwości po kretyńskim oświadczeniu, że "ma w nosie literę przepisów", ma jeszcze czas na fałszywe przeprosiny. Fałszywe, bo przeprosił za słowa, ale podtrzymałich ich sens. Dalej zatem uważa, że może łamać prawo, a podległy sobie wymiar sprawiedliwości uważa za sitwę, z którą walczy. W swoim mniemaniu, Gowin jest jedynym sprawiedliwym i z tej racji może rzucać kamieniem w każdego. W rzeczywistości złamał prawo, bo nie ma o nim pojęcia. Jak to bywa z bezczelnymi ignorantami, przekonanymi o swej genialności.



Premier Tusk ociąga się z odwołaniem Szajby z kilku powodôw. Pierwszy to konsekwencja. Wszak widziały gały, co do rządu brały. Drugi, braterstwo myślenia o tym, co seksualnego można z prawem robić, zamiast przestrzegania. Kilka lat temu, Donald Tusk, jeszcze poseł, ale już kandydat na prezydenta, nawoływał Polaków do niepłacenia abonamentu RTV. Nie można wykluczyć, że premierem powoduje także strach. A nuż faktycznie zdymisjonowany minister zastąpi go na stanowisku, po udanym konstruktywnym wotum nieufności. Wszystko zależy od tego, ilu Gowinolubnych jest w PO. Czy, jak twierdzi Tuskowy dwór, tylko 20, czy jednak ponad 70.



Jeśli premier poważnie myśli o karierze europejskiej, nie może tolerować Gowina i jego wybryków. W Unii Europejskiej szajba, niudolność i brak kompetencji to nie są rekomendacje na cokolwiek. Oprócz dymisji, rzecz jasna. W Polsce zaś obrona Gowina to nie miara męskości, ale lekceważenia państwa i obywateli.



prof. Joanna Senyszyn

Krzysztof Gawkowski, Sekretarz Generalny SLD w Tarnowie.



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1487-krzysztof_gawkowski_sekretarz_generalny_sld_w_tarnowie_.html
Sekretarz Generalny SLD, Krzysztof Gawkowski odwiedził Tarnów, gdzie spotkał się z prezydentem miasta, samorządowcami, członkami Stowarzyszenia Pokolenia, przedstawicielami Rodzinnych Ogrodów Działkowych oraz ze środowiskiem tarnowskiej Kuźnicy.



Podczas porannych spotkań z prezesami terenowych ROD w Tarnowie, Gawkowski przedstawił założenia nowelizacji ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych. Dodatkowo omówił akcję informacyjną, która skierowana ma być do działkowców. Sojusz od samego początku był i do samego końca będzie z działkowcami. Będziemy walczyć o prawo do własności posiadaczy ogródków - zapewniał Sekretarz Generalny.



Po południu, na spotkaniu z samorządowcami, Krzysztof Gawkowski przedstawił plan ofensywy legislacyjnej SLD, uwzględniający przede wszystkim sprawy lokalnych społeczności na poziomie gmin, powiatów i województw.



Prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała przedstawił Sekretarzowi sytuację miasta oraz jego problemy. W spotkaniu z włodarzem uczestniczył przewodniczący SLD w Tarnowie, Jakub Kwaśny, który jest równocześnie radnym tego miasta. Obecny był również wieloletni poseł ziemi tarnowskiej, Krzysztof Janik.



Bardzo się cieszę, że Sekretarz Generalny odwiedził Tarnów i zapoznał się z lokalnymi problemami. Takie wizyty są niezmiernie ważne, ponieważ podczas takich dyskusji mamy możliwość zgłoszenia nie tylko naszych uwag, ale także naszych pomysłów - powiedział Kwaśny.



Na zakończenie wizyty Sekretarz miał przyjemność uczestniczyć w spotkaniu otwartym dla członków i sympatyków SLD, gdzie omówiono bieżące działania na lewicy.



Spotkanie w Tarnowie potwierdza jak ważne są wizyty w terenie. Dzięki takim wizytom wiemy doskonale, że program Sojuszu powinien być tworzony od podstaw właśnie w strukturach lokalnych. Staram się wsłuchiwać w każdy głos w debacie, spisywać nowe pomysły  i wyciągać odpowiednie wnioski z tego, co mówią działacze i sympatycy - podsumował Krzysztof Gawkowski. 

FMS - Mamy konkretne rozwiązania!



Z przewodniczącym federacji Młodych Socjaldemokratów Grzegorzem Gruchalskim rozmawia Agata Czarnacka.
AC: Nowy program SLD jest nakierowany na przedsiębiorczość, ale też na młodych ludzi. Premier mówi, że jest nakierowany na wszystkich, ale młodzi odgrywają tutaj rolę szczególną, ponieważ to oni są w najgorszej sytuacji i to oni są przyszłością gospodarki. Jak rozumiem, młodzieżówka konsultowała ten program i likwidacja „umów śmieciowych” to jest między innymi wasz pomysł?

GG: Jak najbardziej. Robiliśmy na ten temat w Sejmie dużą konferencję i tam właśnie naszym głównym postulatem była zmiana tej ustawy. „Umowy śmieciowe” są instrumentem bardzo szkodliwym, z którym Platforma nie może sobie poradzić – nie wiem, czy chce sobie z nim poradzić, podobnie jak z innymi sprawami gospodarczymi.

To bardzo ważny i realistyczny program. To ważne, bo ostatnio PiS przedstawił swój program gospodarczy, ale to był program nie do zrealizowania i raczej nie będzie miał szansy zaistnieć w polskich realiach gospodarczych. Natomiast nasz program jest zrównoważony.

Jako młodzieżówka SLD braliśmy udział w pracach nad tym programem i nasze postulat znalazły do niego drogę. Nie tylko sprawa „umów śmieciowych”, ale także kwestie tak zwanych „bezpłatnych praktyk” i staży. Studenci i absolwenci dostają praktyki i staże – często pod tą formułą kryje się wykorzystywanie ich jako bezpłatnej siły roboczej. W Unii Europejskiej starano się z tym walczyć, ale w Polsce nikt jeszcze się nie zajął tym problemem. Jako młodzieżówka SLD będziemy zabiegali, żeby ustawę w tej sprawie jak najszybciej przygotować.

Mamy nadzieję, że w grudniu będzie wspólna Rada Krajowa SLD i FMS, która zajmie się kontynuacją programu, który przedstawiliśmy i będziemy mówić o „pakiecie dla młodych”.

AC: A jak FMS zapatruje się na położenie szczególnego nacisku na zdolność kredytową młodych ludzi? Czy to jest rzeczywiście wasz priorytet? Czy to jest raczej spojrzenie „doświadczonych życiem”?

GG: Jest duży problem, przy obecnych cenach mieszkań i obecnych zarobkach młodych ludzi – a jedna trzecia absolwentów nie ma w ogóle pracy. Jesteśmy na szarym końcu Unii Europejskiej, wygrywamy pod tym względem chyba tylko z Grecją i Hiszpanią. Ale powinniśmy też zmierzać ku budownictwu komunalnemu i socjalnemu. Dzisiejsi absolwenci nie mają szans na kupno mieszkania, tylko na wynajem, a ceny najmu też są bardzo duże i nie każdy, nawet spośród pracujących, może sobie na to pozwolić. Rząd w tym zakresie nic nie robi, a to jest problem dotyczący naprawdę wielkiej rzeszy młodych Polaków.

AC: Czego by jeszcze chciała młodzieżówka, a co nie mogło się na razie znaleźć w programie gospodarczym?

GG: Przedstawiliśmy trzy stawki podatkowe – ja byłbym zwolennikiem jeszcze większego zróżnicowania, może czterech, pięciu stawek: 10, 20, 30, 40 i 50 procent – dla najbogatszych. Ale program zawiera nasze główne postulaty. W grudniu będziemy przedstawiali kolejny program, który będzie jego uzupełnieniem, i w nim będą zawarte kolejne propozycje dotyczące problemu bezpłatnych praktyk, ale także bezpłatnych studiów. Teraz studenci wybierający drugi kierunek muszą za niego płacić. Pieniądze w budżecie na to są, trzeba je tylko inaczej, w sposób bardziej zrównoważony, rozłożyć. Dużo pieniędzy idzie na IPN, na religię w szkołach. Mamy na to konkretne rozwiązania. Będziemy w stanie taką propozycję przygotować i pokazać, że istnieje realna alternatywa dla rządów Platformy i propozycji opozycyjnego PiS-u.

AC: To zaimponuje innym młodzieżówkom?

GG: Federacja Młodych Socjaldemokratów jest najbardziej aktywną młodzieżówką. Pokazują to ostatnie miesiące: wyszliśmy z głośnym projektem opodatkowania usług seksualnych, teraz będziemy ten temat kontynuowali. Chcemy zorganizować kilka debat na ten temat. Młodzieżówka SLD jest w naprawdę dobrym stanie i rzadko słyszę, żeby którakolwiek inna robiła jakieś akcje. Nie widzę ani młodzieżówki PSL-u, nie widać młodzieżówki Platformy. Czasami coś zrobi młodzieżówka PiS-u – tam jeszcze są aktywni ludzie. Ale rządowe – nie robią nic. Jesteśmy więc chyba dobrym wzorcem do naśladowania.

AC: Widać, że w ostatnich miesiącach Federacja Młodych Socjaldemokratów zdecydowanie otworzyła się na tak zwaną lewicę obyczajową. Odchodzimy od modelu rodzinnego i wchodzimy w takie tematy jak prostytucja, która jest wielkim problemem.

GG: Niektórzy tego nie zauważają, ale jest to realny problem, którego nie da się rozwiązać za jednym zamachem. Nasza młodzieżówka też dużo mówi o miękkich narkotykach. Nie rozpoczął tego tematu Ruch Palikota – kiedy powstała nasza młodzieżówka, w jej programie był zapis, że chce zmierzać ku legalizacji, a przede wszystkim depenalizacji miękkich narkotyków. Zamiast karać trzeba edukować. Nie może być tak, że jak chłopak ma przy sobie gram marihuany, ryzykuje zamknięcie na trzy lata, a takie wyroki zapadają. Przez to więzienia są zapełnione osobami, których szkodliwość czynu była niewielka, właściwie żadna.

Pokazujemy zatem dobre wzorce, jeśli idzie o lewicowość obyczajową.

Ale popatrzmy też na sprawę czysto techniczną – sekretarzem generalnym SLD jest Krzysztof Gawkowski, osoba która była przez wiele lat członkiem FMS-u. Wiceprzewodniczącą partii jest Paulina Piechna-Więckiewicz, która przede mną była szefową młodzieżówki. Także w regionach są osoby wywodzące się od nas. Naprawdę więc Federacja jest doceniana. 

piątek, 21 września 2012

Wojciech Olejniczak: Gowinowi puszczają nerwy



Ministrowi Gowinowi zaczynają puszczać nerwy. Najpierw coś chlapnie, potem przeprasza. Po ludzku mu się nie dziwię. Praca na stanowisku ministra sprawiedliwości – dla kogoś kto nie jest prawnikiem – musi być niezwykle stresująca.
Ministrowi Gowinowi zaczynają puszczać nerwy. Najpierw coś chlapnie, potem przeprasza. Po ludzku mu się nie dziwię. Praca na stanowisku ministra sprawiedliwości – dla kogoś kto nie jest prawnikiem – musi być niezwykle stresująca.

 Najpierw Gowin zarzucił władzom swojego klubu, że ten propaguje „lewackie” projekty ustaw. Te „lewackie” propozycje to w rzeczywistości umiarkowane pomysły dotyczące związków partnerskich czy in vitro. Nic dziwnego, że Gowin rakiem wycofał się z tych słów. Szkodliwość społeczna żadna, co najwyżej napsuł krwi swoim partyjnym kamratom.

Ostatni wyskok to sprawa poważniejsza. Minister sprawiedliwości mówiący, że „ma w nosie literę prawa” to scenka rodem z jakiejś republiki bananowej. Tego nawet w IV RP nie grali. Nic dziwnego, że po raz drugi musiał zarządzić odwrót i przepraszać za swoje słowa.

To zachowanie nie zadziwia. Gowin wstał rano, usłyszał że grozi mu Trybunał Stanu i przekalkulował. Gowin stroi się w szaty szeryfa, ale jest pragmatycznym politykiem, a nie jeźdźcem bez głowy. Stąd wykalkulowane przeprosiny.

Cóż, panie ministrze, nieznajomość prawa szkodzi.

Lidia Geringer de Oedenberg: Polska Flamandzka



Jak donosi anglojęzyczny, flamandzki tygodnik "Flanders Today"* - polska wieś mówi po flamandzku, przynajmniej ta jedna objęta badaniem flamandzkiego historyka i językoznawcy Rinaldo Neels'a.

Jak donosi anglojęzyczny, flamandzki tygodnik "Flanders Today"* - polska wieś mówi po flamandzku, przynajmniej ta jedna objęta badaniem flamandzkiego historyka i językoznawcy Rinaldo Neels'a.

Któż z nas nie zaśmiewał się z propozycji negocjacyjnej Zagłoby: "Ofiaruj mu waść Niderlandy" - myśląc, że z tą daleką krainą nigdy nic wspólnego nie mieliśmy. Nic bardziej mylnego. Gmina Wilamowice, leżąca na południu Polski wyróżnia się całkowicie unikalnym językiem – Vilamovian (wilamowickim), zaś jej mieszkańcy wierzą, że ich korzenie tkwią we Flandrii.

Pomimo podzielonych opinii językoznawców, lokalna społeczność jest przekonana, iż ich język pojawił się wraz z kolonistami flamandzkimi w okresie średniowiecza. Są zdeterminowani, by zachować kulturę swoich przodków.

Rinaldo Neels zapakowawszy swą pracą doktorską napisaną na Uniwersytecie w Leuven i zatytułowaną: "Nadchodząca śmierć języka Vilamovian, germańskiego języka w południowej Polsce" - został ciepło przyjęty w Wilamowicach. Powitali go mieszkańcy ubrani w tradycyjne stroje ...flamandzkie.

Ludowa wieść niesie, iż grupa ok. 100 tkaczy i rolników z Niskich Krajów osiedliła się w południowej Polsce w końcu XIII wieku. Nazwę Wilamowice nadano na cześć lidera wspólnoty - Willema. "Dokumenty historyczne potwierdzają, że polski monarcha tego okresu dał niejakiemu Willemowi, pochodzącemu z Zachodu, zezwolenie na działalność w obszarze"- mówi Neels. "Ponieważ ziemie te zostały wcześniej zniszczone przez Mongołów, polska monarchia była szczęśliwa z napływu emigrantów, których przybycie pomagało ożywić kraj."

Wilamowice stały się dobrze prosperującym miastem handlowym mającym ożywione kontakty z najważniejszymi centrami handlowymi, takimi jak Brema i Wiedeń. 
"Gramatyka ich języka zawiera wiele elementów z rodziny języków germańskich używanych w średniowiecznych Niemczech, Austrii, Liechtensteinie, Szwajcarii i Luksemburgu. (...) Jest wiele miejsc, w południowej Polsce gdzie mówi się po niemiecku" - twierdzi Neels, "ale nigdzie indziej ludzie nie czują się związani z flamandzkimi przodkami". Zauważa ponadto, że nie może być przypadkiem, że tradycyjne flamandzkie rymowanki popularne też są w Wilamowicach.

W latach 20-tych XX wieku powstał słownik i gramatyka wilamowickiego. Miejscowy poeta Florian Biesik opisał tradycje regionalne w nostalgicznych wierszach, które po opuszczeniu regionu w 1920 r. tworzył tęskniąc za miejscem swoich narodzin. Był przekonany, że koloniści z Niskich Krajów przyczynili się do powstania kultury "Vilamovian", dostrzegał podobieństwa w sposobie ubierania się i mentalności tych dwóch regionów.

W życiu codziennym w domach, sklepach i kawiarniach, mieszczanie wilamowiccy aż do II wojny światowej mówili w ich własnym języku.

Dziś tylko 70 osób z 2800 mieszkańców używa wilamowickiego, a większość z nich ukończyła 80 lat. Badanie przeprowadzone przez Neelsa pokazuje, że trzech z czterech mieszkańców chciałoby zachowania dziedzictwa kulturowego, a ponad połowa ludności uważa, że dzieci powinny nabyć podstawową wiedzę o języku Vilamovian w szkole podstawowej. Szykuje się też nowe wydanie podręcznika do nauki gramatyki ...

Z pozdrowieniami z Brukseli
Lidia Geringer de Oedenberg
http://www.sld.org.pl/blog/308-lidia_geringer_de_oedenberg_polska_flamandzka.html

SLD w pierwszej trójce. Kolejny dwucyfrowy wynik.




12 % – tyle Polaków chce głosować na Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tak wynika z najnowszego sondażu Wirtualnej Polski zrealizowanego przez Instytut Badania Opinii Homo Homini. Wynik ten daje nam trzecie miejsce w rankingu poparcia dla partii politycznych.

Pozostałe partie uzyskały następujące wyniki; na PO zagłosowałoby 32 % badanych, z kolei na PiS głos oddałoby 29 % respondentów. Na czwartej pozycji coraz słabszy Ruch Palikota 6-procentowe poparcie. PSL oraz Solidarna Polska znalazły się na szarym końcu tej klasyfikacji balansując na granicy progu wyborczego (po 5%).

http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1460-sld_w_pierwszej_trojce_kolejny_dwucyfrowy_wynik_.html

Rząd zafundował uczelni kosztowną dekorację


Granit z Indii, Zimbabwe i RPA – na taką kosztowną dekorację pozwolił sobie lubelski Uniwersytet Medyczny. I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że została ona sfinansowana z pieniędzy publicznych.
Jacek Czerniak z SLD, członek sejmowej komisji zdrowia skierował już do Premiera Donalda Tuska oficjalne  zapytanie w tej sprawie. Jego zdaniem przepych wystroju szkoły wyższej nie powinien być finansowany z środków publicznych. Zwłaszcza w dobie kryzysu i cięć budżetowych.
Remont jak najbardziej, ale przepych to inna sprawa. Tu, mówiąc delikatnie, jest chyba lekka przesada – ocenił Jacek Czerniak. Poseł poprosił również Premiera  o podanie dokładnej kwoty, która była przeznaczona na remont rektoratu uczelni.

http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1480-rzad_zafundowal_uczelni_kosztowna_dekoracje.html

Joanna Agatowska o obronie świnoujskiego uzdrowiska: udało się!



W lipcu Ministerstwo Skarbu postanowiło przygotować nowe rozporządzenie do ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym, zgodnie z którym planowało sprzedać część polskich uzdrowisk. Wśród nich znalazło się uzdrowisko w Świnoujściu.
Takiej decyzji sprzeciwili się jednak pracownicy tejże firmy. Przeciwko prywatyzacji uzdrowiska opowiedzieli się również związkowcy oraz politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. 
Ministerstwo Skarbu było zdania, że prywatyzacja pomogłaby unowocześnić uzdrowisko oraz poprawić jego funkcjonowanie. Przeciwnicy natomiast, uważali, że komercjalizacja zamknęłaby kuracjuszom drogę do leczenia w ramach NFZ. Podzielone zdania w tej kwestii wywołały serie protestów nie tylko pracowników, ale również związkowców. Porozumienie 12 organizacji zbierało także podpisy mieszkańców kurortu, kuracjuszy i wczasowiczów pod apelem do rządu o wycofanie się z tych planów. 

Starania obrońców państwowych uzdrowisk nie poszły na marne. Rząd zdecydował wycofać się z planów prywatyzacji uzdrowisk, w tym Uzdrowiska Świnoujście S.A oraz umożliwił przekazanie ich samorządom województwa lub samorządom lokalnym. O osiągniętym sukcesie poinformowała Joanna Agatowska, wiceszefowa Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która również walczyła o pomyślne zakończenie tej sprawy. 

Wyrażamy przekonanie, że radni sejmiku województwa zachodniopomorskiego wykażą się teraz dużą odpowiedzialnością za rozwój naszego regionu i podejmą decyzję, która umożliwi dalszy rozwój naszemu Uzdrowisku, zapewni godną pracę jego pracownikom oraz umożliwi szeroki i bezpłatny dostęp do wysokiej jakości usług rehabilitacyjnych i balneologicznych wszystkim zainteresowanym Mieszkańcom i obywatelom naszego kraju – mówi Joanna Agatowska

Cieszymy się, że nasz wielki wysiłek nie poszedł na marne i zebranie 3.000 podpisów od Mieszkańców Świnoujścia i wszystkich innych osób oraz przekazanie ich Premierowi D. Tuskowi,  niewątpliwie miało wpływ na te decyzje – dodała Agatowska

Uzdrowisko Świnoujście to dzisiaj siedem obiektów sanatoryjnych i Zakład Przyrodoleczniczy "Rusałka". Specjalizują się we wczesnej kardiologii, rehabilitacji po zawałach, pulmonologii, endokrynologii, reumatologii, dermatologii.

http://www.sld.org.pl/aktualnosci/1471-joanna_agatowska_o_obronie_swinoujskiego_uzdrowiska_udalo_sie.html

czwartek, 20 września 2012

Joanna Senyszyn: Czego nauczą się Salezjanie




Widok jest obsceniczny: roznegliżowany kapłan, w krótkich spodenkach (bielizna?), rozwalony w fotelu, a przed nim grupa trzynastoletnich dziewczynek, które na klęczkach, po kolei zlizują bitą śmietanę z jego gołych kolan.


Widok jest obsceniczny: roznegliżowany kapłan, w krótkich spodenkach (bielizna?), rozwalony w fotelu, a przed nim grupa trzynastoletnich dziewczynek, które na klęczkach, po kolei zlizują bitą śmietanę z jego gołych kolan. Tak wyglądały, ujawnione przez TVL "Odra", zabawy uczniów z księdzem-dyrektorem Gimnazjum Salezjańskiego w Lubinie.
Zdjęcie i krótki filmik przedstawiające taką scenę mogłyby z powodzeniem reklamować pornograficzny film pt. "Salezjańska szkoła seksu oralnego". Oczywiście zwiastun filmu i plakat obraziłyby uczucia religijne grona pedagogicznego, rodziców, uczniów i absolwentów, a także kilku posłów, zawodowo trudniących się wystawianiem swoich uczuć na obrazę. Nawet, gdyby był to zwiastun i plakat nieistniejącego filmu, autorem zajęłaby się prokuratura i sąd. Zostałby skazany za zatrudnienie nieletnich do obscenicznych zdjęć, a dodatkowo za obrazę uczuć religijnych.  

Ponieważ ta obrzydliwa scenka rozegrała się w rzeczywistości, podczas otrzęsin pierwszoklasistów w Gimnazjum Salezjańskim w Lubinie, prokuratura uznała, że "przestępstwa nie ma. Przekroczono granicę dobrego smaku". Jak widać w polskiej prokuraturze, zamiast dobrze wykształconych prawników, zatrudnia się duchowych spadkobierców Herberta. A może prokurator Liliana Łukasiewicz marzy o nagrodzie Nobla?

Także Dolnośląskie Kuratorium Oświaty nie zamierza interweniować, a nawet przestrzega przed pochopnymi ocenami: "Być może był to pomysł młodzieży. Jeśli im to nie uwłaczało i nigdzie nie zgłosili sprawy jako problemu, potraktowali to jako zabawę, to nie widzę przeciwwskazań". Niezwykle pokrętne, libertyńskie stanowisko. Według kuratorium, dorośli mogą robić z nieletnimi wszystko wszystko, acz pod warunkiem, że będzie to zabawa z inicjatywy młodych, którzy nie będą się czuć poniżanymi i nie zgłoszą sprawy. Porażająca zbieżność z tłumaczeniami pedofilów.

Skandaliczne jest zachowanie nauczycieli Gimnazjum Salezjańskiego w Lubinie i rodziców uczniów. Wspólnie napisali list protestacyjny przeciw reportażowi telewizji TVL Odra. Żądają sprostowania i przeprosin. Chyba jednak sami widzą, że stała się rzecz niedopuszczalna, skoro tłumaczą, że na kolanach księdza była nie bita śmietana do zlizywania, ale "pianka do golenia, która uczniowie mieli tylko dotknąć ustami". Skąd zatem na oparciu fotela, na którym niczym basza siedzi ksiądz, pojemnik z bitą śmietaną? Jeśli to była rzeczywiście pianka do golenia, prokuratorska granica dobrego smaku została przekroczona nawet bardziej niż w przypadku bitej śmietany. Może dlatego, po dobie namysłu, prokuratura postanowiła jednak zbadać sprawę.

Dalsze wyjaśnienia grona pedagogicznego są coraz bardziej kompromitujące: "Ksiądz Dyrektor miał za zadanie przyjąć jedynie nieubliżający nikomu hołd kociaków, po czym pasował ich na uczniów". Podobno dzieciaki lizały księdza w "radosnej atmosferze", a "zabawę przygotowali nauczyciele i nikomu z nich przez myśl nie przyszło, aby uwłaczać godności podopiecznych". Porażające, że w Gimnazjum Salezjańskim w Lubinie nauczyciele zmuszają uczniów do składania poniżających hołdów dyrektorowi i są tak bezmyślni, że nawet im do głowy nie przychodzi, że to uczniom uwłacza. Ksiądz-dyrektor zaś z lubością te przepojone erotyzmem hołdy przyjmuje.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby dzieci, nawet w zabawie, lizały dyrektora państwowej szkoły, natychmiast straciłby stanowisko. Ponieważ władza świecka nie obsadza dyrektorskich stanowisk w katolickich szkołach, wniosek jest jeden: należy natychmiast zlikwidować Gimnazjum Salezjańskie w Lubinie, a także dokonać zmian w dolnośląskim kuratorium.

prof. Joanna Senyszyn