piątek, 22 lutego 2013

Lidia Geringer de Oedenberg: Polscy kierowcy są niebezpieczni?



Nie wiesz nic o belgijskich…
Od 9 lat mieszkam w Belgii i choć jest to kraj nieduży, to tutejsi kierowcy należą do największych ryzykantów w całej Wspólnocie.

Wg badań organizacji The Social Attitudes to Road Traffic Risk in Europe (SARTRE), które przeprowadzono w 2010 r. w 19 krajach Europy – w Belgii jest największy odsetek kierowców (17, 5%), którzy twierdzą, że mogą prowadzić po pijanemu… jeśli będą szczególnie uważni i ostrożni. Jeden apéritif (np. campari) plus kieliszek wina do obiadu i mały digestif (koniak) do kawy to właściwie norma. Piwo, którego kilkaset rodzajów jest dostępnych w Belgii – to właściwie nie alkohol.
Co prawda 77% belgijskich kierowców rozumie, że nie powinni po alkoholu siadać za kółkiem, jednak 26% przyznaje, że co najmniej raz w miesiącu jednak im się to zdarza…

Jak na tle Belgów wypadają Polacy, nacja w powszechnym postrzeganiu dość “wrażliwa”, jeśli chodzi o picie? Badania SARTRE wykazują, że w Polsce aż 98% kierowców twierdzi, że nigdy nie przekroczyło dopuszczalnego limitu alkoholu we krwi podczas prowadzenia pojazdów. Co więcej, Polska ma najwyższy wynik – 92%, jeśli chodzi o kierowców, którzy zdecydowanie sprzeciwiają się jeżdżeniu po pijaku i jedynie 5,4% Polaków uważa, że może prowadzić auto pod wpływem alkoholu.

Belgowie złą reputację swoich kierowców tłumaczą względami historyczno-nawykowymi. Otóż wielu z nich nauczyło się prowadzić pojazdy samemu… Przez lata wystarczyło kupić czy dostać pojazd by móc go prowadzić i bez żadnego formalnego, teoretycznego czy praktycznego przygotowania – po prostu włączyć się do ruchu. Dotyczyło to nie tylko kierowców “rodzinnych” samochodów, ale nawet autobusów czy ciężarówek…

Dopiero w latach 60-tych XX.w, władze belgijskie wprowadziły pisemny test na prawo jazdy, a praktyczną jazdę samochodem dołączono do egzaminów dużo później.

Jak ta tradycja ukształtowała “kulturę” jazdy Belgów – uwidaczniają inne badania przeprowadzone w 2011 r. przez Belgijski Instytut Bezpieczeństwa na Drogach (IBSR), wg którego :

- tylko jeden na dziesięciu belgijskich kierowców respektuje ograniczenia prędkości;

- 93% kierowców notorycznie łamie nakaz 30 km/h w strefach w pobliżu szkół;

- 40% przyznaje się do jeżdżenia powyżej maksymalnej dozwolonej prędkości 120 km/h na autostradach.

Dodatkowo, na skrzyżowaniach patrzą tylko i wyłącznie w prawo – wierząc regule “priorité de droite”, co sprawia, że w ogóle nie zauważają pojazdów jadących z innych kierunków.

Cóż, mimo “luzu” belgijskich kierowców – ich kraj plasuje się dopiero na 20. miejscu w UE, jeśli chodzi o wypadkowość na drogach. Polacy niestety przodują razem z Niemcami i Francuzami.
Widać Belgowie zdecydowanie bardziej “uważają” …

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego

Lidia Geringer de Oedenberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz