Ryszard Kalisz dobrze wie jak zwrócić na
siebie uwagę mediów. Wystarczy rzucona od niechcenia pikantna informacja a
zgłodniali dziennikarze natychmiast ją podchwycą. Tym razem poszło o rzekomą
słabość Leszka Millera do premiera Tuska i gotowość lidera SLD do
„pohandlowania” głową biednego Ryszarda. Mikrofony i kamery w studiu TVN 24 są
cierpliwe i zniosą każdą bzdurę. I na niewiele zdadzą się zapewnienia, iż ani
Leszek Miller, ani tym bardziej Donald Tusk nie mają w planach spotkania na
którym dzieliliby skórę drogiego Ryszarda. Część opinii publicznej uzna, że
skoro zaprzeczają, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Przypadek lidera
stowarzyszenia „Dom wszystkich Polska” wiele mówi o nim samym. Ryszard Kalisz
chciałby zjeść ciastko i mieć ciastko. Fakt, że zaangażował się w niezbyt
rokujący projekt polityczny byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i
wyraźnie słabnącego przywódcy ruchu swego imienia źle świadczy o jego
politycznym instynkcie. Jeszcze gorsze świadectwo wystawia mu uporczywe
trzymanie się stołka szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Bo jeśli zdecydował się kroczyć własną drogą, zaś SLD podziękowało mu za
współpracę, jako człowiek zasad i wartości, powinien sam złożyć mandat
przewodniczącego komisji. Ryszard Kalisz wybrał inne rozwiązanie. Wiedząc, że i
tak ma niewielkie szanse mówi o „represjach” jakie spadną na jego głowę
ze strony Leszka Millera. Żal patrzeć na Ryszarda, który rozmienia na drobne
resztki niegdysiejszej sławy.
Byłoby nietaktem twierdzić, że w
przeszłości Kalisz nic nie znaczył i niczego nie dokonał. Przeciwnie! Wolno
zatem było się spodziewać, iż w trudnych chwilach zachowa się jak mężczyzna i
miast mazgaić się przed kamerami z godnością weźmie się za budowę firmowanej
tak znamienitymi nazwiskami nowej inicjatywy politycznej.
Suponując Leszkowi Millerowi tajne
kontakty z premierem Kalisz się ośmiesza. Okazuje słabość nie mając opinii
publicznej nic innego do zaproponowania. Lecz najbardziej smutne jest to, iż
nie zdaje on sobie sprawy z własnego upadku.
Od początku wiedziałem, że ani Europa
Plus, ani tym bardziej stowarzyszenie „Dom wszystkich Polska” nie mają szans.
Pisałem o tym, co łatwo sprawdzić w Internecie. Dlatego tak trudno jest mi pogodzić
się z myślą, że Ryszard Kalisz, jak sądziłem, jeden z najbardziej
rozpoznawalnych polityków lewicy, błyskawicznie stacza się na dno.
Dla polityka tej klasy nie ma nic
gorszego jak śmieszność. Bowiem jakież to przymioty charakteru prezentuje dziś
drogi Ryszard? Małostkowość, plotkarstwo, przywiązanie do sejmowej
funkcji…
Jeśli sądzi, że zyska tym sympatię choć
części rodaków - jest w błędzie. I boleśnie się o tym przekona. To tylko
kwestia czasu, gdy media stracą zainteresowanie osobą Ryszarda Kalisza, tak jak
straciły serce do jego politycznego komilitona – Janusza Palikota. Bo ileż
można epatować Polaków skandalicznymi wypowiedziami i coraz niższymi
happeningami. Niestety drogiemu Ryszardowi nie pozostało nic innego, mnożyć
plotki, supozycje a w końcu pomówienia. „Sic transit gloria mundi…” - tak
przemija chwała tego świata…
Grzegorz Tuderek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz