W środę, 13 marca, zdecydowaną większością głosów (506 za, 161
przeciw i 23 wstrzymujące się) Parlament Europejski przyjął rezolucję
nakazującą rozpoczęcie negocjacji pomiędzy PE a Radą Europejską w sprawie zmian
przyjętej w ubiegłym miesiącu perspektywy budżetowej na lata 2014-2020.
„Dzisiejsze głosowanie pokazuje jasno, że PE wziął na siebie
odpowiedzialność daną mu w traktatach i będzie walczył o poprawiony budżet –
oświadczył po głosowaniu lider ugrupowania Socjalistów i Demokratów (S&D)
Hannes Swoboda. – Jesteśmy gotowi na poważne negocjacje i mamy nadzieję, że
rządy będą gotowe na nie w równym stopniu jak Parlament Europejski. Musimy
pracować wspólnie, aby odpowiedzieć na potrzeby obywateli i wymogi globalnej
konkurencji.”
„Chcemy budżetu wychodzącego naprzeciw potrzebom obywateli
Europy i europejskiej gospodarki w czasach recesji” – dodaje wiceprzewodniczący
grupy Göran Färm. – Chcemy nowoczesnego budżetu zorientowanego ku wzrostowi
gospodarczemu i wzrostowi zatrudnienia. Potrzebujemy wystarczających nakładów
na badania, zatrudnienie młodych, infrastrukturę i politykę wobec zmiany
klimatycznej, aby UE mogła realizować swoją strategię. Budżet powinien także wzmocnić
solidarność między obywatelami a państwami w czasach kryzysu.”
„Nikt nie wie, jakim wyzwaniom będziemy musieli stawić czoła w
2016 czy 2019 r.” – podkreśla, krytykując sztywność planowania na tak długi
okres, narzuconą przez perspektywę budżetową.
Negocjator budżetu z ramienia S&D, Ivailo Kalfin – podobnie
jak Färm – krytykuje implikacje wynikające z narzucenia długotrwałych,
sztywnych ograniczeń. „Rada Europejska przyjęła budżet oszczędnościowy i to nie
na jeden rok, ale na siedem lat. Ustalając jego poziom na 908,4 miliarda euro
wydatki UE sięgną ledwie 0,94 procent bogactwa Europy – poziomu z lat
1988-1989. To nie do przyjęcia” – mówi.
Kalfin zwraca uwagę na wynikający z przyjętej przez Radę
perspektywy deficyt. „Luka pomiędzy przychodami a zobowiązaniami w ciągu
ostatnich trzech lat wepchnęła budżet UE w deficyt. Musimy znaleźć rozwiązanie,
jak poradzić sobie z rosnącą górą rachunków do zapłacenia. To podważa
wiarygodność Unii – podkreśla europarlamentarzysta. Potrzebujemy również 'mapy
drogowej' pokazującej kierunek ku systemowi pozwalającemu na finansowanie
budżetu UE z własnych dochodów. Obecny system finansowania ze składek państw
członkowskich załamuje się. Punktem wyjściowym dla tych zmian mogłoby być
wprowadzenie podatku od transakcji finansowych.”
Te same punkty krytyki i postulaty wylicza w swoim blogu na
portalu „naTemat” także polski eurodeputowany z ugrupowania S&D, Wojciech
Olejniczak. „Parlament broni swojego prawa do współdecydowania o unijnym
budżecie. Jednocześnie domagamy się też pełnej przejrzystości i jasnej
informacji, ile dane państwo otrzyma z danego funduszu” – pisze, podkreślając
brak zgody wybieranego w bezpośrednich wyborach Parlamentu na budżet uzgodniony
przez liderów państw członkowskich oraz na zdeterminowanie PE, aby w pełni
wykorzystać przysługujący mu, rosnący, mandat.
Olejniczak podkreśla, że „każda z proponowanych poprawek w
budżecie jest korzystna dla Polski”. „Dlatego warto o unijny budżet walczyć do
końca” – pisze w swoim blogu.
Źródło: Lewica24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz