środa, 7 listopada 2012

Leszek Miller: Premier woli, jak Kaczyński bawi się zapałkami, a nie kalkulatorem.



http://www.sld.org.pl/aktualnosci/2345-leszek_miller_premier_woli_jak_kaczynski_bawi_sie_zapalkami_a_nie_kalkulatorem_.html
Gościem Moniki Olejnik na antenie Radia Zet był Przewodniczący SLD, Leszek Miller. Rozmowa dotyczyła publikacji w "Rzeczpospolitej", działań prokuratury, katastrofy smoleńskiej i bieżących tematów politycznych.

Monika Olejnik: A gościem Radia ZET jest Leszek Miller szef SLD, wita Monika Olejnik, dzień dobry.

Leszek Miller: Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.

Monika Olejnik: Cieszy pana rzeź w „Rzeczpospolitej”?

Leszek Miller: A dlaczego ma mnie cieszyć? Patrzę na to, jak na zawodową wpadkę, rozumiem, że zasada rzetelności i dobrej pracy obowiązuje także dziennikarzy, jak ktoś popełnia błąd ponosi konsekwencje.

Monika Olejnik: Och, żeby tak politycy ponosili konsekwencje, jak dziennikarze.

Leszek Miller: Oczywiście, że ponoszą.

Monika Olejnik: Yhm, to widać, słychać i czuć.

Leszek Miller: Politycy o wiele częściej ponoszą konsekwencje, bo chociażby ...

Monika Olejnik: Mówią to, co im ślina przyniesie na język.

Leszek Miller: Tak, ale od czasu do czasu następuje, właściwie od czasu do czasu, w przewidzianych terminach następuje bardzo dokładna weryfikacja za pomocą kartki wyborczej.

Monika Olejnik: Czyli słusznie właściciel pozbawił stanowiska Tomasza Wróblewskiego i słusznie wyrzucił autora artykułu?

Leszek Miller: Jeżeli właściciel uznaje, że jego dziennikarz popełnił błąd, napisał artykuł bez materiału faktycznego to uważam, że słusznie.

Monika Olejnik: A co pan zrozumiał z konferencji prokuratora Szeląga?

Leszek Miller: Zrozumiałem, że nieprawdziwa jest teza, iż na pokładzie rozbitego samolotu znaleziono ślady materiałów wybuchowych.

Monika Olejnik: Nie, prokurator Szeląg powiedział nie stwierdzono, a na pytanie czy nie było, powiedział - „ja nie powiedziałem, że nie było, powiedziałem, że nie stwierdzono”.

Leszek Miller: Ja odniosłem wrażenie, że to zostało wykluczone.

Monika Olejnik: Ale to jest cytat.

Leszek Miller: Natomiast prokurator oczywiście dodał, że będą prowadzone dalsze prace.

Monika Olejnik: Antoni Macierewicz mówi, że prokurator Szeląg okłamał opinię publiczną i w związku z tym żąda żeby sprawą zajął się sejm. Czy sejm, według pana, powinien się zająć tą sprawą?

Leszek Miller: W tym znaczeniu, w jakim w kwietniu klub SLD złożył projekt specjalnej uchwały, ale ona dotyczy szacunku i pamięci dla ofiar tego zamachu, a nie przeistoczenia sejmu w jakąś nową komisję Millera.

Monika Olejnik: No nie wiem, a nie chciałby pan na którejś z komisji żeby przyszedł prokurator Szeląg i opowiedział właściwie co znaleziono na pokładzie, we wraku?

Leszek Miller: Ale oczywiście, że dobrze byłoby, chociażby na forum komisji sprawiedliwości i praw człowieka.  

Monika Olejnik: No właśnie, przecież pan sam się domaga skutecznej polityki informacyjnej i rządu i prokuratury, to gdzie ma być ta...

Leszek Miller: Tak, ale polityka informacyjna nie musi koniecznie przebiegać za pomocą raportów składanych sejmowi. Wyobrażam ją sobie chociażby w postaci serii kompetentnych, wyczerpujących konferencji prasowych.

Monika Olejnik: A czy teraz pan czuje się kompetentnie poinformowany?

Leszek Miller: Nie, nie czuję się.

Monika Olejnik: Kto pana kompetentnie nie poinformował?

Leszek Miller: Uważam, że zarówno jeśli chodzi o politykę prokuratury, jak i politykę administracji rządowej jest wiele do zrobienia. I to, że tak łatwo w umysły wielu Polaków wsiąkają rozmaite opowiadania o zamachu, itd., jest wynikiem błędnej polityki informacyjnej. Jeżeli się zostawia puste pole, to ktoś, albo coś na to pole wejdzie.

Monika Olejnik: Czy puste pole zostawia premier Tusk?

Leszek Miller: Tak, mam takie wrażenie. I mam tylko problem z odpowiedzią na pytanie, czy to jest wynik nieprofesjonalności, czy celowego działania, bo jeśli premier mówi, że woli Jarosława Kaczyńskiego, kiedy on się bawi kalkulatorem niż zapałkami, to odnoszę wrażenie, że jest chyba odwrotnie, że premier woli, jak Jarosław Kaczyński bawi się zapałkami, a nie kalkulatorem.

Monika Olejnik: No tak, ale to są jakieś emocje premiera, a ja mówię o polityce informacyjnej, co według pana premier powinien zrobić.

Leszek Miller: Proszę pani, jeżeli przypominam sobie ten dzień, który wstrząsną Polską, dzień publikacji w „Rzeczpospolitej” to uderzyło mnie to, że przez wiele godzin od momentu ukazania się tej publikacji rząd milczał. Oczywiście oprócz rzecznika rządu, który wydawał się zaskoczony i coś improwizował. A wygląda na to, że przedstawiciele rządu wiedzieli o możliwości ukazania się takiego materiału.

Monika Olejnik: No nie wygląda, bo premier Tusk powiedział, że poinformował go o tym prokurator Seremet 2 października.

Leszek Miller: No więc właśnie i wiedział prokurator generalny, że ten materiał się ukaże i wiedział premier, żaden z nich nie podjął ofensywnych działań, pozwalając żeby przez wiele godzin narracja na ten temat była kształtowana przez Jarosława Kaczyńskiego. No i siłą rzeczy trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to wynika z braku profesjonalizmu czy z celowego działania.

Monika Olejnik: Czyli pan, gdyby był premierem to by pan wystąpił o godzinie 9. rano, na konferencji prasowej, by pan powiedział tak, prokurator Seremet mnie o tym informował, tak?

Leszek Miller: Być może wystąpiłbym nawet w przeddzień, uprzedzając całą tą sytuację, bo sprawa smoleńska...

Monika Olejnik: Ale pan czuł, że to wisi w powietrzu, pan wiedział, że ten artykuł się ukaże?

Leszek Miller: Nie, nie wiedziałem.

Monika Olejnik: A myśli pan, że premier ma szklaną kulę i wiedział, że się ukaże.

Leszek Miller: Uważam, że premier był o tym poinformowany, że to się może zdarzyć. I sprawa smoleńska musi być traktowana zupełnie inaczej niż podobne rzeczy, które się w Polsce już zdarzały, dlatego że mamy do czynienia ze śmiercią istotnych dla Polski osób i po drugie, że mamy coś w rodzaju nowej religii, albo nowego kościoła. I jak słyszę, że są znowu chętni do powoływania jakiejś komisji międzynarodowej, to jestem przekonany, że to nic nie da, dlatego, że cała ta sprawa jest podobna do wiary w Boga, albo się wierzy w Boga, albo się nie wierzy. Albo się wierzy, że w Smoleńsku zdarzył się zamach, albo się nie wierzy.

Monika Olejnik: Pan nie wierzy.

Leszek Miller: I żadna komisja międzynarodowa nic tutaj nie pomoże i nic nie zmieni. Tak, ja nie wierzę.

Monika Olejnik: Prezydent Kwaśniewski chce żeby była komisja międzynarodowa, między innymi, i były prezydent Lech Wałęsa też uważa, że powinna być komisja międzynarodowa.

Leszek Miller: No to to są politycy, którzy wierzą, wierzą, że powołanie tej komisji cokolwiek zmieni, a ja uważam, że nie zmieni nic.

Monika Olejnik: To pan, znaczy, uważa, że Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa wierzą w zamach.

Leszek Miller: Nie, oni mają innego rodzaju wiarę, oni wierzą, że jak przyjadą tu jacyś specjaliści międzynarodowi, jak rozumiem także z Rosji, bo to musieliby być również specjaliści z Rosji i powiedzą, że nie było zamachu, to lud smoleński powie tak, wierzymy wam, że nie było zamachu. Otóż nic takiego nie będzie.

Monika Olejnik: A czy mi się śniło, czy SLD chciało komisji śledczej w sejmie?

Leszek Miller: My chcieliśmy komisji śledczej, ale powoływanej w inny sposób, to znaczy pod warunkiem...

Monika Olejnik: Ale dotyczącej czego?

Leszek Miller: Okoliczności zamachu smoleńskiego, ale pod warunkiem...

Monika Olejnik: No właśnie, to wierzycie, czy nie wierzycie w boga?

Leszek Miller: Ale pani pozwoli, pod warunkiem, że to byłaby inicjatywa uzgodniona we wszystkich klubach parlamentarnych.

Monika Olejnik: A, i wtedy byśmy poznali prawdę i ludzie by przestali wierzyć w to, że był zamach.

Leszek Miller: Dlatego, że wtedy, rozumiem, że także i PiS, który jest twórcą kościoła smoleńskiego musiałby w tej swojej determinacji się nieco posunąć. Ale uzyskaliśmy potwierdzenie, że nic takiego się nie będzie. Że tego rodzaju inicjatywy po prostu nie mają sensu i uważam, dzisiaj jeszcze bardziej niż kiedyś, że nie mają sensu.

Monika Olejnik: Czyli przyznaje się pan do błędu takiego, że chciał pan komisji śledczej.

Leszek Miller: Ale to nie był żaden błąd.

Monika Olejnik: No był błąd, no z tego wynika.

Leszek Miller: To było rzucenie koła ratunkowego dla prezydium sejmu, które wszakże to koło odrzuciło nam z powrotem.

Monika Olejnik: Kiedy pan usłyszał, jak Jarosław Kaczyński powiedział, że zabito 96 osób, zamordowano, przeszły pana ciarki?

Leszek Miller: Niespecjalnie, dlatego że jat o słyszałem już wielokrotnie.

Monika Olejnik: No nie, tak wprost nigdy nie zostało powiedziane.

Leszek Miller: Tak, ale to jest retoryka Jarosława Kaczyńskiego, która jest spotykana bardzo często. Natomiast upewniłem się, że Jarosław Kaczyński będzie robił wszystko żeby zdramatyzować śmierć swojego brata, bo jeżeli ugruntowałoby się przekonanie w Polsce, że Lech Kaczyński został zamordowany, to wtedy jego miejsce w historii polskiej jest zupełnie inne. Jeżeli ugruntuje się przekonanie, że padł ofiarą wypadku lotniczego, to oczywiście jego śmierć nabiera innego charakteru. Kaczyńskiemu chodzi o to żeby Polacy uznali, iż Rosjanie w porozumieniu z Tuskiem zamordowali nam najlepszego prezydenta.

Monika Olejnik: Nie mogli tego zrobić.

Leszek Miller: Oczywiście, że nie mogli. Co więcej, nie mieli żadnego motywu żeby to zrobić. Lech Kaczyński w żadnym wypadku Rosjanom w niczym nie przeszkadzał i nie zagrażał.

Monika Olejnik: No, a przykład walki o Gruzję, na przykład.

Leszek Miller: Lech Kaczyński odegrał tam symboliczną rolę, głównym, jak pani wie, negocjatorem był ówczesny prezydent Francji, który występował w imieniu całej Unii Europejskiej.

Monika Olejnik: Och, niech pan sobie przypomni Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Gruzji, naprawdę.

Leszek Miller: Bardzo malownicza scena, ale bez większego znaczenia.

Monika Olejnik: No nie, no oddajmy to co było dobre, tak już nie można być... no, ale to pana zdanie.

Leszek Miller: Ale, bardzo malownicza scena bez większego znaczenia.

Monika Olejnik: A czy uważa pan, że prokurator Andrzej Seremet się sprawdza?

Leszek Miller: Wie pani, ja jestem posłem i nie chcę się narażać na jakieś zarzuty, że władza ustawodawcza chce oceniać niezależny organ, itd., itd., ale z tego co czytam i z tego co słyszę, co mówią inni politycy i obserwatorzy sceny politycznej, można mieć spore zarzuty, zwłaszcza do polityki informacyjnej urzędu prokuratorskiego.

Monika Olejnik: Pan prokurator powiedział wczoraj w Radiu ZET, że się poczuł zmanipulowany przez redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, i że myślał, że redaktor wstrzyma się z artykułem i powiedział o tym premierowi, bo chciał żeby premier był uprzedzony. I taki jest biedny.

Leszek Miller: No biedaczek.

Monika Olejnik: Biedaczek. Leszek Miller nie biedaczek, wwwradiozet.pl i Monika Olejnik.

Monika Olejnik: „Nie chciałem wpływać na decyzje redakcji, ale uznałem, że taka publikacja musi być podana ze stanowiskiem prokuratury” - czyli rozumiem, że prokurator generalny rozmawiał na temat śledztwa z redaktorem naczelnym.

Leszek Miller: No z tego wynika.

Monika Olejnik: Czyli co, zdradzał tajemnice śledztwa?

Leszek Miller: Ja przypuszczam, że to było tak, iż redaktor naczelny przyszedł i zapytał się czy te wiadomości, które posiada można uznać za prawdziwe, czy nie. Natomiast nie wiem oczywiście, jaka była odpowiedź, ale przypuszczam, że prokurator generalny powiedział, że to nie są informacje prawdziwe.

Monika Olejnik: No, ja myślę, że powiedział, że są to informacje prawdziwe, ale należy je podać ze stanowiskiem prokuratury, tak rozumiem to co mówi prokurator Seremet. „Prosiłem, aby nie wyciągać żadnych wniosków”.

Leszek Miller: No właśnie, a redakcja wyciągnęła, no więc...

Monika Olejnik: Znaczy redakcja poszła o krok za daleko, sugerując, że był zamach.

Leszek Miller: No tak, no i jak rozumiem ci dziennikarze, którzy w tym przekazie uczestniczyli ponieśli konsekwencje.

Monika Olejnik: No dobrze, czyli tak, jesteśmy rozczarowani postawą premiera Tuska, rządu i prokuratury - to mówi Leszek Miller, który przed chwilą mówi, ja jako parlamentarzysta nie mogę oceniać prokuratury.

Leszek Miller: No, ale wie pani...

Monika Olejnik: Coś pan dziś niekonsekwentny, panie premierze.

Leszek Miller: Nie, nie, jak pani wie, jak pani słyszy zacząłem od rządu, a tu akurat sejm ma wszelkie możliwości wyrażania opinii, bo spełnia funkcje kontrolne. No z prokuraturą jest gorzej, dlatego że musimy być bardziej wstrzemięźliwi.

Monika Olejnik: No, ale nie jest pan wstrzemięźliwy, jestem rozczarowany postawą premiera Tuska, rządu i prokuratury.

Leszek Miller: No dobrze, więc jestem.

Monika Olejnik: Czym pan jest...

Leszek Miller: Jestem rozczarowany postawą rządu i prokuratury, rządu dlatego, że jest pasywny w swoim informowaniu, a prokuratury dlatego, że jest niejednoznaczna w swoim informowaniu.

Monika Olejnik: Co pan by zrobił na miejscu premiera żeby odzyskać wrak TU 154, bo mówi pan, że należy pilnie sprowadzić wrak, zupełnie jak PiS, pilnie sprowadzić wrak.

Leszek Miller: Wszyscy mówią, że należy pilnie sprowadzić wrak, więc tu nie jestem specjalnie oryginalny. Co bym zrobił?

Monika Olejnik: No, ale pan był premierem, więc...

Leszek Miller: A co bym zrobił? To co się w takich przypadkach robi, to znaczy z jednej strony prowadzi się oficjalne rozmowy i realizuje się oficjalne kontakty, a z drugiej strony prowadzi się dyplomację dyskrecjonalną, która może być jeszcze bardziej skuteczna. Czyli próbuje się kanałami mniej oficjalnymi przekonać Rosjan, że nam ten wrak po prostu jest potrzebny.

Monika Olejnik: A jeżeli to się nie udaje, co robi premier Miller?

Leszek Miller: Wydaje mi się, że mogłoby się to udać, dlatego że Rosjanie, w tym przypadku mam na myśli oczywiście Kreml, rządzących, to nie są ludzie, którzy są odporni na wszelkie możliwe argumenty. Być może oni sobie do końca nie zdają sprawy, jak ta kwestia jest ważna dla Polaków. Mają po prostu do niej inny stosunek i powinno się uczynić wszystko żeby im uzmysłowić na czym polega polski punkt widzenia.

Monika Olejnik: Dobrze, a jeżeli by się im uzmysłowiło, a oni nie oddają wraku, co by zrobił Leszek Miller?

Leszek Miller: To bym w pewnym momencie to ogłosił po prostu, że mimo wszystkich możliwych środków, mimo użycia wszystkich możliwych instrumentów, obecne polskie władze nie są w stanie przekonać Rosjan do własnego punktu widzenia.

Monika Olejnik: Ja mam wrażenie, że to czyni premier Tusk, który powiedział, pytany o to, kiedy rozmawiał na temat wraku, mówi, że rozmawia na temat wraku i nic, no.

Leszek Miller: No tak, ale nie wiemy czy rozmawia tylko wtedy, kiedy się spotyka, czy też jego ludzie rozmawiają wtedy, kiedy się nie spotyka.

Monika Olejnik: No teraz się spotyka z Miedwiediewem, widzieliśmy jego zdjęcia, więc może porozmawia z Miedwiediewem, oddaj nam chłopie wreszcie ten wrak.

Leszek Miller: Ale takie rozmowy nie przynoszą oczekiwanego postępu. Oczywiście trzeba się spotykać oficjalnie, ale w takich delikatnych kwestiach ważniejsze są te wszystkie rozmowy i spotkania nieoficjalne. Ja bym położył nacisk na to.

Monika Olejnik: Nieoficjalne, czyli co, jak nieoficjalnie.

Leszek Miller: No kiedy się po prostu wysyła upełnomocnionych ludzi żeby się spotkali z upełnomocnionymi ludźmi w Moskwie, którzy reprezentują punkt widzenia władz rosyjskich.

Monika Olejnik: Czyli kto na przykład miałby pojechać żeby rozmawiać z kim?

Leszek Miller: Proszę pani...

Monika Olejnik: Po prostu trzeba wysłać armię.

Leszek Miller: Którą armię?

Monika Olejnik: No mamy malutką, ale coś, jakoś coś mamy co nieco.

Leszek Miller: Proszę pani, zapewniam panią, że premier ma wystarczająco dużo wysokokwalifikowanych fachowców od poufnych rokowań i się tych fachowców po prostu używa.

Monika Olejnik: Czy premier się nie sprawdza?

Leszek Miller: Dlaczego ma się nie sprawdzać?

Monika Olejnik: No w tym sensie, czy premier się nie sprawdza jako premier.

Leszek Miller: Ale co pani ma na myśli o wynikach gospodarczych, o miejscu Polski w świecie...

Monika Olejnik: Nie, w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Leszek Miller: Tego nie wiem, dlatego że nie mam wszystkich informacji, które pozwoliłyby mi wyrobić sobie pogląd. Najłatwiejsza odpowiedź oczywiście byłaby nie, nie sprawdza się. Ale ja byłem premierem i wiem, że takie proste konstatacje do niczego dobrego nie prowadzą, trzeba mieć po prostu informacje. Ja nie wiem po prostu czy premier prowadzi jakieś poufne negocjacje w tej sprawie, czy nie. Chciałbym się dowiedzieć, ale być może dla dobra sprawy te fakty nie mogą być upublicznione, przynajmniej na tym etapie.

Monika Olejnik: Bo są tak poufne.

Leszek Miller: Tak, polityka to jest również dyplomacja poufna.

Monika Olejnik: Jest duże prawdopodobieństwo, że w następnych wyborach Jarosław Kaczyński dojdzie do władzy i co wtedy?

Leszek Miller: To jest bardzo małe prawdopodobieństwo.

Monika Olejnik: No...

Leszek Miller: No tak, bardzo małe.

Monika Olejnik: No, ale zakładamy hipotetycznie.

Leszek Miller: Praktycznie rzecz biorąc zerowe.

Monika Olejnik: Ale zakładamy, że dojdzie, to co wtedy.

Leszek Miller: Nie, ja tego nie zakładam. To jest hipoteza, które nie biorę pod uwagę.

Monika Olejnik: Boi się pan?

Leszek Miller: Nie, nie boję się, uważam że nawet gdyby PiS wygrał, to nie wygra z taką przewagą, a po drugie zdolność koalicyjna tego ugrupowania będzie zerowa.

Monika Olejnik: No, ale znamy ugrupowanie, które zawsze może dołączyć jeżeli przejdzie przez sito wyborcze.

Leszek Miller: No właśnie, jeżeli przejdzie. Ciekawe kogo pani ma na myśli.

Monika Olejnik: No jak przejdzie to ugrupowanie, no to przecież nie ma problemu.

Leszek Miller: Nie, proszę pani, uważam, że to jest niemożliwe.

Monika Olejnik: No, ale widzi pan jakie są wysokie notowania teraz Jarosława Kaczyńskiego.

Leszek Miller: No mniejsze niż były, jeżeli Jarosław Kaczyński budował nowy swój wizerunek, to on został właśnie wysadzony w powietrze dzięki trotylowi.

Monika Olejnik: A nie sądzi pan, że ten właśnie wizerunek wzmocni, o 10 proc. więcej ludzi zaczęło wierzyć w zamach, dzięki artykułowi w „Rzeczpospolitej”.

Leszek Miller: Tak, ale to będzie malało, to były wyniki robione niemalże w dniu, czy zaraz nazajutrz...

Monika Olejnik: Nazajutrz...

Leszek Miller: ...po publikacji. Ale to się będzie racjonalizowało, oczywiście będą w Polsce ludzie, którzy będą wierzyć w ten zamach, myślę że to będzie gdzieś na poziomie około 20 proc., ale to nie daje przepustki do władzy.

Monika Olejnik: Badania w USA potwierdziły, że na garsonce kuzynki Ewy Bąkowskiej, na której znajdował się nadpalony fragment pasa bezpieczeństwa, pochodzącego z samolotu TU 154 był obecny trotyl - tak powiedział Stanisław Zagrodzki, kuzyn pani, która zginęła w katastrofie. I co?

Leszek Miller: Nic.

Monika Olejnik: Nie wiem czy pan słyszał o motoszybowcu, który zderzył się z latarnią, który nie poniósł, no nie rozpłaszczył się na pół...

Leszek Miller: Proszę pani...

Monika Olejnik: Nomen omen tym szybowcem, pilotem tego szybowca był członek komisji badającej katastrofę.

Leszek Miller: Proszę pani, ta katastrofa jest zwykłą katastrofą lotniczą, choć tragiczną oczywiście z naszego punktu widzenia. Zwykłą w tym sensie, że piloci postanowili lądować w warunkach, w których nie powinni próbować lądować, w ogóle nie powinni wylecieć z Warszawy, dlatego że nie mieli stosownych uprawnień, wiedzieli, albo domyślali się, albo za chwilę się dowiedzieli, że lotnisko się nie nadaje do lądowania, mogli lądować gdzie indziej, niestety podjęli się zadania niewykonalnego i tyle.

Monika Olejnik: Czytał pan wczoraj w „Gazecie Wyborczej” o mieszkaniu, wdowie po oficerze BOR, obiecano jej kupić tanio mieszkanie, teraz MSW się z tego wycofuje.

Leszek Miller: To bardzo źle, dlatego że rodziny tych, którzy zginęli, w tej katastrofie, powinny być otoczone właściwą opieką, a zwłaszcza funkcjonariusze i żołnierze.

Monika Olejnik: To świadczy o tym, że MSW jest bezduszne.

Leszek Miller: Tak, ma pani rację, jeżeli to prawda, co napisano, to uważam, że słowo bezduszne jest tym, które musi być użyte.

Monika Olejnik: O tym poinformował „Gazetę” Ryszard Kalisz, któremu się poskarżyła właśnie wdowa.

Leszek Miller: No przypuszczam, że Ryszard Kalisz w tej sprawie jest dobrze poinformowany.

Monika Olejnik: Może trzeba być krzyczącą wdową, to wtedy się dostaje.

Leszek Miller: Może.

Monika Olejnik: To źle świadczy o naszych władzach. A to, że prezydentowa Kaczorowska mówiła na cztery dni przed pogrzebem, że ta obrączka, którą jej dostarczono nie była obrączką jej męża.

Leszek Miller: Proszę pani tu nie ma żadnych usprawiedliwień. No w przypadku prezydenta Kaczorowskiego nie można zwalić na Rosjan, bo znamy nazwisko polityka, który się przyznał do swojej odpowiedzialności.

Monika Olejnik: Ambasador Najder.

Leszek Miller: Tak, ambasador Najder. No co tu można powiedzieć, no. Można załamać ręce i zadumać się nad kompetencjami niektórych ludzi i współczuć rodzinom, które są zmuszane do przeżywania powtórnych pogrzebów, bardzo tym rodzinom współczuję.

Monika Olejnik: No tak, ale jeżeli pani mówi urzędnikowi, że to nie jest obrączka męża, to co powinien zrobić urzędnik.

Leszek Miller: No powinien się tym przejąć i zastanowić się dlaczego to nie jest obrączka męża, no. W całej tej sprawie jest zbyt wiele takiego, takiej bezduszności właśnie, takiego lekceważenia swoich własnych obowiązków, takiego polskiego „tumiwisizmu”, bardzo żałuję, że...

Monika Olejnik: Ignorancji.

Leszek Miller: ...tak, tej tragedii również ta ignorancja i ten tumiwisizm występuje.

Monika Olejnik: Panie premierze, a pan nie jest ignorantem, ostatnio pan żądał żeby pan Kosecki pozbył się mandatu, bo został wiceszefem PZPN, Ryszard Kalisz, znany prawnik, adwokat mówi, cytuje prawo i mówi, że nie musi.

Leszek Miller: Z punktu widzenia prawa oczywiście, że nie musi. Ale tutaj prawo nie ma nic do zastosowania. Po prostu przypominam to co mówił pan Kosecki w poprzednich wyborach na prezesa PZPN.

Monika Olejnik: Ale jak zostanie szefem, mówił.

Leszek Miller: Kiedy powiedział, że nie będzie kandydował, bo uważa, że nie powinno się łączyć mandatu, więc myślałem, że pan Kosecki uważa to samo cztery lata później.

Monika Olejnik: Powiedział, że jak będzie szefem to zrezygnuje z mandatu, a został tylko wiceszefem.

Leszek Miller: Aż wiceszefem...

Monika Olejnik: Tylko...

Leszek Miller: I albo uważamy, że czynni politycy powinni kierować ważnymi stowarzyszeniami, związkami, albo uważamy, że nie. Ja uważam, że nie. I uważam, że źle jest, iż czynny polityk Platformy Obywatelskiej swoją obecnością w ścisłym zarządzie będzie upolityczniał Polski Związek Piłki Nożnej.

Monika Olejnik: A przeczytał już pan książkę Ryszarda Kalisza?

Leszek Miller: Nie, jeszcze nie.

Monika Olejnik: A z chęcią pan sięgnie po tę lekturę?

Leszek Miller: Z chęcią.

Monika Olejnik: A ma pan dobre relacje z Ryszardem Kaliszem?

Leszek Miller: Normalne.

Monika Olejnik: Lubicie się.

Leszek Miller: Ja lubię Ryszarda Kalisza.

Monika Olejnik: a jak wychodzi układanie list do europarlamentu razem z Aleksandrem Kwaśniewskim.

Leszek Miller: Nie układam żadnych list do europarlamentu, z nikim.

Monika Olejnik: Z Aleksandrem Kwaśniewskim nie?

Leszek Miller: Też nie.

Monika Olejnik: To z kim on układa te listy.

Leszek Miller: Ja nie wiem, to proszę go zapytać.

Monika Olejnik: A on nie będzie na tej liście.

Leszek Miller: Nie sygnalizował, że ma zamiar ubiegać się o mandat europarlamentarzysty.

Monika Olejnik: A powinien być europarlamentarzystą?

Leszek Miller: To jest wybór Aleksandra Kwaśniewskiego.

Monika Olejnik: No cóż, dziękuję bardzo Leszek Miller był gościem Radia ZET.

Leszek Miller: Dziękuję bardzo.


źródło: www.radiozet.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz