piątek, 21 września 2012

Wojciech Olejniczak: Gowinowi puszczają nerwy



Ministrowi Gowinowi zaczynają puszczać nerwy. Najpierw coś chlapnie, potem przeprasza. Po ludzku mu się nie dziwię. Praca na stanowisku ministra sprawiedliwości – dla kogoś kto nie jest prawnikiem – musi być niezwykle stresująca.
Ministrowi Gowinowi zaczynają puszczać nerwy. Najpierw coś chlapnie, potem przeprasza. Po ludzku mu się nie dziwię. Praca na stanowisku ministra sprawiedliwości – dla kogoś kto nie jest prawnikiem – musi być niezwykle stresująca.

 Najpierw Gowin zarzucił władzom swojego klubu, że ten propaguje „lewackie” projekty ustaw. Te „lewackie” propozycje to w rzeczywistości umiarkowane pomysły dotyczące związków partnerskich czy in vitro. Nic dziwnego, że Gowin rakiem wycofał się z tych słów. Szkodliwość społeczna żadna, co najwyżej napsuł krwi swoim partyjnym kamratom.

Ostatni wyskok to sprawa poważniejsza. Minister sprawiedliwości mówiący, że „ma w nosie literę prawa” to scenka rodem z jakiejś republiki bananowej. Tego nawet w IV RP nie grali. Nic dziwnego, że po raz drugi musiał zarządzić odwrót i przepraszać za swoje słowa.

To zachowanie nie zadziwia. Gowin wstał rano, usłyszał że grozi mu Trybunał Stanu i przekalkulował. Gowin stroi się w szaty szeryfa, ale jest pragmatycznym politykiem, a nie jeźdźcem bez głowy. Stąd wykalkulowane przeprosiny.

Cóż, panie ministrze, nieznajomość prawa szkodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz