Lewica od lat oczekuje Mesjasza. Wiele razy już ogłaszanego. Przez
proroczych komentatorów zapowiadanego. Przez wyborców wytęsknionego.
Tego, który wyciągnie lewicę z czyśćca opozycji. Z piekła
beznadziei. Dna dziesięcioprocentowego poparcia wyborczego.
Ale Mesjasz lewicy jest jak polski pociąg intercity. Pomimo
wielokrotnych zapowiedzi nie przychodzi.
I dlatego zamiast ręce załamywać trzeba Go przywołać,
przyciągnąć wręcz. Wszak lewica praktykuje aktywizm. Wierzy w ludzką moc
kreowania Historii.
Zgodnie ze wskazaniem mediów komercyjnych jedynym obecnie
kandydatem na Mesjasza lewicy polskiej jest Aleksander Kwaśniewski. Były
prezydent RP i były Mojżesz polskiej lewicy.
On to przecież wyprowadził postkomuchów z prawicowej, iście
egipskiej, niewoli. Przez Morze Czerwone do Ziemi Obiecanej. Do władzy. Zgodnie
z relacjami wiernych mu Ewangelistów.
Ale potem postkomuchy pychą zgrzeszyli, nowy Babilon budować
chcieli, za co pomieszało im głowy i języki.
I niezgoda odtąd na lewicy zapanowała.
Ale teraz wielokrotnie zapowiadany Kwaśniewski wreszcie na
konferencji prasowej objawił się.
Wyglądał jak Jezus na Golgocie. Zawieszony na logo Europa Plus.
Też pomiędzy dwoma łotrami, Palikotem i Siwcem.
Łukasz Ewangelista zapisał, że wtedy jeden z łotrów stale
bluźnił. Nie chciał uszanować nawet ukrzyżowania Mesjasza. Drugi niezachwianie
wierzył w Mesjasza. Rzekł do niego:
„Jezusie, przypomnij sobie o mnie, gdy przyjdziesz w blasku
twego królewskiego majestatu”. A Jezus rzekł mu: „Zaprawdę powiadam ci, dziś
jeszcze będziesz ze mną w raju”. / Łk. XXIII 42-43./
W Polsce plus może być czasem ujemny.
Przywleczony do roli Mesjasza centrolewicy Aleksander
Kwaśniewski musi dźwigać Europę plus jak Chrystus krzyż na Golgotę. Czy lewica
może zmartwychwstać bez Drogi Krzyżowej, kaźni?
Kwaśniewski stoi na początku swej Drogi Plusowej.
Ciężej mu niż poprzednikowi.
Bo Jezus dźwigał tylko krzyż, a Kwaśniewski Europę plus
Palikota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz