Nie będzie rzecznika ds. przeciwdziałania dyskryminacji. Sejm nie dopuścił wczoraj do procedowania projektu autorstwa SLD powołujący taką instytucję. - Nie dopuszczono do wymiany poglądów. Nie dopuszczono dzisiaj do debaty. Są tematy, które dla prawicy są jak owoc zakazany. Prawica boi się dyskusji o nich, ponieważ wtedy wychodzi na jaw miałkość ich poglądów - podsumował na konferencji szef SLD Leszek Miller. I dodał: - Czujemy się w obowiązku zwrócić opinii publicznej na to uwagę wraz z wnioskiem, by za 3 lata, gdy będą wybory parlmentarne, Polacy zechcieli pamiętać o praktyce, która de facto blokuje normalną pracę Sejmu.
Z kolei Ryszard Kalisz tłumaczył, jaka była zawartość niedopuszczonego do debaty projektu. - Ze względu na liczbę dyrektyw Unii mamy coraz więcej spraw i dziedzin, w których kwestia przeciwdziałania dyskryminacji jest kluczowa. Mowa o dyskryminacji klasowej, ze względu na orientację seksualną, płeć czy dyskryminację w pracy - wyjaśniał poseł Sojuszu. I zaznaczył: - W pierwszym punkcie projektu znajduje się zapis o przepisach wynikających z prawa międzynarodowego. To ogromny dorobek Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz