czwartek, 14 marca 2013

PE nie godzi się na ramy budżetowe na lata 2014-2020



W środę, 13 marca, zdecydowaną większością głosów (506 za, 161 przeciw i 23 wstrzymujące się) Parlament Europejski przyjął rezolucję nakazującą rozpoczęcie negocjacji pomiędzy PE a Radą Europejską w sprawie zmian przyjętej w ubiegłym miesiącu perspektywy budżetowej na lata 2014-2020. 
„Dzisiejsze głosowanie pokazuje jasno, że PE wziął na siebie odpowiedzialność daną mu w traktatach i będzie walczył o poprawiony budżet – oświadczył po głosowaniu lider ugrupowania Socjalistów i Demokratów (S&D) Hannes Swoboda. – Jesteśmy gotowi na poważne negocjacje i mamy nadzieję, że rządy będą gotowe na nie w równym stopniu jak Parlament Europejski. Musimy pracować wspólnie, aby odpowiedzieć na potrzeby obywateli i wymogi globalnej konkurencji.”

„Chcemy budżetu wychodzącego naprzeciw potrzebom obywateli Europy i europejskiej gospodarki w czasach recesji” – dodaje wiceprzewodniczący grupy Göran Färm. – Chcemy nowoczesnego budżetu zorientowanego ku wzrostowi gospodarczemu i wzrostowi zatrudnienia. Potrzebujemy wystarczających nakładów na badania, zatrudnienie młodych, infrastrukturę i politykę wobec zmiany klimatycznej, aby UE mogła realizować swoją strategię. Budżet powinien także wzmocnić solidarność między obywatelami a państwami w czasach kryzysu.”

„Nikt nie wie, jakim wyzwaniom będziemy musieli stawić czoła w 2016 czy 2019 r.” – podkreśla, krytykując sztywność planowania na tak długi okres, narzuconą przez perspektywę budżetową.

Negocjator budżetu z ramienia S&D, Ivailo Kalfin – podobnie jak Färm – krytykuje implikacje wynikające z narzucenia długotrwałych, sztywnych ograniczeń. „Rada Europejska przyjęła budżet oszczędnościowy i to nie na jeden rok, ale na siedem lat. Ustalając jego poziom na 908,4 miliarda euro wydatki UE sięgną ledwie 0,94 procent bogactwa Europy – poziomu z lat 1988-1989. To nie do przyjęcia” – mówi.

Kalfin zwraca uwagę na wynikający z przyjętej przez Radę perspektywy deficyt. „Luka pomiędzy przychodami a zobowiązaniami w ciągu ostatnich trzech lat wepchnęła budżet UE w deficyt. Musimy znaleźć rozwiązanie, jak poradzić sobie z rosnącą górą rachunków do zapłacenia. To podważa wiarygodność Unii – podkreśla europarlamentarzysta. Potrzebujemy również 'mapy drogowej' pokazującej kierunek ku systemowi pozwalającemu na finansowanie budżetu UE z własnych dochodów. Obecny system finansowania ze składek państw członkowskich załamuje się. Punktem wyjściowym dla tych zmian mogłoby być wprowadzenie podatku od transakcji finansowych.”

Te same punkty krytyki i postulaty wylicza w swoim blogu na portalu „naTemat” także polski eurodeputowany z ugrupowania S&D, Wojciech Olejniczak. „Parlament broni swojego prawa do współdecydowania o unijnym budżecie. Jednocześnie domagamy się też pełnej przejrzystości i jasnej informacji, ile dane państwo otrzyma z danego funduszu” – pisze, podkreślając brak zgody wybieranego w bezpośrednich wyborach Parlamentu na budżet uzgodniony przez liderów państw członkowskich oraz na zdeterminowanie PE, aby w pełni wykorzystać przysługujący mu, rosnący, mandat.

Olejniczak podkreśla, że „każda z proponowanych poprawek w budżecie jest korzystna dla Polski”. „Dlatego warto o unijny budżet walczyć do końca” – pisze w swoim blogu. 

Źródło: Lewica24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz