Pierwszy raz od niepamiętnych czasów
telewizja nie pokazała polskich piłkarzy grających o mistrzostwo świata. Widzę
same pożytki z zaistniałej sytuacji. Przedstawię je w porządku chaotycznym, bo
nie sposób uznać, który jest najważniejszy.
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów
telewizja nie pokazała polskich piłkarzy grających o mistrzostwo świata. Widzę
same pożytki z zaistniałej sytuacji. Przedstawię je w porządku chaotycznym, bo
nie sposób uznać, który jest najważniejszy.
Nasi nie przegrali. Jak prawdziwi
zawodowcy, gdy poczuli, że ktoś płaci, aby ich oglądać, dali z siebie wszystko.
Może Czarnogóra nie jest potęgą futbolową, ale wcześniej wielokrotnie
udowadniali, że potrafią przegrać ze słabszymi od niej.
Do konstrukcji jakości widowiska włączyli
się kibice gospodarzy. Zmaganiom na boisku towarzyszyło zapomniane dzięki Euro
przedstawienie "światło – dźwięk – woda – ogień – gaz". Powrót do
tradycji trzeba docenić i nie przypadkiem właśnie opłacany mecz na to zasłużył.
Warto pomyśleć nad rewanżem w Polsce i zaprosić do współpracy Starucha i jego
chłopaków, bo naprawdę wstydzić się nie mamy czego.
Nie słychać, aby FIFA kogoś ukarała. Stąd
wniosek, że w ramach programu oszczędności jej przedstawiciele na meczu nie
byli i szkoda im też było wydać na transmisję 20 złotych.
Wreszcie last but not least. Dzięki płatnej transmisji przywróciliśmy
szacunek dla słowa. Mówionego i drukowanego. Nie wiem, czy któreś radio
uruchomiło transmisję z oglądania telewizji, ale na pewno byliby chętni, aby
jej wysłuchać. Kwitną też strony futbolowe dodatków sportowych. Dziennikarze
mogą się wreszcie wypisać o czymś, czego nikt nie oglądał.
I tak trzymać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz