http://sld.org.pl/aktualnosci/2461-po_11_listopada_sld_byl_po_dobrej_stronie.html
Święto Niepodległości miało być w założeniu pełne zadumy. W ostatnich latach jest jednak pełne zadymy. Bójki z funkcjonariuszami publicznymi, teorie spiskowe o prowokacjach policyjnych, czy hasła, które z honorem i ojczyzną mają niewiele wspólnego.
Politycy SLD chcą zmienić to błędne podejście do rocznicy 11 listopada. Okazuje się, że ile obozów politycznych, tyle interpretacji historii i postaci, które tworzyły niepodległą Rzeczpospolitą. W kontrze do tego, co dzieje się od dwóch lat w polityce historycznej państwa, Sojusz Lewicy Demokratycznej chce by w przyszłym roku uczczono 95 rocznicę utworzenia rządu Ignacego Daszyńskiego. Dlatego złożył już do Marszałka Sejmu uchwałę właśnie w tej sprawie. SLD zaapelował w niej także o wybudowanie pomnika dla tego wielkiego polityka.
Już na cztery dni przed obchodami 11 listopada, Szef SLD Leszek Miller, rozpoczął dyskusję na temat uczczenia Daszyńskiego. Lewica wydaje się dążyć do przeniesienia akcentów patriotycznych już na 7 listopada, kiedy to utworzono pierwszy niepodległościowy rząd w Polsce. To cenna inicjatywa – mówią zarówno przedstawiciele lewicy, jak również środki masowego przekazu.
W niedzielę 11 listopada politycy Sojusz uczestniczyli w dwóch marsach. Pierwszy z nich był marsz organizowany przez Prezydenta RP. Były zarówno koncerty, inscenizacje historyczne oraz wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych. Sojusz był reprezentowany m.in. przez Wojciecha Olejniczaka i Ryszarda Kalisza, którzy w ten sposób postanowili zamanifestować swoją pamięć o tych, którzy poświęcili życie za niepodlełość. Na marszu „prezydenckim” obecny był również Sekretarz Generalny SLD, Krzysztof Gawkowski, który tak argumentował dla sld.org.pl swoją obecność w tym dniu, w tym miejscu: Święto Niepodległości to znakomity czas , aby pokazać, że patriotyzm nie ma żadnej barwy politycznej, ani tej z lewa, ani z prawa. W tym szczególnym dniu wszyscy ponad wszelkimi podziałami powinniśmy cieszyć się z Polski, z jej suwerenności i dbać o dobre imię Rzeczpospolitej.
Rzeczywiście marsz organizowany przez instytucje państwowe był spokojny i pełny uśmiechu. Równie spokojnie było na drugim marszy, którego głównym celem był zamanifestowanie antyfaszystowskiej postawy zgromadzonych. Ten organizowany przez ugrupowania i stowarzyszenia lewicowe pochód zgromadził także członków Sojusz. Obecna była w nim wiceprzewodnicząca partii Paulina Piechna-Więckiewicz czy przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów, Grzegorz Gruchalski. Marsz zwrócił uwagę na problem występującego skrajnego nacjonalizmu oraz ksenofobii. Uczestnicy manifestacji wznosili okrzyki "Cała Polska antyfaszystowska" czy „Faszyzm nie przejdzie”. Pomimo prób jego zakłócenia przez pseudokibiców, dzięki odpowiedniej reakcji policji udało się bez większych ekscesów dokończyć przemarsz.
Niestety święto patriotyzmu stało się okazją do ekscesów oraz konfliktów podczas trzeciego marszu organizowanego przez skrajną prawicę. Kamienie, petardy czy race rzucane w służby porządkowe doprowadziły do tego, że zostało rannych sześciu policjantów. Ponad 120 osób zostało zatrzymanych. Hasła takie jak „OBALIMY kur... ten SYSTEM” widniały na transparentach ludzi, którzy na co dzień powołują się na chrześcijańskie wartości miłości do bliźniego. Część z liderów marszu, w którym wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób oskarżyła policje o prowokacje. Pojawiło się wiele teorii spiskowych, które stają się orężem w walce polityczno-ideowej.
Teza o prowokacji politycznej nie jest nowa i zawsze się pojawia. Nie jest ona odpowiedzialna, dlatego, że jest rzucona w emocji, z powodu przepychanek jakie miały miejsce. Nie jest to dobry ton, bo to jest ton wojny - powiedział Józef Oleksy w programie Fakty po Faktach odnosząc się właśnie do owych teorii skrajnej prawicy.
Zamiast świętowania, mamy kolejny rok podziałów. Zamiast zadumy, mamy zadymy. To wszystko na szczęście bez udziału lewicy. Niestety z ewidentnym udziałem skrajnej prawicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz