Z dr Wojciechem Szewką, doradcą ekonomicznym Sojuszu
Lewicy Demokratycznej, rozmawia Agata Czarnacka (LEWICA24.PL)
Z dr Wojciechem Szewką, doradcą ekonomicznym Sojuszu
Lewicy Demokratycznej, rozmawia Agata Czarnacka (LEWICA24.PL)
AC: Panie doktorze, przyszedł pan na konferencję
prasową przedstawiającą program gospodarczy SLD z książką „Wędrujący świat”
Grzegorza Kołodki. Czy to prawda, że jest on swego rodzaju inspiratorem tego
programu?
WS: Grzegorz Kołodko jest inspiratorem wszelkich
gospodarczych pomysłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bez względu na to, kto te
pomysły tworzy.
AC: Ten program nie jest nastawiony tylko na młodych
ludzi. Nie ma tam specjalnych rozwiązań tylko dla młodzieży, ale pewnie mają
państwo to przemyślane? Co by należało zrobić, żeby młodym ludziom ułatwić
start?
WS: W programie jest duży fragment, zarówno
wprost, jak i nie wprost przeznaczony dla ludzi młodych, którzy wchodzą na
rynek pracy. Proponujemy system mikropożyczek dla osób, które będą od podstaw
zakładały firmy. Poza tym – będziemy płacili przez osiemnaście miesięcy ZUS dla
wszystkich firm, które będą zatrudniały pierwszego i drugiego nowego
pracownika. To bardzo duża pomoc w tworzeniu nowych miejsc pracy. Wśród
młodzieży, a szczególnie młodzieży wysoko wykształconej, jest bardzo wysokie
bezrobocie.
Proponujemy ulgi na budowę mieszkań na wynajem, po to,
aby zwiększyła się liczba mieszkań i spadły ceny wynajmu mieszkań na rynku.
Młodych ludzi na to dziś nie stać.
Likwidacja „umów śmieciowych” oraz bardzo poważne
ograniczenie umów terminowych oznacza, że teraz każda osoba podejmująca pracę
będzie miała automatycznie zdolność kredytową. Czyli ludzie młodzi będą mogli
brać kredyty i korzystać ze wszystkich owoców współczesnego państwa, z których
są a priori wykluczeni, bo są na umowie-zleceniu, albo na umowie terminowej, w
związku z czym nie mogą ubiegać się o pożyczkę długoterminową z banku.
Zestaw jest więc bardzo bogaty. W sumie propozycji
jest kilkadziesiąt. Nasz program – proszę zauważyć – nie ma charakteru programu
sektorowego, tylko kompleksowego. Pokazujemy, że mamy pomysł na całą
gospodarkę. Ludzie młodzi, podobnie jak starzy, jak bezrobotni, jak emeryci,
jak ludzie aktywni zawodowo, są elementem systemu gospodarczego i społecznego w
Polsce. Nie możemy mówić, że mamy propozycję dla młodych, zabierając starym. My
mamy propozycje dla wszystkich, ponieważ podeszliśmy do tego przekrojowo.
AC: Wracając do mieszkań – mówi pan o ulgach na budowę
budynków z mieszkaniami na wynajem. Czy to się będzie łączyć, tak jak w wielu
innych państwach, z czynszem regulowanym?
WS: To nie tak. Czynsz regulowany jest bardzo dobrym
pomysłem w sytuacji, w której istnieje duża podaż mieszkań na rynku. Musimy
pamiętać, że cały czas, pomimo tego, że buduje się w Polsce bardzo dużo,
istnieje ogromna dysproporcja pomiędzy popytem a podażą na rynku mieszkaniowym.
Kiedyś państwo budowało 100 tysięcy mieszkań rocznie i nie było w stanie
zaspokoić potrzeb. W tej chwili tego nie robi wcale. Ilość mieszkań jest
kilkakrotnie niższa niż popyt. Uważamy, że najpierw trzeba rynek nasycić, musi
powstawać dostatecznie dużo mieszkań. Bo co z tego, że powstają, jak nikogo na
nie nie stać.
Elementy, które mają dokonywać aż tak drastycznych
wyłomów w systemie spowodują, że jeżeli ktoś ma zainwestować swoje pieniądze, a
następnie dowie się, że nie bardzo może wynajmować te mieszkania, nie będzie
ich budował. A my musimy ludzi najpierw zachęcić, żeby te mieszkania zbudowali.
To jest pierwszy, podstawowy element.
Lewica na świecie ma taki problem intelektualny: chce
natychmiast dzielić, podczas gdy najpierw trzeba napełnić ten koszyk, żeby było
z czego dzielić. W ten sposób możemy tylko dzielić biedę, a chcemy dzielić
zamożność wynikającą ze wzrostu gospodarczego.
AC: To dotyczy również likwidacji „umów śmieciowych”?
WS: „Umowy śmieciowe” to jest zupełnie inna kwestia.
„Umowy śmieciowe” zaczęły zastępować umowy o pracę i stało się to autentyczną
patologią. Jeżeli nawet urzędy publiczne zatrudniają ludzi na „umowy
śmieciowe”, jeżeli ostrożnie licząc mówi się, że prawie milion ludzi, zamiast
pracować na jakichkolwiek etatach, pracuje na umowach śmieciowych, a
prawdopodobnie to zjawisko jest jeszcze większe, to oznacza, że ci ludzie,
jeżeli chcą się uczyć, nie mogą na to wziąć kredytu, jeżeli chcą kupić
mieszkanie, nie mogą dostać kredytu. Nie mogą nic kupić na kredyt. Są
automatycznie wykluczeni z całego systemu wszystkich ulg, wszystkich pomocy,
tego wszystkiego, co oferuje cywilizowane państwo a co wynika z magicznego
słowa „zdolność kredytowa”. Nie mają też żadnych praw pracowniczych. Mogą w
każdej chwili być zwolnieni. Nie wspominając o emeryturze.
Umowy-zlecenia miały regulować rynek bardzo drobnych
usług, żeby nie trzeba było tworzyć gigantycznej biurokracji związanej z
zatrudnieniem, z „ozusowieniem” i tak dalej,najprostszych transakcji A
tymczasem powszechny już jest taki system, że firmy tworzą odrębną spółkę, w
niej zatrudniają pracowników za minimalną płacę, najniższą, jaką tylko mogą
zapłacić, a następnie zatrudniają ich na „umowy śmieciowe” w innej firmie i tam
już płacą normalne pieniądze, unikając w ten sposób ZUS-u.
Ta właśnie patologia tworzy wyrwę finansową w systemie
ubezpieczeń społecznych, którą rząd uzasadnił podniesienie wieku emerytalnego.
Dla nas jest to coś niebywałego: żeby państwo z jednej strony tolerowało
patologiczny system, a z drugiej mówiło, że skoro jest problem, to zrzućmy to
wszystko na barki ludzi starych, chorych, takich, którzy nie mogą się sami
bronić. Nie dość, że mamy wielką dziurę w ZUS-ie, to jeszcze rząd Platformy
Obywatelskiej – jak zwykle – przymyka oczy na patologię. Nie tylko na Amber
Gold – również i na to.
AC: A co z jeszcze chyba większą patologią, czyli
samozatrudnieniem? Czy w programie znajduje się remedium i na to?
WS: generalnie zakładamy, że jeżeli ktoś chce zakładać
firmę, to powinien móc ją założyć. Kodeks pracy mówi bardzo wyraźnie - i do
dzisiaj obowiązują wykładnie tego aspektu prawa pracy, które mówią, że jeżeli
ktoś jest samozatrudniony i pracuje dla ijednego pracodawcy, to znaczy, że jest
to fikcyjna umowa zlecenie a tak naprawdę to umowa o pracę. W związku z tym
powinien zostać normalnie „ozusowany”. Prawo jest, tylko nikt go nie egzekwuje.
Kary za tego typu proceder, jeśli dobrze pamiętam, sięgają aż do 30 tysięcy
złotych. Tylko proszę mi pokazać w ilu przypadkach kontroli ktokolwiek na to
zwraca uwagę. To jest już kwestia erozji państwa polskiego pod rządami
Platformy Obywatelskiej, a nie kwestia złego systemu.
AC: Polskie państwo kieruje się obecnie zasadą
prywatyzacji, odchodzenia aparatu państwowego od angażowania się gdziekolwiek,
gdzie tylko państwo się angażować nie musi, właściwie – rozdmuchuje wyłącznie
obsługę bezpieczeństwa, natomiast SLD proponuje zupełna odwrotność tego, to
znaczy tworzenie państwowych ośrodków przemysłowych.
WS: To jest dyskusja czysto ideologiczna. My chcemy
nie państwa liberalnego, nie państwa Adama Smitha, tylko państwa Keynesa i
Stieglitza. Nasz program to czysty Keynes, czysty Stieglitz, czysty Kołodko.
Uważamy, że państwo, szczególnie w czasach kryzysu, chcąc pobudzenia wzrostu
gospodarczego, musi bezpośrednio się angażować. To nie znaczy, że mamy od razu
tworzyć państwowe molochy. Nie twierdzimy, że mamy likwidować gospodarkę
rynkową, Nie proponujemy gospodarki socjalistycznej. Tylko mówimy, że w dobie
kryzysu potrzebna jest mądra i planowa polityka państwa.
Ktoś powie „gdzie są przykłady sukcesu?” Pierwszą
gospodarką na świecie są Chiny, w których jest w ogóle centralnie kierowana
gospodarka, i nikomu to nie przeszkadza. Cały Zachód w Chinach inwestuje, a tam
funkcjonuje państwo zarządzane wg planów tworzonych przez Komunistyczną Partię
Chin. Oczywiście, nie proponujemy pójścia za modelem chińskim. Jeżeli już
mówimy o porównaniach – kopiowanie od kogokolwiek całego systemu gospodarczego
jest nieporozumieniem. Francuzi pracując około 32 godzin w ciągu tygodnia
(teraz - 38) i tak mieli PKB na głowę mieszkańca siedmiokrotnie wyższy
niż Polska (42 h) i wielokrotnie wyższe wskaźniki produktywności. One nie są
uzależnione wprost od takich dość prymitywnych kalek systemowych.
AC: Ile czasu trwało napisanie tego programu?
WS: Ponad trzy miesiące trwały prace analityczne.
Ostatnie poprawki były nanoszone jeszcze przed samą prezentacją.
Najbardziej chyba dumni jesteśmy z podatku Tobina.
Proszę pamiętać, że w Polsce Ministerstwo Finansów nie publikuje rzeczywistych
danych dotyczących obrotów na rynku finansowym – na rynku spekulacyjnym,
powiedzmy sobie szczerze. Według danych międzynarodowych, według
przeprowadzanego co trzy lata badania – kolejne będzie w przyszłym roku –
dziennie w Polsce jest 7 miliardów 800 milionów dolarów transakcji walutowych i
około półtora miliarda na pochodnych stopy procentowej. Średnio to ok 9
miliardów dolarów transakcji finansowych dziennie. Przy 250 dniach roboczych w
roku daje to wpływ do budżetu w wysokości 34 miliardów złotych , przy
półprocentowym podatku.
AC: Z tym już można dużo rzeczy zrobić.
WS: Zatem, jeżeli ktoś się pyta „skąd”, można
odpowiedzieć „stąd”. I proszę pamiętać, że bezdomnemu, który za 2 złote kupi
sobie kanapkę, minister Rostowski dodaje do jej ceny 23 procent. Kiedy
spekuluje się 100 tysiącami euro na walutowym rynku walutowym, nie płaci się
żadnego podatku.
Mamy taką tezę, że w Polsce „wdowi grosz” to tylko 77
setnych grosza, bo 23 procent zabiera budżet państwa przy pomocy VAT-u. VAT
jest najbardziej liberalnym, niesprawiedliwym społecznie podatkiem, ponieważ
płaci go w tej samej wysokości i bogaty i biedny. Przy czym dla biednego te 23
procent to jest coś, co zabija jego finanse, a bogaty nie zauważy często, czy
to jest 23, 27 czy 30 procent.
Foto: Archiwum prywatne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz