piątek, 28 grudnia 2012

Joanna Senyszyn: Spowiedź Abp. Michalika



Czyżby abp. Michalikowi ciążyły własne kłamstwa i życie niezgodne z systemem wyznawanych wartości, że z okazji Świąt Bożego Narodzenia dokonał publicznej spowiedzi? Wprawdzie nieco zakamuflowanej, ale dobre i to.
Metropolita przemyski stwierdził, że „nie mamy odwagi, już się przyzwyczailiśmy i nie umiemy mówić prawdy. Kłamiemy nawet wtedy, kiedy usiłujemy mówić prawdę”. Słowa te pasują do abp. Michalika, jak ulał. Wszak to z powodu jego kłamliwych oskarżeń stracił pracę w policji i był szykanowany policjant drogówki w Ustrzykach Dolnych, który miał nieszczęście zatrzymać samochód wiozący hierarchę. Kierował nim watykański ksiądz Cianciarello. Jechał bez świateł i przekroczył prędkość o przeszło 30 km/h. Sierżant pouczył, że na bieszczadzkich serpentynach trzeba jechać ostrożnie i dał mandat (200 zł). Wtedy do akcji wkroczył abp Michalik. Krzyczał na policjanta i – jak to mają w zwyczaju rozbestwieni dygnitarze – ryczał: „Nie wiesz kim ja jestem”. Faktycznie policjant dowiedział się dopiero, gdy tracił pracę w wyniku interwencji śmiertelnie obrażonego klechy, który uważa się za więcej niż Boga.

Następnie abp Michalik poinformował, że „ludzie, którzy chcą mówić prawdę są dyskwalifikowani”. Z jego błyskotliwej kariery w Kościele wynika, że sam mówieniem prawdy się nie hańbił, skoro zaszedł tak wysoko. Chyba zaczyna mu to powoli doskwierać. Jak zostanie kardynałem, może wreszcie uzna, ze dłużej już nie ma po co tkwić w kłamstwie i nawróci się na prawdę. Gdyby rzeczywiście miało nastąpić cudowne nawrócenie, należy życzyć metropolicie szybkiego awansu.

Kolejna cenna myśl także płynie z osobistych doświadczeń abp. Michalika. Stwierdził mianowicie, że „można uzyskać wszystko, jeśli się ma duże pieniądze”. Tym samym wyjaśnił pazerność własną, kolegów po fachu i kościelnej instytucji.

Zauważył też, że „bohaterem staje się błazen. Błazen zajmuje miejsce mędrca, nauczyciela, kapłana. Błazen, wszystko mu wolno”. Gdyby przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski powiedział wyraźnie, że ma na myśli siebie, zbliżyłby się do prawdy. A tak spowiedź hierarchy jest niepełna… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz