środa, 31 października 2012

Krzysztof Gawkowski: American Dream!



http://www.sld.org.pl/blog/499-krzysztof_gawkowski_american_dream.html
Finisz kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych wydaje się być coraz bardziej zacięty. Po trzech debatach z udziałem Baracka Obamy i Mitta Romneya nic do końca nie wydaje się być pewne, a zbliżający się nad północno-wschodnie wybrzeże USA Huragan Sandy może jeszcze bardziej skomplikować przewidywania dotyczące ostatecznych rozstrzygnięć. Ostatnie dni przyniosą zapewne wiele kontrowersyjnych informacji i wydarzeń jednak nie ulega wątpliwości, że najbardziej emocjonujący wyścig wyborczy na świecie wszedł właśnie w decydująca fazę!

Trwająca wiele miesięcy kampania wyborcza na kilka dni przez wyborami zdaje się coraz bardziej przyspieszać. Oba sztaby sięgają po najcięższą broń oraz... znanych i lubianych celebrytów ze świata muzyki i filmu. Sztab republikanów zdecydował się w ostatnim czasie na „reklamówki" wyborcze wsparte przez Clinta Eastwooda, a wcześnie Romneya poparli między innymi Robert Duvall, Chuck Norris czy Sylvester Stallone. Urzędujący prezydent zdaje się być jednak bardziej uzbrojony w celebrycką armię wspierających, do których należą chociażby George Clooney, Jon Bon Jovi, Antonio Banderas, Kevin Costner, Daniel Craig, Matt Damon, Robert De Niro, Cameron Diaz, Leonardo DiCaprio, Michael Douglas, Tom Hanks, Anne Hathaway, Salma Hayek, Gwyneth Paltrow, Al Pacino czy Brad Pitt.

Zabiegi podejmowane przez oba sztaby sprowadzają się jednak zawsze do tej samej maksymy - jakie są wyniki sondaży. Amerykańska polityka, zdominowana jest przez  podprogowe przekazy dotyczące emocji i preferencji społecznych. Według najnowszego sondażu agencji Reutera i ośrodka Ipsos, Obama w dniu wyborów zdobędzie 47% głosów prawdopodobnych wyborców (tj. takich, którzy deklarują stanowczy zamiar głosowania), a Romney - 45%. W tym samym sondażu 12% respondentów powiedziało jednak, że nie wie na kogo głosować, a eksperci zwracają uwagę, że większość niezdecydowanych głosuje ostatecznie w wyborach zwykle nie na urzędującego prezydenta, tylko na jego oponenta.

Pomimo wydatków jakie poniosły na kampanię zarówno sztaby demokratów jak i republikanów dla przeciętnego Amerykanina najważniejsze są sprawy gospodarcze i socjalne. Barack Obama to lewicowiec, proponujący podwyżkę podatków dla najbogatszych, natomiast kandydat republikanów ma zupełnie inne plany i chce, aby 20% najbogatszych płaciło mniej niż dotąd oraz zamierza też obniżyć podatek dla przedsiębiorstw.   Dodatkowo urzędujący prezydent chce utrzymania „Obamacare", czyli programu powszechnej opieki zdrowotnej, zwiększenia cięć wydatków w wysokości 1,2 bln dol. w całej administracji i programach rządowych, odnowienia amerykańskiego „globalnego przywództwa", ale bez większych zmian w polityce zagranicznej. Mitt Romney opowiada się za to za zniesieniem „Obamacare", zmniejszeniem liczby urzędników federalnych o 10% oraz umocnienie pozycji USA w świecie poprzez ostrzejszą postawę wobec Rosji, Chin i Iranu.

6 listopada wszystko będzie jasne, a do tego czas osobiście trzymam kciuki za lewicową wizję świata i Baracka Obamę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz