czwartek, 28 lutego 2013

Miller: decyzje ws. przyjęcia euro - teraz, a nie w 2015 roku



Szef SLD Leszek Miller krytycznie odniósł się do wtorkowego posiedzenia Rady Gabinetowej, której tematem było przyjęcie unijnej waluty. Były premier mówi wprost, że decyzje w sprawie przyjęcia euro należy przyjąć już teraz, a nie czekać z tym do 2015 r.

- Gdyby 10 lat temu odbyło się posiedzenie Rady Gabinetowej pod przewodnictwem prezydenta Kwaśniewskiego z udziałem mojego rządu i gdyby to posiedzenie zakończyło się podobnymi konkluzjami, to Polska nie weszłaby do Unii. Trwałyby dalsze dyskusje, nie byłoby żadnych decyzji, a sytuacja przypominałaby znane strofy Norwida "klaskaniem mając obrzękłe prawice, znudzony pieśnią lud błagał o czyny" - mówił w środę na konferencji Miller. Podkreślił, że w sprawie przyjęcia wspólnej unijnej waluty mamy w Polsce dwa fronty: "sił sceptycznych w stosunku do euro - PO i PiS" oraz front "proeuropejski, na czele z SLD". - SLD może się jeszcze raz podjąć tej roli, jaką podjęliśmy się 10-12 lat temu i jeszcze raz Polaków przekonać, że wejście do strefy euro jest niezbędne - oświadczył szef Sojuszu.
Zdaniem Millera pomysł Komorowskiego i Tuska, by decyzję odwlec do 2015 r. jest "bezpodmiotowy". -To właśnie w wyborach w 2015 Polacy zdecydują czy w Sejmie i w Senacie stworzy się proeuropejska większość, która będzie mogła po tych wyborach wprowadzić zmiany do polskiej konstytucji, które stworzą polityczne warunki wejścia do strefy euro. Jeżeli to się nie powiedzie, to nie będzie większości w Zgromadzeniu Narodowym, która będzie mogła otworzyć drogę do euro, czyli stracimy kolejne lata czekając na kolejne wybory - przekonywał. 

Miller zaznaczył, że do przyjęcia w Polsce euro niezbędna jest zmiana dwóch artykułów konstytucji - 203. (zobowiązuje NIK do kontrolowania m.in. NBP) i 227. (poświęconego strukturze, organizacji i funkcjonowaniu Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej). 

Ekspert Sojuszu ds. ekonomicznych Wojciech Szewko przypomniał z kolei, że do przyjęcia euro Polska zobowiązała się w traktacie akcesyjnym. Polska musi jednak spełnić kryteria konwergencji dotyczących wskaźników makroekonomicznych. Są to: kryterium inflacji (nieprzekraczające 2,83 proc.); kryterium deficytu (nie wyższego niż 3 proc); kryterium relacji długu do PKB (nie więcej niż 60 proc.), kryterium wysokości stopy procentowej (nie więcej niż 3,59 proc.) oraz kryterium dotyczące wahania kursu waluty krajowej (+/- 15 proc. w stosunku do euro przez minimum 2 lata). Szewko jest zdania, że Polska jest w stanie do końca tego roku spełnić wszystkie te kryteria. 

- Przyjęcie kryteriów z Maastricht przystąpienia Polski do euro jest czymś, co stabilizuje gospodarkę. Wszyscy ci, którzy kupują, albo kupowali cokolwiek za granicą muszą pamiętać, że stabilność polskiej waluty, tanie kredyty, czyli niskie oprocentowanie kredytów to jest coś, co wyjątkowo pozytywnie na tę gospodarkę wpłynie - tłumaczył Szewko. Inne korzyści ekonomiczne z przyjęcia wspólnej waluty to: spadek cen towarów importowanych ze strefy euro, spadek ryzyka kursowego, wzrost eksportu i inwestycji, a także dużo tańsze, niż obecnie, kredyty mieszkaniowe. 

Z tym jednak wiąże się też pewne ryzyko: wzrostu cen mieszkań. Do potencjalnych kosztów przyjęcia euro polityk zaliczył też m.in. możliwy wzrost cen usług i dóbr konsumpcyjnych. Dlatego Sojusz proponuje przyjęcie tzw. tarczy społecznej, czyli pakietu rozwiązań społeczno-gospodarczych, które miałyby chronić Polaków przed potencjalnymi, negatywnymi skutkami gospodarczymi przystąpienia do strefy euro. 

Chodzi m.in. o przyjęcie w pełnym zakresie unijnej Karty Praw Podstawowych, która umożliwia polskim obywatelom dochodzenie swich praw przed unijnymi sądami, rozwiązań dotyczących budownictwa mieszkaniowego, a także tarczy przeciwko wzrostowi cen. - Uważamy, że kwestia wzrostu cen powinna być monitorowana. Powinien powstać koszyk dóbr, których ceny są monitorowane. Proponujemy też powiązania płacy minimalnej ze średnią krajową - podsumował Szewko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz