Szef SLD Leszek Miller krytycznie odniósł
się do wtorkowego posiedzenia Rady Gabinetowej, której tematem było przyjęcie
unijnej waluty. Były premier mówi wprost, że decyzje w sprawie przyjęcia euro
należy przyjąć już teraz, a nie czekać z tym do 2015 r.
- Gdyby 10 lat temu odbyło się posiedzenie
Rady Gabinetowej pod przewodnictwem prezydenta Kwaśniewskiego z udziałem mojego
rządu i gdyby to posiedzenie zakończyło się podobnymi konkluzjami, to Polska
nie weszłaby do Unii. Trwałyby dalsze dyskusje, nie byłoby żadnych decyzji, a
sytuacja przypominałaby znane strofy Norwida "klaskaniem mając obrzękłe
prawice, znudzony pieśnią lud błagał o czyny" - mówił w środę na
konferencji Miller. Podkreślił, że w sprawie przyjęcia wspólnej unijnej waluty
mamy w Polsce dwa fronty: "sił sceptycznych w stosunku do euro - PO i
PiS" oraz front "proeuropejski, na czele z SLD". - SLD może się
jeszcze raz podjąć tej roli, jaką podjęliśmy się 10-12 lat temu i jeszcze raz
Polaków przekonać, że wejście do strefy euro jest niezbędne - oświadczył szef
Sojuszu.
Zdaniem Millera pomysł Komorowskiego i
Tuska, by decyzję odwlec do 2015 r. jest "bezpodmiotowy". -To właśnie w wyborach w 2015 Polacy zdecydują czy w Sejmie i w Senacie
stworzy się proeuropejska większość, która będzie mogła po tych wyborach
wprowadzić zmiany do polskiej konstytucji, które stworzą polityczne warunki
wejścia do strefy euro. Jeżeli to się nie powiedzie, to nie będzie większości w
Zgromadzeniu Narodowym, która będzie mogła otworzyć drogę do euro, czyli
stracimy kolejne lata czekając na kolejne wybory - przekonywał.
Miller zaznaczył, że do przyjęcia w
Polsce euro niezbędna jest zmiana dwóch artykułów konstytucji - 203.
(zobowiązuje NIK do kontrolowania m.in. NBP) i 227. (poświęconego strukturze,
organizacji i funkcjonowaniu Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki
Pieniężnej).
Ekspert Sojuszu ds. ekonomicznych Wojciech
Szewko przypomniał z kolei, że do przyjęcia euro Polska zobowiązała się w
traktacie akcesyjnym. Polska musi jednak spełnić kryteria konwergencji
dotyczących wskaźników makroekonomicznych. Są to: kryterium
inflacji (nieprzekraczające 2,83 proc.); kryterium deficytu (nie wyższego niż 3
proc); kryterium relacji długu do PKB (nie więcej niż 60 proc.), kryterium
wysokości stopy procentowej (nie więcej niż 3,59 proc.) oraz kryterium
dotyczące wahania kursu waluty krajowej (+/- 15 proc. w stosunku do euro przez
minimum 2 lata). Szewko jest zdania, że Polska jest w stanie do końca tego roku
spełnić wszystkie te kryteria.
- Przyjęcie kryteriów z Maastricht
przystąpienia Polski do euro jest czymś, co stabilizuje gospodarkę. Wszyscy ci,
którzy kupują, albo kupowali cokolwiek za granicą muszą pamiętać, że stabilność
polskiej waluty, tanie kredyty, czyli niskie oprocentowanie kredytów to jest
coś, co wyjątkowo pozytywnie na tę gospodarkę wpłynie - tłumaczył Szewko. Inne
korzyści ekonomiczne z przyjęcia wspólnej waluty to: spadek cen towarów
importowanych ze strefy euro, spadek ryzyka kursowego, wzrost eksportu i
inwestycji, a także dużo tańsze, niż obecnie, kredyty mieszkaniowe.
Z tym jednak wiąże się też pewne ryzyko:
wzrostu cen mieszkań. Do potencjalnych kosztów przyjęcia euro polityk zaliczył
też m.in. możliwy wzrost cen usług i dóbr konsumpcyjnych. Dlatego Sojusz
proponuje przyjęcie tzw. tarczy społecznej, czyli pakietu rozwiązań
społeczno-gospodarczych, które miałyby chronić Polaków przed potencjalnymi,
negatywnymi skutkami gospodarczymi przystąpienia do strefy euro.
Chodzi m.in. o przyjęcie w pełnym
zakresie unijnej Karty Praw Podstawowych, która umożliwia polskim obywatelom
dochodzenie swich praw przed unijnymi sądami, rozwiązań dotyczących budownictwa
mieszkaniowego, a także tarczy przeciwko wzrostowi cen. - Uważamy, że kwestia
wzrostu cen powinna być monitorowana. Powinien powstać koszyk dóbr, których
ceny są monitorowane. Proponujemy też powiązania płacy minimalnej ze średnią
krajową - podsumował Szewko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz