Gdyby nie było PRL-u, to trzeba by go
koniecznie wymyślić. Aby elity III RP nie musiały przemęczać się myśleniem.
PRL jest dziś zjawiskiem niezwykle
użytecznym. Zwalnia od odpowiedzialności i myślenia. Dziurawe drogi, opóźnione
pociągi, układy zamknięte, szlabany otwarte, chamstwo i sobiepaństwo,
ponuractwo i partyjniactwo, a nawet nieumiejętność porządnego grillowania to
wszystko jest pokłosiem PRL-u. Efektem zsowietyzowania wspaniałego kiedyś
polskiego Narodu.
W dawnym, prawdziwym PRL-u rolę obecnego
PRL–u grały okupacja niemiecka i przedwojenna sanacja. One wtedy były winne
dziurawym drogom, opóźnionym pociągom, układom i szlabanom, chamstwu i
ponuractwu oraz braku elementarnej kultury grillowania.
O ile wpływ okupacji niemieckiej na
niedorozwój kultury grillowania był niezaprzeczalny, to wraz z dorastaniem
PRL-u wiara mas pracujących miast i wsi w demoniczność „sanacji” malała.
Efektem obrzydzania II RP przez
dyżurnych propagandzistów PRL była olbrzymia popularność telewizyjnego programu
„W starym kinie”. Tam redaktor Stanisław Janicki prezentował przedwojenne filmy
fabularne. Choć zwykle nieporadne artystycznie, stały się popularnym
substytutem niepropagandowych informacji o „sanacji”. Dziś też moda na PRL jest
wszechobecna.
Zresztą żyjący wtedy świadkowie czasów
„sanacyjnych” tłumaczyli przedwojenną biedę i zacofanie dziedzictwem zaborów i
wyniszczającą kraj pierwszą wojną światową. A zabory, jak pamiętają ci, którzy
czytali XIX-wieczne spory publicystyczne, były efektem słabości I Rzeczpospolitej,
zwłaszcza jej elit.
Cóż z tego, że uchwaliliśmy nowoczesną
Konstytucję 3 Maja, skoro nie weszła do życia państwowego. I gdyby szukać w
naszej historii skutecznego ruchu reformującego społeczeństwo i państwo, to
takim były „egzekucje praw i dóbr” średniej szlachty z XVI wieku.
Potem już nowoczesne konstytucje
nadawali nam zaborcy. Ruski car zniósł poddaństwo naszych chłopów, niemiecki
dał nam fundamenty państwa prawa, a austriacko-węgierski zasady demokracji
parlamentarno-gabinetowej. Kraj uprzemysłowili nam Niemcy, Żydzi i Rosjanie.
Rdzenni Polacy najłatwiej spełniali się w sferze administracji i usług.
Paradoksalnie Polska „rdzenna
etnicznie”, o jaką teraz postulują maszerując radykalni narodowcy, czyli
„Polska dla Polaków”, to nie była II RP, ale właśnie tak niepopularny dzisiaj
wśród zdeklarowanych patriotów PRL. Nigdy w naszej historii Polska nie była tak
silnie etnicznie polską jak za czasów PRL.
Warto przypomnieć, że nie był to efekt
działań Romana Dmowskiego tylko Józefa Stalina. To Stalin i jego drużyna
wtłoczyli Polskę w historyczne „chrobrowe granice”, chociaż „Mieczyków
Chrobrego” w klapach nie nosili. To stalinowska polityka sprawiła, że PRL był
państwem ze zmarginalizowanymi mniejszościami narodowymi.
Gdyby dzisiejsi narodowcy chcieli okazać
realną, nie zmitologizowaną, wdzięczność za byłą i obecną rdzenność etniczną
Polski, to swe marsze powinni zaczynać pod pomnikiem Dmowskiego, a kończyć pod
pomnikiem Stalina.
Ale pomnika Stalina w Polsce nie ma.
Czemu w „komunistycznym” PRL-u pomnik
Stalina nie stanął? Polityka tak zasłużonego dla polskiej narodowej rdzenności,
„czystości” rasowej wręcz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz