http://www.sld.org.pl/blog/681-piotr_gadzinowski_miss_bezrobocia.html
Już niedługo najlepsze operacje plastyczne będą robić w Państwowych Urzędach Pracy. Nie wierzycie? To poczytajcie.
Portal „Dziennik.pl” dnia 30.11.12 poważnie donosił:
„Genialna akcja siemianowickiego urzędu pracy. Dzięki metamorfozie wizerunku 30 kobiet z okolic Siemianowic Śląskich, które od dawna zmagały się z bezrobociem, wreszcie znalazło pracę”.
Inspiracją dla urzędników siemianowickiego PUP-u była akcja zainicjowana w 2004 roku przez księcia Karola. Wtedy to następca brytyjskiego tronu, w ramach akcji Autokreacja, zaprosił 5 bezrobotnych żon polskich górników na tygodniowy wyjazd do Londynu. W tym czasie panie przeszły między innymi totalną zmianę wizerunku. Do tego stopnia, że po powrocie mężowie nie mogli ich rozpoznać. Przemiana dodała kobietom skrzydeł. Panie poczuły się pewniej i rozpoczęły aktywne poszukiwania pracy. Każdej udało się znaleźć zatrudnienie w ciągu 3 miesięcy.
Ta historia była jednym z głównych powodów, które skłoniły pracowników Powiatowego Urzędu Pracy w Siemianowicach Śląskich do opracowania oryginalnego programu aktywizacji kobiet długotrwale bezrobotnych w wieku 25–30 lat, samotnie wychowujących co najmniej jedno nieletnie dziecko.
Program obejmował doradztwo, szkolenia oraz ruchomy bon w wysokości 2,3 tys. zł, który panie mogły przeznaczyć na poprawę czegoś, co według nich dyskwalifikuje je wizerunkowo w oczach własnych i innych.
Realizację bonu można było przeznaczyć na zakup ubrania, obuwia, bielizny, torebki, wizytę u dentysty, protetyka, okulisty, optyka, fryzjera, kosmetyczki, wizażystki itp. oraz wynajęcie opieki nad dzieckiem na czas szkolenia.
Przesłuchano 300 kobiet i wybrano spośród nich te, co do których wydawało się, że najlepiej skorzystają z programu, a nie tylko wykorzystają bon. To właśnie wtedy okazało się, jak poważne problemy z autokreacją mają wybrane kobiety. Większość z nich, przychodząc na rozmowę, nie miała się w co ubrać. Wyglądały na zaniedbane i zachowywały się nieporadnie. Nie miały pojęcia o znaczeniu języka ciała, nie wierzyły, że potrafią być kreatywne, niekiedy nie umiały nawet spożyć podawanych im w czasie szkoleń przekąsek.
Równocześnie panie podjęły szkolenia zawodowe – po wcześniejszym „dopasowaniu potencjału do rynku”.
Po tym jak kobiety o siebie zadbały, rynek pracy wręcz stanął dla nich otworem. Otrzymały posady na początku finansowane z funduszu stażowego, ale po jego zakończeniu mają gwarancję zatrudnienia. Uczestniczki programu sprawdziły się między innymi „w branży gastronomicznej”.
I tak dzięki inspiracji brytyjskiego dworu, Boże chroń Królową!, w śląskim PUP-ie wiedzą już, co każda kobieta do skutecznego podjęcia pracy potrzebuje. Kreatywności w spożywaniu podawanych im przekąsek i w doborze torebki do kiecki. No i bezwzględnie opanowanie języka ciała. Bezrobocie zwalczymy wyglądem.
Na nim powinny się skupić wszystkie PUP-y w naszym kraju. Dodając ewentualnie do niego już tak duperelne dodatki jak: opieka nad dziećmi poszukujących i podejmujących pracę, bezpłatna opieka zdrowotna, etaty finansowanie na początku z funduszu stażowego.
Ponieważ państwo polskie ma jeszcze pieniądze na systemową „walkę z bezrobociem kobiet”, czy nie warto iść za siemianowickim ciosem?
Zwiększyć wartość bonu, który panie mogłyby przeznaczyć na poprawę tego, co według nich „dyskwalifikuje je wizerunkowo w oczach własnych i innych”.
Zrobić sobie lepsze usta, cycki przede wszystkim, uszy jeśli odstają.
A paniom pozostającym w długotrwałym, strukturalnym bezrobociu można by zafundować bon na totalną plastykę. Kocmołuch przerobiony na Marilyn Monroe na pewno szybciej posadę znajdzie. Przynajmniej w gastronomii albo w gazecie.
Piotr Gadzinowski
Źródło: Blog Piotra Gadzinowskiego - Lewica24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz