środa, 29 maja 2013

Lidia Geringer de Oedenberg: Eurokonsekwencje odrzucenia prawomocnego referendum





Pięcioosobowa delegacja Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego (PE) przyjeżdża 29 maja br. z misją śledczą na Dolny Śląsk.
Jak się okazuje otwartość naszych władz do współpracy ze społeczeństwem ma swoje ściśle określone granice, po przekroczeniu których – przedstawiciele administracji rządowej ruszają na wojnę z obywatelami.
 
Przykład?
Samorządowcy z sześciu gmin: Lubin, Kunice, Ruja, Ścinawa, Miłkowice i Prochowice wysyłali petycję do Parlamentu Europejskiego, po tym jak „centrala” zignorowała głos lokalnych społeczności przeciwstawiających się rządowym planom budowy największej w Europie odkrywkowej kopalni węgla brunatnego na złożu Legnica. Plany lokalizacji kopalni – w bezpośrednim sąsiedztwie terenów chronionych w ramach programu Natura 2000 i gęsto zaludnionych gmin – spotkały się z ogromnym oporem zarówno mieszkańców tych terenów jak i wielu organizacji pozarządowych.
 
Najpierw podjęto szereg działań protestacyjnych, a w 2009 r. zorganizowano referendum, którego wyniki nie pozostawiły żadnej wątpliwości co do społecznych nastrojów: z 17,6 tys. uprawnionych do głosowania 95% opowiedziało się przeciwko planom budowy kopalni. Samorządowcy zjednoczyli się w Ogólnopolskiej Koalicji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”, której przewodniczącą została Irena Rogowska, wójt Gminy Lubin, autorka petycji nr 0046/2010, a wiceprzewodniczącym Radosław Gawlik prezes Stowarzyszenia EKO-UNIA z Wrocławia.
 
Mimo rezultatów prawomocnego referendum i jednoznacznego sprzeciwu społeczeństwa wobec projektu budowy megaodkrywki – rząd przyjął pod koniec 2011 r. plany zakładające w przyszłości wydobycie węgla w okolicach Legnicy, zamrażające tamże jakiekolwiek inwestycje niezwiązane z energetyką węglową.
 
Petycję od samego początku pilotuję w Parlamencie Europejskim (PE). Po trzykrotnych wysłuchaniach w Komisji Petycji (PETI) – skarżących, ekspertów i przedstawicieli Komisji Europejskiej – postanowiliśmy wysłać delegację z misją śledczą na miejsce. Należy zaznaczyć, że tego typu misje są organizowane tylko w wyjątkowych przypadkach, 2-3 razy w ciągu roku na tysiące petycji spływających z całej wspólnotowej Europy.
 
Początkowo bardzo trudno było znaleźć dogodny dla wszystkich termin, w końcu ustalono koniec października 2012 r.. Tuż przed wyjazdem ze względu na “różne“ okoliczności – przesunięto delegację na później, po czym okazało się, że innych wolnych dat w tzw. zielonych tygodniach, kiedy PE oficjalnie nie pracuje – już nie ma.
Konieczna była specjalna derogacja na wyjazd w tygodniu “komisyjnym”, kiedy w Parlamencie odbywają się zwyczajowe posiedzenia komisji merytorycznych. Po uzyskaniu zgody – delegację z udziałem pięciu europosłów i pozostałych zainteresowanych stron wyznaczono na 29-31 maja. br.
 
Gdy wszystko było już „dopięte” organizacyjnie, niespodziewanie 13 maja br. na posiedzeniu Prezydium PE, w skład którego jako Kwestor wchodzę, Jacek Protasiewicz – wiceprzewodniczący PE zgłosił wniosek, aby misję PETI ze względu na wypadające w jej trakcie święto Bożego Ciała – ponownie przesunąć. W kalendarzu PE czwartek 30 maja br. to zwyczajny dzień roboczy, petycjonariusze potwierdzili swoją gotowość do spotkań, podobnie jak i dolnośląskie władze – tym niemniej wniosek wiceprzewodniczącego spowodował zawieszenie misji na tydzień przed wyjazdem.
 
Po siedmiodniowych konsultacjach politycznych, na dwa dni przed planowaną misją (27 maja br.) Przewodniczący PE Martin Schulz – wyraził zgodę na delegację .
 
Samorządowcy odetchnęli z ulgą, choć na co dzień, o czym donoszą nawet zagraniczne* media, żyją w strachu…
 
Dlaczego?
 
Niezależne źródła energii pochodzące z paliw kopalnych, uważane są przez polski rząd za niezwykle istotne dla naszego bezpieczeństwa energetycznego, zatem kto występuje przeciwko naszemu energetycznemu status quo – zagraża bezpieczeństwu państwa i dlatego ABW składa takim osobom i organizacjom – wizyty.
 
Przesłuchiwani są samorządowcy : burmistrzowie i ich współpracownicy sprzeciwiający się rządowym planom energetycznym, nie konsultowanym należycie ze społecznością lokalną – jak tego wymaga unijne prawo. Szczególnie piętnowane są samorządowe działania „antywęglowe”, czego doświadczają np. wspomniani przeze mnie petycjonariusze.
 
Organizacja pozarządowa Client Earth – uważa wręcz, że dochodzi u nas do “kryminalizowania” działalności grup ekologicznych. Nieoficjalnie na “korytarzach rządowych” mówi się, że niektóre organizacje ekologiczne specjalnie doprowadzają do społecznych protestów, tylko po to by w odpowiedzi na nie – Komisja Europejska – zlecała im opracowywanie dobrze płatnych ocen środowiskowych.
 
Rodzimi ekolodzy przyznają, że poza wizytami agentów – „atmosferę strachu” podsycają dodatkowo wypowiedzi ministrów o domniemanym świadomym działaniu ekoaktywistów przeciwko publicznemu interesowi państwa.
 
Coś jest na rzeczy.
 
Pracując od 9 lat w Komisji Petycji – takiego oporu przy wysyłaniu delegacji z misją śledczą jeszcze nigdy nie zaobserwowałam. W ślad za naszą wizytą – zostanie opracowany specjalny raport w Komisji Petycji. Do jego zaleceń Komisja Europejska i nasz rząd będą musieli się ustosunkować.
 
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
 
Lidia Geringer de Oedenberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz