Z przewodniczącym SLD Leszkiem Millerem rozmawia Agata Czarnacka
Lewica24.pl.
AC: Panie premierze, dzisiejsza Rada Krajowa
SLD była bardzo gorąca. Zacznijmy od najpilniejszej sprawy. Już jutro Sejmik
Kobiet Lewicy...
LM: To drugi Sejmik Kobiet Lewicy, bo pierwszy odbył się rok
temu. Ubiegłoroczny poświęcony był bolesnym problemom przemocy, zwłaszcza w
rodzinie. Ten, który się jutro rozpocznie, będzie stał pod znakiem walki z
kryzysem gospodarczym i społecznym, skupi się na roli kobiet i organizacji
kobiecych w walce z tym kryzysem. Wiadomo, że kryzys swoimi konsekwencjami
bardzo boleśnie dotyka kobiety i rodziny.
AC: A Kongres Lewicy Polskiej?
LM: Odbędzie się 16 czerwca. Będziemy próbowali wypracować swego
rodzaju minimum programowe, które definiowałoby pojęcie lewicowości we
współczesnej Polsce. Będzie to zatem bardziej wydarzenie intelektualne i
programowe niż polityczne, albowiem organizatorzy tego przedsięwzięcia nie
spodziewają się, że z Kongresu wyłoni się jakaś inicjatywa polityczna, partia
polityczna czy coś takiego. Natomiast warto byłoby, żeby po Kongresie pozostała
jakaś płaszczyzna porozumienia, gdzie różne ugrupowania lewicowe mogłyby się
spotykać i wymieniać poglądy.
AC: Nazwa – Kongres Lewicy Polskiej – to
pewna nowość w stosunku do wcześniejszych uchwał Rady Krajowej. Dlaczego
„polskiej”?
LM: Żeby podkreślić tę biel i czerwień. Zaznaczamy w ten sposób,
że chodzi tu nie o zainteresowanie lewicą europejską, tylko konkretnie tą,
która ma swoje odniesienia w Polsce i która zajmuje się polskimi problemami,
choć – to oczywiste – nie ucieka też od refleksji na temat problemów świata i
Europy, a zwłaszcza Unii Europejskiej.
AC: A jak pan ocenia deklarację, którą
przygotował zespół pod przewodnictwem premiera Oleksego?
LM: Myślę, że programowo to są dojrzałe dokumenty i na pewno
wzbudzą spore zainteresowanie. Ich treść jest możliwa do przyjęcia przez różne
odłamy lewicy. Uczestniczyłem niedawno w spotkaniu, gdzie zarówno koledzy z
Polskiej Partii Socjalistycznej, jak i ci z Ruchu Ludzi Pracy bardzo pozytywnie
się wyrażali o – wówczas jeszcze – projektach deklaracji.
AC: Chciałabym jeszcze poprosić o ocenę
ostatniego posiedzenia Sejmu, które przynajmniej w warstwie symbolicznej było
poniekąd kamieniem milowym... Mieliśmy trzy bardzo ważne punkty programu – po
pierwsze wystąpienie ministra spraw zagranicznych i prezentację polityki
zagranicznej, po drugie – dyskusję światopoglądową o parytetach na listach
wyborczych, a po trzecie – wystąpienie w sprawie prezesa PLL LOT. Właściwie
można powiedzieć: „Polska w pigułce”...
LM: Wystąpienie ministra spraw zagranicznych w dużym stopniu
rozczarowało. Było dość schematyczne, a minister próbował ratować jego wydźwięk
odwoływaniem się do cesarstwa rzymskiego i rozmaitych głęboko historycznych
zjawisk. Można było odnieść wrażenie, że ponieważ nie ma wiele do powiedzenia o
sprawach aktualnej polityki zagranicznej Polski, szuka odniesień gdzieś w
„mroku historii”. To przypominało bardziej wykład a nie informację poważnego
ministra, który powinien skupić się na strategicznych celach polskiej polityki
zagranicznej.
Jeśli chodzi o LOT – to poznaliśmy głębię tragedii. Chociaż już
wcześniej można było się tego domyślać... Widać wreszcie, że nieudolne zarządy
na przestrzeni ostatnich lat, zmieniane co chwila i krojone na wzór koalicji PO
i PSL, były niekompetentne i prowadziły do strat; jednocześnie np. kupowano
nowy sprzęt bez gwarancji, że będzie na siebie zarabiał. I teraz rząd stoi
przed bardzo poważnym wyzwaniem – bo można, oczywiście, wrzucić tam kolejne
miliardy złotych, ale warto zadać sobie pytanie, czy nie wpadną do czarnej
dziury, czy nie zostaną po prostu zmarnotrawione.
Chciałbym też zwrócić uwagę na skierowanie do dalszych prac
parlamentarnych dwóch ustaw, które mogą wzmocnić szanse wyborcze kobiet w życiu
publicznym. Pojawiła się próba odrzucenia ich w pierwszym czytaniu, ale na
szczęście tak się nie stało. Sejm będzie nad nimi dalej pracował.
AC: Czyli
sukces?
LM: Tak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz