Mikropożyczki, nowe miejsca pracy w sektorze usług społecznych,
staże w administracji, szkolenia i kursy - to niektóre elementy 10-punktowego
programu "Praca dla młodych" przedstawionego w niedzielę przez Sojusz
Lewicy Demokratycznej. Gdyby wdrożyć go w życie, mógłby przynieść około 500
tysięcy nowych etatów.
- Obecna Polska to nie jest kraj przyjazny dla młodych ludzi.
Mamy nie tylko bezrobocie, które przekroczyło już 14 proc., ale dodatkowo w
ogromnej swojej części dotyczy to pokolenia wstępujących na rynek pracy - mówił szef SLD Leszek Miller otwierając
niedzielną debatę. Zaznaczył, że trudno by pojawiały się nowe miejsca pracy,
gdy kraj rozwija się tempie ok 1 proc. PKB. - Gdyby Polska nadal rozwijała się w
tym tempie, to poziom dzisiejszych Niemiec osiągniemy za 35 lat. Nie sądzę, by
była to ekscytująca perspektywa dla młodych - dodał Miller.
Sojusz chciałby zachęcać młodych ludzi do
podejmowania nauki i kontynuowania jej. - By osoby, które się na to zdecydują,
otrzymywały istotną pomoc ze strony państwa, i by to powodowało, że
zainteresowanie edukacją wzrasta -
tłumaczył były premier. I dodał: - Jeśli nic się nie zmieni i ta linia
polityki gospodarczej i społecznej będzie kontynuowana, to jedynym pomysłem
obecnie rządzących na pracę dla młodych będzie oczekiwanie ile tych miejsc
pracy powstanie w Londynie, Dublinie czy Berlinie. Podkreślił, że
nie można zaakceptować sytuacji, by "tylko emigracja dawała szanse na
znalezienie pracy".
Dziś
ok. 10 mld złotych jest zamrożonych w Funduszu Pracy. Powinny być one w
dyspozycji instytucji organizujących aktywne formy zwalczania bezrobocia.
Zdaniem szefa SLD głównym celem wykorzystywania w Polsce środków unijnych
powinno być tworzenie nowych miejsc pracy.
Z kolei wiceszefowa SLD Paulina Piechna-Więckiewicz powiedziała
wprost, że sytuacja młodych na rynku pracy jest wśród pięciu najważniejszych
spraw do załatwienia w Polsce.
- Rynek
pracy dla młodych w całej Europie to temat trudny. Premier Donald Tusk nie
przedstawił do tej pory realnego programu pomocy młodym ludziom. W swoim drugim
expose stwierdził, że nie będzie odnosił się do tego tematu - mówiła.
Przewodniczący OPZZ Jan Guz zwrócił uwagę na problem umów
śmieciowych. - Gdy jest kryzys, kto w pierwszej
kolejności traci miejsca pracy -
pytał retorycznie. - Musimy razem zawalczyć o miejsca
pracy. Chcemy wymusić na rządzie aktywność w prawie rynku pracy, bo zaspał w
fotelach - dodał Guz.
Program
SLD zakłada m.in. pomoc finansową przez okres 18 miesięcy dla osób prowadzących
działalność gospodarczą, które zatrudnią na umowę o pracę swojego pierwszego
lub drugiego pracownika. Elementem programu są także mikropożyczki do 50 tys.
złotych dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą. Ponadto składki na
ubezpieczenie społeczne byłyby refundowane dla pracodawców, którzy zatrudnią
osobę długotrwale bezrobotną - zarejestrowaną w Urzędzie Pracy co najmniej 12
miesięcy.
Innym
pomysłem są odliczenia od podatku PIT kosztów zatrudnienia pomocy w
gospodarstwie domowym, np. opiekunki do dziecka, a także staże dla studentów w
administracji publicznej, które byłyby wliczane w okres wymagany do ubiegania
się o pracę w administracji.
SLD
chciałby także wzmocnienia kompetencji i liczebności Państwowej Inspekcji
Pracy. Postukuje także wprowadzenie kursów zawodowych i szkoleń dla młodych
pracowników, które są organizowane pod konkretne zapotrzebowania pracodawców.
Szkoły wyższe i zawodowe mogłyby otrzymywać dofinansowanie na prowadzenie
kierunków nauczania realizujących zapotrzebowanie pracodawców.
Ponadto od umów zleceń pobierane byłyby
składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. W ten sposób byłoby to
uwzględniania przy wyliczaniu emerytury.
SLD postuluje także obniżenie składki ZUS dla osób prowadzących
działalność gospodarczą i uzyskujących dochody niższe niż 1,5 tys. złotych,
przy jednoczesnym podwyższeniu składki dla osób osiągających dochody powyżej
trzykrotności średniej krajowej - powyższej 10 tys. złotych.
Oto PROGRAM SLD: "Praca
dla młodych" w formacie PDF >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz