wtorek, 7 maja 2013

Piotr Gadzinowski: Stalin polskim patriotą był



Gdyby nie było PRL-u, to trzeba by go koniecznie wymyślić. Aby elity III RP nie musiały przemęczać się myśleniem.
PRL jest dziś zjawiskiem niezwykle użytecznym. Zwalnia od odpowiedzialności i myślenia. Dziurawe drogi, opóźnione pociągi, układy zamknięte, szlabany otwarte, chamstwo i sobiepaństwo, ponuractwo i partyjniactwo, a nawet nieumiejętność porządnego grillowania to wszystko jest pokłosiem PRL-u. Efektem zsowietyzowania wspaniałego kiedyś polskiego Narodu.

W dawnym, prawdziwym PRL-u rolę obecnego PRL–u grały okupacja niemiecka i przedwojenna sanacja. One wtedy były winne dziurawym drogom, opóźnionym pociągom, układom i szlabanom, chamstwu i ponuractwu oraz braku elementarnej kultury grillowania.

O ile wpływ okupacji niemieckiej na niedorozwój kultury grillowania był niezaprzeczalny, to wraz z dorastaniem PRL-u wiara mas pracujących miast i wsi w demoniczność „sanacji” malała. 

Efektem obrzydzania II RP przez dyżurnych propagandzistów PRL była olbrzymia popularność telewizyjnego programu „W starym kinie”. Tam redaktor Stanisław Janicki prezentował przedwojenne filmy fabularne. Choć zwykle nieporadne artystycznie, stały się popularnym substytutem niepropagandowych informacji o „sanacji”. Dziś też moda na PRL jest wszechobecna.

Zresztą żyjący wtedy świadkowie czasów „sanacyjnych” tłumaczyli przedwojenną biedę i zacofanie dziedzictwem zaborów i wyniszczającą kraj pierwszą wojną światową. A zabory, jak pamiętają ci, którzy czytali XIX-wieczne spory publicystyczne, były efektem słabości I Rzeczpospolitej, zwłaszcza jej elit. 

Cóż z tego, że uchwaliliśmy nowoczesną Konstytucję 3 Maja, skoro nie weszła do życia państwowego. I gdyby szukać w naszej historii skutecznego ruchu reformującego społeczeństwo i państwo, to takim były „egzekucje praw i dóbr” średniej szlachty z XVI wieku.

Potem już nowoczesne konstytucje nadawali nam zaborcy. Ruski car zniósł poddaństwo naszych chłopów, niemiecki dał nam fundamenty państwa prawa, a austriacko-węgierski zasady demokracji parlamentarno-gabinetowej. Kraj uprzemysłowili nam Niemcy, Żydzi i Rosjanie. Rdzenni Polacy najłatwiej spełniali się w sferze administracji i usług.

Paradoksalnie Polska „rdzenna etnicznie”, o jaką teraz postulują maszerując radykalni narodowcy, czyli „Polska dla Polaków”, to nie była II RP, ale właśnie tak niepopularny dzisiaj wśród zdeklarowanych patriotów PRL. Nigdy w naszej historii Polska nie była tak silnie etnicznie polską jak za czasów PRL. 

Warto przypomnieć, że nie był to efekt działań Romana Dmowskiego tylko Józefa Stalina. To Stalin i jego drużyna wtłoczyli Polskę w historyczne „chrobrowe granice”, chociaż „Mieczyków Chrobrego” w klapach nie nosili. To stalinowska polityka sprawiła, że PRL był państwem ze zmarginalizowanymi mniejszościami narodowymi. 

Gdyby dzisiejsi narodowcy chcieli okazać realną, nie zmitologizowaną, wdzięczność za byłą i obecną rdzenność etniczną Polski, to swe marsze powinni zaczynać pod pomnikiem Dmowskiego, a kończyć pod pomnikiem Stalina.

Ale pomnika Stalina w Polsce nie ma.

Czemu w „komunistycznym” PRL-u pomnik Stalina nie stanął? Polityka tak zasłużonego dla polskiej narodowej rdzenności, „czystości” rasowej wręcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz