Czarny dzień. Abdykacyjna decyzja papieża
Benedykta XVI to katastrofa dla dwóch Polaków. Nieżyjącego i ledwie
żywego. Dla błogosławionego Jana Pawła II oznacza opóźnienie procesu
kanonizacyjnego, ale też – co znacznie gorsze – zupełnie inną ocenę ostatnich
lat jego pontyfikatu. W świetle decyzji Benedykta, JPII skarlał, gdyż jawi się
jako człowiek ceniący ponad wszystko władzę i kurczowo się jej
trzymający. Benedykt XVI oświadczył: „z powodu podeszłego wieku moje siły
nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową /…/
aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie,
podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu
dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w
ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność
do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi”. Pod tymi słowami mógłby się
podpisać papież-Polak, który pod koniec pontyfikatu był w znacznie gorszym
stanie zdrowia i sił niż Benedykt XVI. Postanowienie JPII o trwaniu do śmierci
na Piotrowym stolcu i publicznym konaniu wygląda jeszcze gorzej w świetle ocen
zapowiedzianej abdykacji Benedykta. Jest ona przyjmowana jako wyraz
wrażliwości, odwagi, odpowiedzialności, samorefleksji, skromności i braku żądzy
władzy, których Janowi Pawłowi II niestety zabrakło.
Pech Jarosława Kaczyńskiego wynika z
terminu ogłoszenia decyzji abdykacyjnej przez papieża. Przykryła ona całkowicie
złożenie wniosku o wotum nieufności dla rządu premiera Tuska. Tyle przygotowań,
starań, zachodu diabli wzięli. Zamiast medialnego szumu, jedynek na portalach,
wywiadów w RTV, cisza, bo wszyscy mówią o Benedykcie XVI. „Znowu w życiu mi nie
wyszło” to już stały element politycznej pieśni Jarosława Kaczyńskiego. Z
wysokością brzozy też klapa. Komisja Millera, jeśli w ogóle, się pomyliła, to o
tyle samo, co prokuratura, krytykująca ją za zły pomiar. W dodatku, nowa
wysokość ścięcia brzozy – 666 cm – to liczba szatańska. A zatem nie mgła, nie
bomba, ale Antychryst. Biedny Macierewicz i jego komisja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz