Na brukselskich korytarzach mówi się, że
Polska mogła uniknąć 80-milionowej kary dla rzekomo niedostateczne kontrole programu
wsparcia dla gospodarstw niskotowarowych. Rząd w ciągu ostatnich kilku miesięcy
wykazał się jednak kompromitującą pasywnością. Działania zabrakło także w
ostatnich tygodniach. Pismo o nałożonej karze wpłynęło do resortu rolnictwa już
17 kwietnia. Tak przynajmniej informuje Marek Sawicki doskonale rozeznany w
pracach ministerstwa.
Nałożeniu kary można było zapobiec,
gdyby obecna ekipa kierująca resortem rolnictwa była wyposażona w argumenty
merytoryczne. Komisja Europejska w opisywanej sprawie działała wybitnie
nieprofesjonalnie. Komisja zastosowała wątpliwą metodologię ekstrapolacji
zweryfikowanych nieprawidłowości, w trakcie której stwierdzone przypadki
naruszeń były następnie naliczane po raz kolejny w procesie uogólniania wyników
i przenoszenia ich na ogół beneficjentów danego środka wsparcia.
Mówiąc prostszym językiem, kara nałożona
na Polskę została dwukrotnie zawyżona. Europejski Trybunał Obrachunkowy
powinien „od ręki” zmniejszyć karę nałożoną na Polskę o 40 mln euro.
Komisja Europejska zarzuca Polsce, że
biznesplany składane wraz z wnioskami o wsparcie dla gospodarstw
niskotowarowych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich były „mało
ambitne”. Jest to pojęcie wysoce niekonkretne i dobrze rokuje szansom na
skuteczne odwołanie.
Osobiście uważam, że są duże szanse, aby
kara została anulowana. Urzędnicy Komisji Europejskiej skończyli audyt
zakwestionowanego programu już w roku 2011. Pokazuje to, że sprawa ma także
swój wymiar polityczny. Budżet Unii jest w trudnym stanie i na gwałt szukane są
pieniądze. Na skutek bierności naszego rządu znaleziono je w Polsce.
Źródło: Blog Wojciecha
Olejniczaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz