To lista związku towarzysko-biznesowego.
Programowo trudno to zdefiniować - powiedział w programie "Jeden na
jeden" w TVN24 szef SLD Leszek Miller.
Miller w trakcie programu podkreślił, że
podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego będzie kilka list lewicowych. Dla
lidera SLD to żaden problem, uważa on, że Sojusz nie powinien być pchany w
ramiona nowego PiS-u, czyli Palikota i Siwca.
Przecież tak jak nikt nie oczekuje
wspólnej listy PO i PiS, tak nikt nie oczekuje wspólnej listy SLD z kimś
jeszcze. Będą dwie listy - SLD i lista jakiegoś związku towarzysko-biznesowego
- powiedział Miller.
Na tej liście mają być wszyscy, od
Olechowskiego po ludzi utożsamianych z lewicą. Programowo trudno to
zdefiniować. Nazwijmy to związek biznesowo-towarzyski, albo jak kto woli
polityczno-towarzyski - argumentował szef SLD.
Wszystkie wcześniejsze projekty
Kwaśniewskiego, partia Borowskiego, LiD inicjatywy były tak pomyślane, że
Aleksander Kwaśniewski stał z boku. Teraz powinien się zaangażować - dodał
przewodniczący.
Leszek Miller tłumaczył też, dlaczego
jego partia nie może przyłączyć się do takiej inicjatywy jak Europa Plus.
Zdradzilibyśmy dwukrotnie, raz naszych wyborców, którzy tego nie oczekują i dwa
- naszych kolegów i koleżanki w Parlamencie Europejskim. Musimy mieć bowiem
pewność, że wszyscy ci, którzy z tej listy dostaną się do PE, zasilą frakcję
europejskich socjalistów. Nie możemy pracować na rzecz konkurencji - zielonych
lub liberałów - powiedział Miller.
Szef Sojusz powtórzył w
"Jeden na jeden", że jeśli Kalisz będzie tworzył listę do PE we
współpracy z Kwaśniewskim, Palikotem i Siwcem, złoży wniosek o jego wykluczenie
z SLD.
Muszę porozmawiać z Kaliszem, może
jutro, może pojutrze, bo muszę się dowiedzieć co on
naprawdę zamierza. Jeżeli Kalisz
stwierdzi, że zamierza działać na rzecz konkurencyjnej dla SLD listy wyborczej,
to nie będziemy tego tolerować i sąd partyjny będzie miał co robić -
zaznaczył szef SLD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz