W wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” Donald Tusk zarzuca, że
to przez lewicowych ojców Konstytucji nie może być w Polsce związków
partnerskich. To wymówka dla własnej nieudolności politycznej. Problemem nie
jest Konstytucja, lecz frakcja konserwatywna w Platformie, nad którą Tusk nie
ma kontroli.
Owszem Konstytucja mogłaby być pewnie lepsza. Świat idzie do
przodu. Z pewnością gdy powstawała konstytucja wrażliwość na postulaty ruchu
LGBT była inna. W pierwszej połowie lat 90. temat związków partnerskich w Polsce
praktycznie nie funkcjonował w debacie publicznej.
Jednak zdaniem wielu konstytucjonalistów (prof. Piotr Winczorek,
dr Ryszard Piotrowski) związki partnerskie byłyby zgodne z obowiązującą
konstytucją.
Jeśli doszukiwać się problemów poza Platformą to jest nim nie
konserwatywna konstytucja, ale konserwatywny Trybunał Konstytucyjny. Ale to PO
posyła do Trybunału głównie konserwatystów. Jeśli więc Tusk straszy Trybunałem,
to w znacznej mierze straszy nominatami Platformy.
A co do samej Konstytucji i związków partnerskich, to sprawę
najlepiej ujął wspomniany już dr Ryszard Piotrowski: Konstytucja jest po to, by
wolność dawać, a nie po to, by odbierać.
Źródło: Blog Wojciecha
Olejniczaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz