piątek, 9 listopada 2012

Piotr Gadzinowski: Chińczyki trzymają się.



http://www.sld.org.pl/blog/567-piotr_gadzinowski_chinczyki_trzymaja_sie.html
Szkoda, że prezydenckie wybory w USA przykryły w Polsce medialnie XVIII Zjazd Komunistycznej Partii Chin. Bo przecież w Chinach po zjeździe zmieni się więcej niż w USA pod rządami nowego – starego  prezydenta.

Nowe władze Chin już są znane. Przez następne dziesięć lat firmą ChRL rządzić będzie dziewięcioosobowy zarząd zwany „Komitetem Stałym Biura Politycznego KC”. Twarz zarządowi dadzą prezydent Xi Jinping i premier Li Keqiang. Pierwszy to „książątko”, czyli reprezentant komunistycznych mandarynów, drugi jako lider frakcji „sklepikarzy” reprezentuje chiński biznes. Porządzą pewnie przez następne dziesięć lat.

Obaj otrzymają wyznaczone im przez ustępujący tandem, prezydent Hu – premier Wen, zadania na najbliższe 3-5 lat. Swój autorski program zaczną realizować w drugiej pięciolatce i, jeśli system nie pęknie, pozostawią go następcom.

Prezydent Xi i premier Li dostają w zarząd drugą gospodarkę świata w stanie lekkiej zadyszki. To już nie dwucyfrowy wzrost, jak to bywało pięć lat temu, ale tylko 7,5 procent. Nadal ponad siedem. Wedle szacunków przeróżnych chinologów  wzrost poniżej 6 procent może doprowadzić do fali niezadowolenia, a nawet buntów społecznych.

Gospodarka chińska nieco zwolniła, bo wyczerpują się najłatwiej dostępne paliwa jej rozwoju. Kryzys finansowy w USA i UE przyhamowały produkcję na eksport. Zmniejszyły się zasoby taniej siły roboczej, co przekłada się na przyhamowanie zagranicznych inwestycji. Z chińską „fabryką świata” skutecznie konkurują „fabryczki” w Wietnamie, Malezji, Filipinach, Kambodży, Bangladeszu.

Jakie zmiany rekomenduje nowemu zarządowi odchodzący stary zarząd i jego eksperci?

Przede wszystkim wzrost płac pracowników i pobudzanie w ten sposób rynku wewnętrznego. Chińczycy są mentalnie mistrzami oszczędzania, racjonalnie dokonują zakupów. Najszybciej wydają na dzieci. Zapewne w najbliższej dziesięciolatce Chiny odejdą od demograficznej polityki „jednego dziecka”.

Nie tylko ze względu na pobudzanie rynku wewnętrznego. Społeczeństwo chińskie starzeje się, a w Chinach nie ma powszechnego systemu emerytalnego. Na emerytury mogą liczyć wojskowi, urzędnicy, ale nie chłopi, bo na wsi starcami zawsze opiekowały się ich dzieci, a w czasach Mao kolektywne „komuny ludowe”. Komuny trzydzieści lat temu rozwiązano, a młodzi ze wsi wyjechali do fabryk. Aby teraz pozostawali na wsi i produkowali coraz droższą żywność, władze po raz kolejny obiecują wieśniakom wprowadzenie bezpłatnych szkół podstawowych i podstawowej służby zdrowia. To, co od lat mają mieszkańcy miast.

Miastowi mogą liczyć na nowy, powszechny system emerytalny. Chińskie rządowe think-tanki studiują obecnie europejskie rozwiązania. W nadchodzącej dziesięciolatce twórczo skopiowane rozwiązanie zostanie wprowadzone na próbę w kilku prowincjach. Po przetestowaniu go i zmodyfikowaniu zostanie zarekomendowany do upowszechnienia w całych Chinach.

Chiny czeka odgórna rewolucja energetyczna i ekologiczna. Nowe władze zainwestują w odnawialne źródła energii i wezwą obywateli do podobnych inwestycji. W panele słoneczne, biomasy, turbiny wiatrowe i wodne. Trudniej będzie zrealizować postulowaną rewolucję ekologiczną na zdegradowanych terenach przemysłowych, bo utrzymywanie proekologicznych norm podniesie koszty produkcji. Ale świadomość katastrofy ekologicznej jest w chińskich elitach powszechna.

Lekarstwem na pobudzenie wzrostu gospodarczego ma być nowe chińskie „społeczeństwo innowacyjne” i równie „innowacyjna” gospodarka. W postulatach tych odnajdziemy propozycje planowanej i niewykonanej w UE „strategii lizbońskiej” i jej następczyń. W Chinach te „innowacyjne” postulaty mogą, w przeciwieństwie do UE, być konsekwentnie realizowane. Być może doczekamy się czasów, że Pekin stanie się liderem wśród państw chroniących patenty i bojownikiem z nielegalnymi podróbkami. Liderem proekologicznej gospodarki.

System polityczny, wbrew pobożnym życzeniom zachodnich zawodowych „obrońców praw człowieka”, nie będzie ewoluował w stronę demokracji parlamentarno-gabinetowych.

Komunistyczna Partia Chin pozostanie rządzącą dynastią. Ale rządząc, coraz więcej będzie konsultować z organizacjami społecznymi, związkami zawodowymi, reprezentacjami grup biznesowych. Tak jak to się już dzieje w „specjalnej strefie politycznej” w Hangzhou.

Legitymizacja władzy KPCh oparta będzie nie tylko na stałym wzroście gospodarczym, jak to jest teraz, ale też na wynikających z konsultacji konsensusowych decyzji sprzyjających „dalszemu harmonijnemu rozwojowi społeczeństwa”.

Niebezpieczeństwem będzie rosnący chiński nacjonalizm. Przepoczwarzenie się gospodarczego hegemona w Azji w podporządkowujące politycznie sąsiadów nowe cesarstwo. Paradoksalnie umiarkowana w eksponowaniu nacjonalistycznych resentymentów Komunistyczna Partia Chin może być w przyszłości bardziej pożądanym partnerem dla USA i UE niż ewentualni nacjonalistyczni radykałowie.

Chiny zaskoczyły już Zachód swoją „socjalistyczną gospodarką rynkową”, czyli niezwykle skutecznym państwowym interwencjonizmem w skomercjalizowanej gospodarce.

Teraz możemy oczekiwać mieszanki innowacyjnego, proekologicznego, nastawionego na edukację i zrównoważony rozwój, „skandynawskiego” społeczeństwa chińskiego, zarządzanego przez nowoczesną, autorytarną dynastię oświeconą.

Patrzcie bacznie na Chiny!
Piotr Gadzinowski

Źródło: Blog Piotra Gadzinowskiego - Lewica24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz