czwartek, 13 września 2012

Mocna "czwórka" dla Barroso




Jose Manuel Barroso jest dobrym mówcą. Powiem więcej – dojrzewa jak stare wino. Dzisiaj nie bawił się w kurtuazję. Już od początku zarysował dylemat, przed którym stoi Unia – razem czy osobno?

Jose Manuel Barroso jest dobrym mówcą. Powiem więcej – dojrzewa jak stare wino. Dzisiaj nie bawił się w kurtuazję. Już od początku zarysował dylemat, przed którym stoi Unia – razem czy osobno?

Szef Komisji Europejskiej wytknął obłudę kilku państwom (Finlandia, Szwecja) polegająca na tym, że na szczytach przyjmują światłe inicjatywy dla konsolidacji wobec kryzysu, a po wyjściu za drzwi psioczą na Europę ogarniętą kłopotami, że jest kulą u nogi dla ich rozwoju. Barroso powiedział dosadnie: "Nie łudźcie się, że w pojedynkę lub nawet w kilka krajów rozwiążecie jakikolwiek swój problem. Potrzebujemy wiarygodności bogatych, że chcą pomóc i wiarygodności biednych, że tej pomocy nie roztrwonią".

Perspektywa finansowa 2014-2020 będzie testem, czy bogaci są w stanie zapłacić, aby Europa ruszyła z miejsca. Powiedział wprost: "Budżet ma służyć inwestycjom, a nie tylko wypłatom". Obiecał, że kierowana przez niego Komisja będzie inicjować wszystkie zmiany prawne, które służyć będą kontroli i lepszemu wydawaniu pieniędzy.

No i nowy traktat. Przewodniczący KE uważa – i w pełni się z nim zgadzam – że stary sposób pisania traktatów się nie sprawdził. Nie chce konwentów, wieloletnich dyskusji i przepychanek z krajami członkowskimi, choć nowa rzeczywistość wymaga nowego traktatu, tak aby prędzej czy później zintegrowane finanse i gospodarka dostały odpowiedni polityczny nadzór. Powiedział obrazowo, że międzynarodowe banki muszą działać w oparciu o międzynarodowe prawo. Można oczekiwać, że Komisja Europejska przedstawi do końca kadencji Parlamentu Europejskiego swoje propozycje, tak aby nowo wybrany Parlament w 2014 roku rozpoczął nad nimi prace.

Ocena całościowa – "czwórka". Tak wysoko, bo Barroso mówił momentami jak socjalista. Tak nisko, bo formuła "traktat socjalny" nie padła ani razu. 

Źródło: Blog Marka Siwca www.natemat.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz