O tym jak bardzo potrzebny był „Niezbędnik
Historyczny Lewicy” najlepiej świadczą histeryczne reakcje ze strony prawicy. W
większości tekstów i recenzji miejsce argumentów zastąpiły pogardliwe emocje
będące wynikiem – jak szczerze napisał na łamach „Super Expressu” Wiktor
Świetlik – zoologicznego antykomunizmu. Skąd taka nerwowość? Z tego powodu, że
„Niezbędnik” – publikacja wszak niepozorna – uderzył w jeden z fundamentów
obecnego systemu. Panowanie polskiej prawicy opiera się między innymi na
zdominowaniu pamięci historycznej. Państwo nie szczędziło na ten cel pieniędzy.
Nie jest przypadkiem, że budżet IPN jest kilkakrotnie wyższy od budżetu PAN.
Nic dziwnego, że nie zawiodła
symboliczna dla IPN-u postać, jaką jest prof. Jan Żaryn. Na łamach portalu
wPolityce.pl Żaryn stwierdził, że publikacja jest „fałszywa z założenia”.
Niestety nie rozwinął tej tezy. Czyżby chodziło o to, że każda lewicowa próba
interpretacji historii jest fałszywa? Dalej Żaryn stwierdza, że w „Niezbędniku”
„jest sporo błędów wynikających z przyjmowania retoryki socjalistycznej jako
obiektywnej, a nie wywodzącej się z konkretnych nurtów partyjnych”. W innym
miejscu powtarza ten zarzut, pisząc, że w „Niezbędniku” jest „mnóstwo, zarówno
drobnych, jak i daleko idących przeinaczeń”. Niestety nie rozwija tej myśli i
nie wskazuje konkretnych błędów merytorycznych. Jeśli chodzi o konkretne
zarzuty, to Żaryn rozwija tylko jeden. Błędem merytorycznym w opinii Żaryna ma
być „opowiadanie o drogach do niepodległości na przełomie XIX i XX wieku, że prawica
była ugodowa, a socjaliści byli łączącymi socjalizm z niepodległością”. Dla
Żaryna taki pogląd nawet nie jest błędem, „jest daleko idącą kompromitacją”. W
tej sytuacji mogę tylko żałować, że autorzy „Niezbędnika” postanowili rozpocząć
narrację historyczną od momentu odzyskania przez Polskę niepodległości. W
następnym wydaniu wypada wspomnieć o Rewolucji 1905 roku. To wydarzenie
najlepiej pokazuje, jak gorliwie prawica walczyła z rosyjskim zaborcą.
Naprawimy to niedopatrzenie!
Nie dziwi mnie, że „Niezbędnik”
skrytykowała „Gazeta Wyborcza”. Od lat to środowisko stara się legitymizować
III RP poprzez delegitymizację PRL-u. Zastanawia natomiast dokonana przez Agatę
Nowakowską obrona Narodowych Sił Zbrojnych. Według tej autorki pisanie o
antysemityzmie NSZ i ich współpracy z Niemcami, to „brak niuansowania” i
historia „żywcem wyjęta z PRL”. Trzeba przyznać, że sojusz Żaryna i „Gazety
Wyborczej” obronie dobrego imienia NSZ jest zaskakujący. Chociażby po to, warto
było wydać „Niezbędnik”. Gwoli ścisłości, wbrew temu, co pisze Nowakowska, w
„Niezbędniku” znajdują się informacje na temat strajków sierpniowych.
Absolutną perełką jest natomiast wpis
blogowy prof. Tadeusza Bartosia. Jak przyznaje sam autor tekst jest niezwykle
emocjonalny. I może dlatego niezwykle szczery. „Nasi rodzice (dziadkowie to
chyba trochę za wcześnie), mogli żyć w dobrobycie porównywalnym z niemieckim,
francuskim, angielskim. Mówmy tylko o dobrach konsumpcyjnych. Mogliby
podróżować, leżeć bykiem na Majorce”. Pisząc „nasi rodzice (dziadkowie)” Bartoś
ma zapewne na myśli jakąś grupę (klasę!) społeczną. Niestety moi dziadkowie się
do tej grupy nie zaliczali. Nie żyli w „dobrobycie porównywalnym z niemieckim”.
Większość rodziców, dziadków dzisiejszych obywateli Polski to byli chłopi,
którym dane było skończyć kilka klas szkoły powszechnej. Dla nich podróżą życia
był wyjazd do najbliższego miasta powiatowego a nie wczasy na Majorce! Jak
trafnie zauważył współautor „Niezbędnika” Piotr Szumlewicz: „Polskie elity
krytykują PRL głównie nie za deficyty demokracji, ale za awans społeczny
chłopów i robotników. PRL jest dla nich wcieleniem zła, czyli epoki, w której
oni sami tracą swój status elity”. Do tego dochodzi fałszywe obciążanie PRL-u
za zacofanie Polski. Jakby II RP nie była państwem zacofanym. W 1939 roku
maturę zdawało kilka tysięcy osób. Ta wąska elita może rzeczywiście mogła – jak
pisze Bartoś – „kończyć studia w różnych miejscach na świecie”. Ale był
to przywilej wąskiej grupy uprzywilejowanych. To jest ta arkadia, za którą
tęsknią dzisiejsze elity. Kraina, w której „każdy znał swoje miejsce”.
Swoją recenzję na łamach portalu
Lewica.pl opublikował też Piotr Ciszewski. Jest to w miarę spójna krytyka
osadzona na gruncie anarchosyndykalizmu. Niestety autor poszedł w tanie
złośliwości, które bardziej świadczą o jego wiedzy historycznej, niż o
czymkolwiek innym. Przykładem jest niezrozumienie przez Ciszewskiego pojęcia
„wtórnej feudalizacji” terenów na wschód od Łaby w XVII wieku. Widać
autor recenzji przeoczył słowo „wtórna”. Dziwi również zdziwienie Ciszewskiego
zdaniem, że przez większość II RP realizowano liberalną politykę gospodarczą.
Tak jednak było. Również w okresie wielkiego kryzysu – co przyniosło opłakane
skutki. Ciszewski, chcąc podważyć tezę o liberalnej polityce gospodarczej II RP,
podaje informację, że decyzję o budowie Gdyni podjęto u zarania II RP. Owszem,
ale jest to typowy wyjątek podkreślający regułę. Inwestycja ta wynikała z
polskiej racji stanu. Podobnie dzisiaj realizowana jest gigantyczna inwestycja
publiczna – Gazoport – motywowana zresztą przy pomocy podobnych argumentów.
Budowa Gazoportu nie oznacza jednak, że polityka ostatnich lat nie jest
neoliberalna. Przeciwnie. Podobnie w okresie II RP budowano Gdynię i
jednocześnie prowadzono politykę antyinflacyjną i, do czasu przejęcia sterów
gospodarki przez Eugeniusza Kwiatkowskiego, nie prowadzono na szerszą skalę
robót publicznych.
Stanowisko komentujące „Niezbędnik”
wydał również Sekretariat Krajowy Młodych Socjalistów. Trudno powiedzieć, czy
na zainteresowanie MS „Niezbędnikiem” wywarł wpływ fakt, że dwóch spośród
czworga autorów „Niezbędnika” należało swego czasu do owego Sekretariatu.
Autorzy oświadczenia podają szereg wydarzeń, które zostały w „Niezbędniku”
pominięte. Warto więc odwołać się do wstępu do tej publikacji.
„Skąd taki a nie inny wybór haseł? Jeśli
przyjmiemy założenie, że historia nie jest czarno-biała, to chcieliśmy dodać
trochę bieli, tam gdzie przez ostatnie 20 lat używano tylko czarnych barw. Tam,
gdzie w ostatnich latach było, aż nadto wybielania, chcieliśmy dodać trochę
ciemnej szarości. Jeśli odcień szarości uznaliśmy za odpowiedni, wówczas
rezygnowaliśmy z tworzenia odrębnego hasła.”
Jeśli więc nie pisaliśmy np. o masakrze
robotników na Wybrzeżu w 1970 roku to wynika to z prostego faktu, że obecny
stan wiedzy historycznej i świadomości społecznej w tym temacie uznajemy na
odpowiedni. Nie ma tu czego odkłamywać, ani czemu się sprzeciwiać. Jednocześnie
jest wiele procesów społecznych w historii PRL-u, które są zakłamywane. To na
nich postanowiliśmy się skupić, aby pokazać, że Polska Ludowa przyniosła awans
cywilizacyjny milionom obywateli. Dzisiaj delegitymizacja PRL-u służy
legitymizacji rozwiązań neoliberalnych i władzy prawicy. Jak trafnie zauważył
Michał Syska „media głównego nurtu atakują jakiekolwiek pozytywne skojarzenia z
PRL, by nikt dziś nie domagał się darmowej edukacji, służby zdrowia,
przedszkoli, bo jest to „komunistyczny” przeżytek. Jednocześnie media mogą
kultywować pamięć o Pużaku, bo ta nie ma żadnego znaczenia na wybory polityczne
dziś”.
Świadomość historyczna Polaków nie
została jeszcze do końca przeformatowana przez IPN i media głównego nurtu.
Polacy nadal w większości uważają, że stan wojenny był mniejszym złem, a dekada
Gierka to okres pełnego zatrudnienia i szybkiego rozwoju. Dziwi natomiast niska
świadomość tych nastrojów wśród dziennikarzy. Przykładem jest materiał w
Faktach TVN, w którym głównym zarzutem wobec „Niezbędnika” było pozytywne
pisanie o Gierku. Doprawdy, jeśli szukać okresu PRL-u dobrze wspominanego przez
Polaków, to jest to właśnie dekada Gierka. Autor materiału w TVN przeszedł sam
siebie, konfrontując opinie na temat polityki gospodarczej Gierka zawarte w
„Niezbędniku” z ocenami zawartymi w podręczniku wydanym za czasów
Jaruzelskiego. Kończąc można wyrazić zdziwienie nie tyle faktem, że TVN
angażuje się w walki frakcyjne w łonie PZPR, ale, że staje akurat po stronie
ekipy Jaruzelskiego.
„Niezbędnik Historyczny Lewicy” nie jest
dziełem skończonym. Wszystkie merytoryczne uwagi zostaną przeanalizowane i
uwzględnione podczas redagowania drugiego wydania. Jednocześnie dziękuję
Danucie Waniek, Małgorzacie Winiarczyk-Kossakowskiej, Piotrowi Szumlewiczowi za
godziny pracy nad „Niezbędnikiem”. Emocje naszych oponentów pokazują, że było
warto.
Bartosz Machalica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz