W ostatnich miesiącach środowisko SLD, zwłaszcza związana z
nim młodzież, zainteresowało się dokonaniami Polek i Polaków w okresie,
który otrzymał miano „dekady Gierka”. Było to na tyle intensywne, że
kierownictwo partii postanowiło ogłosić rok 2013 „rokiem Edwarda Gierka”. To,
oczywiście, wywołało reakcję w postaci szczerego oburzenia po stronie prawicy,
a prof. Paweł Śpiewak w rozmowie na ten temat w TVN24 nazwał E. Gierka
„stalinowcem”.
To z kolei wywołało moje oburzenie, bo choć nie należę do
pokolenia, które ze szczerej woli pisało wiersze na cześć Stalina, pamiętam
dekadę Gierka dokładnie, ponieważ w tym okresie – jako członek PZPR –
wchodziłam w zawodowe życie. Gdyby „stalinowcy” mieli w sobie ten koloryt
polityczny, co Edward Gierek, nie mielibyśmy dziś zapewne powodu do wyklinania
dziesięciolecia, które skutecznie zdeformowało praktykę pierwszego w historii
Polski „państwa robotników i chłopów”.
Nie chcę tu przypominać nazwisk, które symbolizują
stalinizm w naszym kraju. Są one powszechnie znane, prof. Pawłowi
Śpiewakowi również. Pamiętam natomiast, że takich ideologów w okresie Gierka na
pewno nie było, a on sam z jakiegoś powodu nasycał „polską drogę do socjalizmu”
szczególną odmianą patriotyzmu, która w ludziach tkwi do dzisiaj. I dlatego
wciąż bardziej smakuje im „szynka jak za Gierka”, niż „uczone” wywody tych,
którzy każdego dnia i o każdej godzinie próbują młodemu pokoleniu narzucić
własną wizję i rewizję historii.
Ma rację Władysław Loranc, kiedy na łamach lewicowego PRZEGLĄDU
pisze, że różnoracy „macherzy od prawdziwej historii” nie traktują jej
jako nauczycielki życia, lecz wykładają ją według swych aktualnych
interesów życiowych. Dlatego z uznaniem przyjęłam decyzję SLD o poświęceniu tej
dekadzie dyskusji tematycznych. Być może pozwolą one przypomnieć ów
wzorzec patriotyzmu, upowszechniany przez Edwarda Gierka, i wyrażający
się np. w słowach:
„W pracy dla Ojczyzny jest miejsce dla wszystkich Polaków,
wierzących i niewierzących, dla wszystkich patriotów, niezależnie od tego skąd
i którędy wiodła ich droga do kraju, do Polski. Łączy nas wspólny trud, radości
i kłopoty, umiłowanie naszej Ojczyzny.”
Kto dziś tak przemówi do Polek i Polaków…?
Jako I sekretarz KW PZPR w Katowicach E. Gierek kultywował
niezwykle pieczołowicie tradycję trzech powstań śląskich, czego wyrazem było
zbudowanie w Katowicach Pomnika Powstań Śląskich, dłuta Gustawa Zemły oraz
architekta Wojciecha Zabłockiego. Pomnik został uroczyście odsłonięty 1
września 1967 r. „Dekadzie Gierka” towarzyszył ponadto szereg innych ważnych
wydarzeń patriotycznych o zabarwieniu historycznym, w tym choćby
rekonstrukcja Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie dokonana przez rzeźbiarza
Mariana Koniecznego. Pomnik ten został ufundowany w 1910 r. przez Ignacego
Paderewskiego i zniszczony z kretesem przez hitlerowców w czasie II wojny
światowej. Pamiętam montowanie tego pomnika, ponieważ transmitowała je
Telewizja Polska. Na Placu Matejki krzątał się jak w ukropie prof. Wiktor Zin.
W podmuchach powietrza z trudem utrzymywał równowagę pod balansującym nad nim
helikopterem, który nasadzał na szczyt pomnika króla Władysława Jagiełłę…
Odrębne miejsce w „dekadzie Gierka” przypada odbudowie Zamku
Królewskiego w Warszawie. Decyzji tej towarzyszyły następujące słowa Edwarda
Gierka:
„Naród nasz jest pracowity. Nieustannie przez wieki
zagospodarowywał swoją ziemię, z największym trudem podnosił niejednokrotnie kraj
z ruin wojennych, dokonał wielkich rzeczy w uprzemysłowieniu i przebudowie
swojej ojczyzny. Tym niemniej w patriotycznej tradycji czynnikiem dominującym
była i w dużej mierze pozostała walka – bohaterstwo i oddanie walce. Dziś
bardziej niż kiedykolwiek potrzeba socjalistycznej ojczyźnie bohaterstwa i
oddania pracy. I taką pracę – ofiarną, dobrze zorganizowaną, efektywną, solidną
– musimy uczynić najwyższym nakazem patriotyzmu.”
Moim synom i wnukom trudno sobie wyobrazić, że kiedyś w
Warszawie Zamku nie było. A ja znów pamiętam ówczesny nastrój powszechnej
dumy z dokonanego dzieła. Na uroczystość otwarcia odbudowanego budynku
zespół Mazowsze przygotował specjalnie poświęconą temu pieśń (o ile
pamiętam, utrzymaną w rytmie lekkiego walczyka). W Sali Kongresowej
wykonywał ją wraz z chórem nieżyjący już Stanisław Jopek, który z
radością wtedy śpiewał, „że będzie, będzie nareszcie, nad Wisłą zamek w
Warszawie!” Szukam tej pieśni, szukam i jakoś nie mogę jej nigdzie znaleźć.
Pewnie gdzieś leży w archiwum Mazowsza, przysypana pyłem miałkich mitów „o
obalaniu komunizmu”...
Byłam w składzie delegacji, kiedy Prezydent RP Aleksander
Kwaśniewski wybrał się w 1997 r. z pierwszą wizytą do Prezydenta Francji –
Jacquesa Chiraca (to wtedy zaatakowali go jajami członkowie „Naszości”, którym
dał schronienie w Paryżu jakiś polski ksiądz). Na oficjalnej kolacji siedziałam
obok byłego Prezydenta Republiki – Valéry'ego Giscarda d`Estaing. W czasie
rozmowy były Prezydent zapytał mnie o Edwarda Gierka – jak mu się w nowych czasach
wiedzie, co robi. Na moje ręce przekazał dla byłego I sekretarza KC PZPR
serdeczne pozdrowienia, które, oczywiście, obiecałam powtórzyć. Nie czułam się
jednak do tego uprawniona osobiście i o całej rozmowie opowiedziałam
Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Przy kolejnej rozmowie służbowej w Pałacu
Prezydenckim Kwaśniewski powitał mnie słowami: „Mam dla ciebie niespodziankę,
zgadnij, jaką?” Nie zgadłam. „Rozmawiałem z Edwardem Gierkiem i przekazałem mu
pozdrowienia od Giscarda d`Estaing. Był bardzo zadowolony.”
Potem przeczytałam, że przed śmiercią Edward Gierek zaprosił do
szpitala abp. Damiana Zimonia. Według relacji zdanych prasie przez biskupa miał
mu powiedzieć: „Niech ksiądz biskup broni robotników.”
Myślę, że Edward Gierek się przeliczył. Nie pamiętam, aby w
nowych, kapitalistycznych czasach biskupi bronili robotników. Jak wszyscy
wiemy, mają inne dziedziny zainteresowań.
Danuta Waniek
Źródło: Lewica24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz