Minister Gowin, jak kiedyś Czuma, też nie
kuma. Jest dumny, niczym paw, z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Wydaje mu
się, że to poparcie dla jego reformy, która degraduje kilkadziesiąt mniejszych
sądów, a przez to i miejscowości, w których się znajdują. Nic bardziej
błędnego. Gowin nie rozumie, że orzeczenie oznacza jedynie, że nie złamał
prawa, co rzeczywiście dla ministra sprawiedliwości byłoby kompromitujące.
Wprawdzie czerech sędziów Trybunału zgłosiło zdanie odrębne, ale liczy się
większość.
To nie pierwsze i nie ostatnie
kontrowersyjne orzeczenie TK. I nie pierwsze polityczne. Trybunał najwyraźniej
ulitował się nad ministrem, który o prawie nie ma pojęcia, a gdyby orzeczenie
było inne, musiałby odejść ze stanowiska. Choć może niekoniecznie. Premier Tusk
lubi niekompetentnych ministrów, a ostatnio także decyzje, które odbierają
Platformie wyborców. Najwyraźniej na starość nie tylko złagodniał.
Teraz Gowin czuje się uskrzydlony.
Wydaje mu się, że jest papieżem polskiego wymiaru sprawiedliwości. I niczym
Franciszek może sobie pozwalać na wszystko. Niedługo okażę się, czy Sejm zrobi
Gowinowi zimny prysznic, a Kuria Rzymska papieżowi. Oby nie taki, jak Janowi
Pawłowi I.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz